20. Starcie na moście 2#

290 41 14
                                    

-To ten chłopak w masce?- powtórzyłam pytanie.

-Jakby nie patrzeć to człowiek Zabuzy...! Stoją obok siebie, ramię w ramię...

-*Czy on w ogóle mnie słucha? -,-

-On jest mój-warknął Sasuke-Oszust... Marny aktorzyna... Jak ja nie znoszę takich małych kombinatorów...!

-Doskonale powiedziane-przytaknął sensei.

Zabuza i Haku? Rozmawiali ze sobą po cichu... Prawdopodobnie obmyslali taktykę.

Sasuke wystartował na zamaskowanego shinobi z Kiri-gakure z ogromną mocą w ciele... Przyglądałam się chwilę walce, lecz po dłuższym zastanowieniu mogę stwierdzić, że stałam jak słup. Spojrzałam na Sakure i na Kakashiego. Różowo-włosa ochraniała Tazune a sensei rozmiawial o czymś z panem bez brwi. Nie wiem co mnie nagle napadło, ale miałam ochotę udowodnić reszcie mojej drużyny, że wcale nie jestem słaba, że nawet ja mogę coś zrobić...

-Żryj to!!!-wykrzyczałam w stronę Zabuzy-Panie Kakashi, padnij!!! Katon Goukakyou- no jutsu!!!- W stronę mojego przeciwnika leciała ogromną kula ognia. Nim się obejrzałam wróg znalazł się w środku mojej techniki.

-*szuch*!

-Co?! Jak to?!- Zabuza wyskoczył z kuli ognia bez najmniejszego problemu, jego ciało nie zostało nawet draśnięte...-Cóż... W takim razie... Konoha-gakure-no justu!!!! Wokół nas pojawiły się ogromne płomienie.

-Suzan! Co robisz?! Uciekaj!!! To na niego nie poskutkuje!!!-krzyczał do mnie szaro-włosy.

-Nie dowiemy się dopóki nie spróbuję!!!!!!- wyskoczyłam ze swojej kryjówki i ruszyłam w stronę przeciwnika-Smacznego!!! Żelazna ognista pięść!!!!!-krzyknęłam, a moja dłoń pokryła się gorącymi płomieniami. Już prawie go miałam... Ale zrobił unik...

-Hehe... Dobrze wiedzieć, że nawet ty coś umiesz... Ale wiesz co ci powiem? Ogień nie zadziała na wodę...-po tych słowach wokół mnie pojawiła się jeszcze gęstsza mgła... Byla tak gęsta, że zdawało mi się, że wokół mnie jest świat stworzony z koloru białego...-Tym razem cię wykończe...!

-Kuso!-przeklnęłam ma głos-Zabuza! To nie czysta zagrywka tchórzu!! Wyłaź i walcz normalnie!!! Nie nudzi ci się używanie w kółko tej samej techniki?!

-Tchórzem to byłaś ty... Byłaś, bo 1, 2, 3 i cię nie ma!- nad moją głową przeleciał ogromny miecz. Szybko odskoczyłam na bok, jednak niewiele to dało, bo klony mojego przeciwnika non stop rzucały w moją stronę rzutki shuriken i sztylety kunai. W jednej chwili myślałam, że już po mnie, bo narzędzia te były zaledwie parę centymetrów od mojej twarzy, ale...

-Suzan! Padnij!!- usłyszałam dobrze mi znajomy głos i poczułam jak ktoś mnie łapie i rzuca na ziemię. Tą osobą był nikt inny jak Kakashi.

-Kakashi sensei...?

-Nie postępuj tak lekkomyślnie! Pamiętasz co mówiłem o pracy zespołowej?!

-Przepraszam... Ja chciałam tylko...

-Nie ważne... Idź poszukać Naruto! Jest nam bardzo potrzebny!

-Hai!- krzyknęłam i zaczęłam biec w przeciwną stronę.

-Nie myśl, że mi uciekniesz!-wielki shuriken rzucony przez Zabuze leciał w moja stronę. Zatrzymalam się z myślą, że zaraz umrę... Kakashi sensei złapał go bez najmniejszego problemu... Już drugi raz w tym dniu uratował mój tyłek!

-Nie zatrzymuj się! Biegnij i się nie oglądaj! I... Pospiesz się!!!

€¢€¢€¢€¢€¢€¢€¢

No więc jest druga część rozdziału... Jeszcze raz przepraszam za to, że był niekompletny, ale tak jakoś wyszło, że nawet jak siadalam do pisania to miałam głupawke na całego i nie mogłam się skupić...
Do usłyszenia pojutrze!

Suz

Never Surrender! {Naruto x Oc}  //Wznowienie po poprawieniu rozdzialow//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz