Stałam jakby to ująć...? ,,Nieobecna"... Może to jakiś głupi żart? Nie... Sasuke przecież nigdy nie żartuję... Ale to jest... Bynajmniej nienormalne! To jest przecież anime... A-n-i-m-e...! A ja żyję w normalnym świecie...! I nawet jeśli... To nie widać po mnie, że jestem spokrewniona z Japończykami... Wróć...! Konoszańczykami... Chociaż... Jak patrzę w lustro... To nikt tak nie wygląda... Oh... Jakie to skomplikowane...!! A może to jest... A może to jest tylko sen...? Tyle, że taki bardzo długi sen... Na jawie, rzecz jasna...! Mam mętlik w głowie...
-Tak więc...-zaczął staruszek. Spojrzałam na niego spodenki łba-Wydarzyło się to dnia 7 listopada... Dla wszystkich mieszkańców osady... Zwykły pogodny dzień... Wszystko było tak jak zawsze... Na podwórku ganiały dzieci... Dorośli siedzieli w barach, bądź przechadzali się po ulicach wioski... Dla waszej mamy to też był najzwyczajniejszy dzień... Radosny dzień... Który spędziła ze swoim mężem, znajomymi... Dziećmi... Ale radość miała dobiec końca... Wszystkie złe wydarzenia zaczęły się dziać tuż po zmroku... Kiedy to na stolicę klanu Uchiha napadła pewna zamaskowana kobieta... Nie mam pojęcie czego chciała od waszej matki... Ale to ona była jej celem... Tajemnicza postać Nie bawiła się w zabijanie innych członków klanu... Tak jakby miała coś... zaprogramowane... Nie znam szczegółów... Jednak wiem x że rozegrała się walka pomiędzy tajemniczą kobietą, a waszą matką...
-Nie.-przerwał staruszkowi Sasuke- Mikoto Uchiha nie znała technik ninjutsu! Była medycznym ninja!
-Być może nie znałeś jej tak dobrze jak myślisz...-powiedział spokojnie pan Sarutobi-Eh... Suzan... Wiem, że będzie ci ciężko... Jednak... Musisz zrozumieć zachowanie twojej matki... Jestem penien, że nie chciała dla ciebie źle.
-Ale... Dlaczego tylko ja... Skoro Sasuke...
-...
-Nie rozumiem... I chyba nie zrozumiem... Przecież ja...
-Posłuchaj Suzan...-kontynuował starzec-Czy w tamtym świecie nie wydarzyło się nic... Takiego co każdy uznałby za "nienormalne"...?
-Było parę takich sytuacji...-zaczęłam się jąkać-nawet się nie zorientowałam kiedy podpaliłam sobie rękę... Nie piekło mnie dosłownie nic... Albo... Mam dobrą celność... Całkiem nieźle strzelam z łuku... I na ogół... Szybko się uczę...-staruszek uśmiechnął się w moją stronę i przeniósł wzrok na Sasuke.
-Sasuke...-zaczął hokage, lecz nie dane było mu dokończyć.
-Ja... Od zawsze wiedziałem, że coś jest nie tak...-mówił że spuszczoną głową-Jakoś tak... Wiedziałem, że kogoś mi brakuje... Czułem... Samotność... Suzan...
Bardzo zdziwiło mnie zachowanie bruneta... Przytulił mnie...!
-Suzan... Czyli... Jednak mam jeszcze rodzine...-Poczułam na swojej dłoni mokrą ciecz... Niemożliwe...
-Sasuke ty... Płaczesz...?! *Wpisz do kalendarza...!*-Dodałam e myślach...
Wszystko fajnie... Ale to znaczy, że... Byłam oszukiwana przez rodziców przez te wszystkie lata... Nie mam domu... Ja rozmieszać zaczęłam płakać...
CZYTASZ
Never Surrender! {Naruto x Oc} //Wznowienie po poprawieniu rozdzialow//
FanfictionFragm. Książki: ,,Ile jest wart ludzkie życie? Czy jest "coś"... Bądź "ktoś"... Kto zaplanował mi je w całości? Czy człowiek nie ma prawa do wyboru? A nawet jeżeli myśli, że ma... To jest to jedynie złudzenie? Jesteśmy tylko marionetkami... Zabawka...