32. Historia pełna bólu...

362 44 2
                                    

Yo! Tu Suz, dettevane! Chciałam was poinformować, że zaczęłam pisać ,,pierwszy film kinowy" do tego opowiadania i mam już sporo kartek napisanych ;). Będzie on miał parę tysięcy słów... Więc trochę grubo XD. A tu niżej macie rozdział opisujący dzieciństwo Suzan. Myślę, że warto go przeczytać. Będzie trochę ubiegał od tego co się teraz dzieje, aczkolwiek będzie tu wyjaśniony sens snu jaki przyśnił się Suzan w kraju fal. Okej już nie zanudzam, dettevane! Miłego czytania!




0O0O0O0O0O

To była zwykła piątkowa noc... Na polu słychać było szmery samochodów i szczekanie psów. Była około... 23:00... Rok 2004... 7 listopada... Niebo było zachmurzone, jak to w Krakowie bywa... Gwiazdy widać nie było ani jednej... Typowa noc... Taka jak każda... Jednak... Niedługo miało się stać coś niezwykłego i radosnego dla pewnego malzenstwa o nazwisku Space... Kobieta o czekoladowych włosach prasowała pranie, a kruczo-włosy mężczyzna siedział na wersalce i rozmawiał z kimś przez telefon. Nagle odłożył telefon wyraźnie zdenerwowany.

-Stuart... Co jest...?-spytała brązowo-włosa klepiąc męża po ramieniu.

-Pracownicy niewyrabiają się z pracą... A mamy jeszcze bardzo dużo zleceń...! W dodatku byłem zmuszony zwolnić aż 3 osoby dzisiaj...!

-Nie przejmuj się... Jestem pewna, że...-kobieta nie mogła dokończyć zdania, po zza okna wydał się oślepiający błysk i przeraźliwy pisk. Małżeństwo odruchowo zatkało uszy. Po chwili jednak dziwne zjawisko ustało.

-C-co to było?-jąkał się czarno-włosy mężczyzna. Kobieta pospiesznie ubrala buty i ruszyła w stronę drzwi. Otworzyła je... A to co tam ujrzała przeszło jej oczekiwania...

Na wycieraczce przed drzwiami leżał niemowlak owinięty białym prześcieradłem. Spało... Na materiale, którym opatulona była istotka zapisane było jedno słowo... ,,Suzan"...

-To jest...-zaczęła kobieta-Niemowlak...-dokończyła i szybko podniosła dziewczynkę z podłogi.

-Jak to niemowlak?!-wybuchł mężczyzna, który momentanie stał już przy drzwiach obok żony.

-Zapewne ktoś ją nam podrzucił i szybko odjechał...-mężczyzna z zaciekawieniem spoglądał na dziecko-Zaopiekujemy się nią?-spytała kobieta z lekkim uśmiechem na twarzy.

-Tak.-odpowiedział krotko czarno-włosy.

[Time skip. 7 lat później...]

-Tato! Tato!-wołała wesoła 7-latka w rękach trzymająca kolorową piłkę do gry w zbijaka-Pobawisz się ze mną?-spytała się szczerząc się do czarno-włosego mężczyzny stojącemu przed nią.

-Nie Suzie... Muszę lecieć do pracy... Już jestem spóźniony...!-ostatnie zdanie brunet wyraźnie podkreślił.

-Ale tatooo... Obiecałeś, że się dziś pobawimy...!-dziewczynka zrobiła chomicze policzki i odwróciła głowę udając obrażoną.

-No wiem... Ale ta sprawa jest pilna i...

-Zawsze tak mówisz!!-krzyknęła dziewczynka-Dlaczego poświęcasz mi i mamie tak mało czasu?!-wrzeszczała szeroko otwierając usta.

-Muszę pracować, aby nasza rodzina miała co jeść w tym tygodniu...-tłumaczył spokojnie mężczyzna.

-Pieniądze, które teraz masz śmiało wystarczą na następny rok!

-Tak ci się zdaje, Suzie...

-Mówię prawdę!!

-Jutro się pobawimy... Obiecuję...

-Obyś mówił prawdę...!!!-i tak oto kruczo-włosy zniknął za drzwiami. Dziewczynka westchnęła i pomaszerowała ze spuszczoną głową do swojego pokoju.

[Time skip. Następnego dnia...]

-Tato! Tato!-wolała mała Suzan-Pobaw się te mną! Proszę...-brązowo-włosa zrobiła słodką minkę, która zazwyczaj działa na osoby w wieku jej ojca.

-Przykro mi Suzie... Ale dzisiaj nie mogę... Coś pilnego mi wypadło i muszę jechać jak najszybciej do pracy...

-Zawsze to samo!!!!-krzyknęła na cały głos Suzan i pobiegla do swojego pokoju głośno szlochając.

[Time skip. Godzina 15:47...]

-Suzan... Tata naprawdę się stara...-mama dziewczynki probowala uspokoić swoją zapłakaną córkę.

-Jakoś nie widać...! Zawsze jest to samo!! Skoro tak się ma starać... To... ROWNIE DOBRZE MOGŁOBY GO TU NIE BYĆ!!!!!-wykrzyczała szatynka a z jej oczu polała się kolejna fala łez.

-Suzan!-podniosła głos kobieta-Nawet tak nie mów! Kiedyś możesz tego pożałować!

-Mam to gdzieś... Daj mi spokój...!-wyjąkała dziewczyna ciągle łkając.

[Time skip. Następnego dnia, godzina 8:34]

W domu panowała ponura atmosfera... Suzan zajadała kanapki z serem a kobieta o czekoladowych włosach oglądała telewizję.

-Suzie...-odezwał się nagle tata dziewczyny-Tak sobie pomyślałem... Że skoro dzisiaj mam wolne... To może gdzieś wyjdziemy wieczorkiem?-uśmiechnął się.

-Tak serio?!-uradowała się ciemno-włosa.

-Serio, serio...

[Time skip godzina 20:47]

-To co... Wychodzimy?-spytał uśmiechnięty czarno-włosy mężczyzna.

-Ta...!-odpowiedziała podekscytowana 7-latka.

Mężczyzna zdecydował, że zabierze córkę na nocny spektakl do teatru... Jednak samochód był na warsztacie, tak więc zmuszeni byli pójść na nogach. Całe szczęście, że droga nie była jakoś strasznie długa...

Zaczął padać deszcz... Nie... Zaczęła się ulewa... Suzan ubrała kaptur i zaczęła szybciej iść... Znajdowali się teraz w tak zwanej ,,ślepej uliczce".

-Cholerka... Chyba pomyliłem zakręty...-ojciec szatynki złapał się za głowę. Wziął dziewczynkę za rękę i chciał ruszyć w przeciwną stronę jednak zamarł...

-No... Dawać mi tu wasze oszczędności...!-warknął mężczyzna stojący parę metrów od nich. W rękach trzymał pistolet.

-Suzie. Schowaj się za mnie.-powiedział srogo brunet. Cała trzęsąca się dziewczynka wykonała polecane rodzica-Tutaj masz wszystko co mamy...-czarno-włosy wyciągnął przed siebie portfel, złoty pierścień i czarną torbę z książkami i dokumentani-Czy teraz puscisz nas wolno?-spytał cicho ojciec przerażonej dziewczynki.

-Hmm... Nie.-opowiedział krótko złodziej i pociągnął za spust... Nabój trafił w bruneta, który cały zakrwawiony opadł na ziemię...

-Tato!-krzyknęła Suzan, lecz ten nie odpowiedział. Krew zdążyła wymieszać się z wodą...-Kurwa...!-przeklnęła dziewczyna-Nie...! Nie! Nie! Nie!-krzyczała-Dla-dlaczego?!

-A... No tak... Jeszcze dziecko...-bandyta załadował broń i pociągnął za spust celując w Suzan. Nabój leciał prosto na nią... Zbliżał się... 20 centymetrów... 6 centymetrów... 3 centymetry i...

*Szuch*!-nic się nie wydarzyło. Po stalowej kulce nie było śladu...
*Szuch*-kolejne dziwne uczucie odczytem przez Suzan i... Złodziej również leżał cały we krwi na betonie... Dziewczynka z emocji jakie ją przeszły straciła przytomność...

Obudziła się w szpitalu... Nic takiego jej się nie stało... Jedynie dość mocno uderzyła się o głowę przy upadku na ziemię. Na szczęście w tym samym dniu jakim wybudziła się ze śpiączki dostała wypis ze szpitala...

2 dni później odbył się pogrzeb ojca Suzan... Od tamtego dnia dziewczyna była zamknięta w sobie i cały czas chodziła przybita... Do jej 9 urodzin...

Never Surrender! {Naruto x Oc}  //Wznowienie po poprawieniu rozdzialow//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz