15. Chłopiec o imieniu Inari

386 51 14
                                    

-Eyy- zaczęłam- A gdyby tak... Hihihi... Sensei śpi... Nie ciekawiło was to co Kakashi skrywa pod maską?

-Suzan! Wiesz co może nam zrobić jak nas nakryje?!- ochrzaniła mnie Sakura.

-Nie drzyj się tak, bo go ubudzisz...!

-Dobra... Ale to nie był mój pomysł...

-Pf...prychnął Sasuke

Dosłownie usmiech Naruto

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dosłownie usmiech Naruto...

Wraz z blondynem podeszliśmy do śpiącego szaro-włosego. Nachyliliśmy się nad nim i już mieliśmy położyć ręce na jego twarzy kiedy...

*Zryw!*

-Aaaaa!!!!- i jeb na podłogę.

-O, pan Kakashi się ocknął?- zapytała córka Tazuny.

-Pacanie! Jak ty się do tego zabrałeś?! Jeszcze trochę i zobaczylibyśmy co ma pod maską!- zaczęłam szarpać Naruto za uszy.

-Co panu jest? Wygląda pan na zmartwionego...-spytała Sakura.

-Hę? Hm... Ninja pozbywający się ciała... Pozbywa się go w tym samym miejscu, w którym delikwent został zabity...

-Dalczego pan o tym mówi?

-Nie rozumiecie jeszcze? To powiedz mi w jaki sposób ten chłopak pozbył się ciała Zabuzy...

-A skąd mamy wiedzieć?! Przecież ten w masce zabrał gdzieś ciało...

-Właśnie... Jeśli musiał zabrać ze sobą jakiś dowód, wystarczyłaby sama głowa... No i najbardziej podejrzana sprawa, broń, którą oinin zabił Zabuze... Zwykłe iglice...

-O czym wy mówicie, co?! Może mnie oświecicie o co chodzi?!- wydarł się Tazuna.

-Prawdopodobnie... Zabuza nadal żyje...!- dokończył sensei

-Jak to, dettebayo możliwe, cooooo?!!- wybuchł Naruto.

-Przecież sprawdził pan, czy on nie żyje, czyż nie? Więc jakim cudem?!- dodałam.

-Rzeczywiście sprawdziłem... Był pewnie... W stanie śmierci klinicznej... Iglice, których użył tamten oinin nie są aż tak niebezpieczną bronią jeśli nie trafią w punkt witalny... Było nie było służą one także do stymulowania meridianów przy leczeniu chorych. Ci, którzy należą do tak zwanej grupy pozbywającej się ciał, znakomicie znają się na anatomii... Wprowadzenie ofiary w stan śmierci klinicznej nie powinien sprawiać im trudności. Po pierwsze, tamten chłopak zabrał na własnych barkach ciało Zabuzy, które było cięższe od niego... Po drugieiglic, które są bronią o niskiej wydajności jeśli chodzi o zabijanie. Z tych dwóch faktów można wywnioskować cel tamtego chłopaka... On nie był tam po to, żeby zabić Zabuzę, ale po to, żeby do uratować. Musimy dopuścić i taką wersję...

-Chyba martwi się pan na zapas...- stwierdził Tazuna- Który oinin chroniłby nukenina?

-Hm... Jeśli czuję, ze mode być nie dobrze... Przygotowuje na zapas różne zabezpieczenia, bo potem może być za późno... To żelazna zasada ninjustu! Umarł czy nie umarł, tak czy siak... Gato może mieć pod ręką jeszcze potężniejszych shinobi...

-Proszę pana, a w jaki sposób my zabezpieczamy się na zapas? Pan nie będzie się mógł przez jaką czas ruszać...- powiedziała Sakura.

-Hihi...

-Hę?

-Zlecę wam treningi!

-Oh yeah!!! Czy to będzie trening powiązany z tą dziwną niebieską mocą?!- wybuchłam

-Chakrą...- poprawił mnie Sasuke.

-Mhm...

-Ależ proszę pana! Trochę tych treningów mamy za sobą i dobrze znamy swoje możliwości! Przecież naszym przeciwnikiem ma być Zabuza, ninja, z którym nawet pan miał kłopoty używając sharingana!

-Sakuro... Przypomnij sobie kto mnie wyciągnął z tych kłopotów... Stajecie się coraz lepsi, doeastacie w oczach. Szczególnie Naruto!- spuściłam głowę... No tak... Ja w końcu nie zrobiłam żadnego postępu od tych paru tygodni... Żadnych... Jedyne co potrafię i robię w tej drużynie, to plątam się pod nogami... Ale skoro jestem taka beznadziejna... To jakim cudem... Nauczyłam się ,,Katon Goukakyou no-justu"? Ehh... To i tak nic nie zmienia... Nawet na żadnej misji jej nie użyłam...

-[...] Rzecz jasna... Te treningi będą trwały dopóki nie wrócę do formy... Bo sami byście Zabuzie nie dali rady, to pewne... Jeśli o to chodzi... To człowiek, który był w stanie śmierci klinicznej potrzebuje sporo czasu, żeby dojść do pierwotnego stanu zdrowia.

-Czyli mamy trochę czasu na te treningi!-zawołał uradowany blondyn-Zaczyna się robić coraz ciekawiej!

-Nic w tym ciekawego...

-*Kto to powiedział?*- odwróciłam się i ujrzałam małego chłopca... Wyglądał na... 8 lat?

-Ooo, Inari gdzieś ty był to tej pory?!

-Cześć dziadku...

-Inari, przywitaj się z gośćmi jak należy!- upomniała chłopca jego matka- To są ninja, którzy eskortowali dziadka w drodze powrotnej do domu!

Udało mi się nawiązać kontakt wzrokowy z przybyszem, był... Jakiś dziwny... Wypełniony... Cierpieniem...

-Mamo, oni zginą...

-Coś ty bachorze powiedział?! Powtórz to!- wybuchł Naruto.

-Przecież jeśli postawią się Gato, nie mają żadnych szans.

-Udusze bachora, dettebayo!!!

-Naruto, uspokój się!! To przecież tylko dziecko!-szrpalam go za bluzę, żeby przypadkiem nie zrobił my krzywdy...

-Posłuchaj mnie cwaniaczku!- Naruto daj se siana, nooooo...- kiedyś zostanę hokage, wielkim ninja! Będę super-bohaterem! Żaden Gato, czy inny Szmato Noe będzie mógł mi podskoczyć, kupujesz?!

-Phi... Bohaterstwo? To zupełny bezsens! Bohaterzy nie istnieją!!!

-*Też mi się pesymista znalazł...*

-Że co?!!!

-Naruto!!! [cenzura], uspokoj się, kurde balans!!!!

-Jak chcecie żyć, to lepiej wracajcie tam skąd przyszliście...- oznajmił chłopczyk i skierował się w storne drzwi.

-Inari, a tu dokąd?

-Do pokoju, popatrzeć na słońce...- po czym wyszedł.

-Przepraszam za niego...- powiedział Tazuna.- puscilam Naruto, który jeszcze mocno zaciskał zęby ze wściekłości.

-Kurde, gdzie ten szczeniak się podział? Takiemu to trzeba przemówić do rozumu ręcznie.

-Naruto...- nie zdołałam go zatrzymać, bo ten ruszył schodami w górę za Inarim.

Never Surrender! {Naruto x Oc}  //Wznowienie po poprawieniu rozdzialow//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz