Od dziwnego incydentu z książką minął dzień... Zapewne spytacie czemu tak właściwie nie wyruszyliśmy od razu do wioski?
Otóż to... Pomimo długiego snu i odpoczunku... Wciąż nie byłam w pełni sił. A wręcz... Czułam się fatalnie... Sasuke powiedział, że nadwyrężyłam jakieś kekki genkai, którego prawdopodobnie nigdy nie używałam... Zaczęłam się trochę martwić... Skoro Kakashi-sensei używał swojego sharingan'a na codzień i wylądował przykuty do łóżka na tydzień... To co będzie ze mną?!
Muszę się przyznać... Nudziło mi się strasznie... Ale... Komu nie nudziło by się w całkowitej samotności i lezeniu cały czas, bez nawet najglupszej książki na świecie? Mówiąc w ,,całkowitej" samotności, chodzi mi o to, że Sasuke prawie w ogóle nie było w naszym schronie... W nocy nie mógł spać... Co chwilę wychodził czuwać nad tym czy wróg się przypadkiem nie zbliża...
Było późne południe... Ostatecznie zdecydowałam się skłamać i powiedzieć brunetowi, że wszystko jest już ze mną w najlepszym porządku...
-Sasuke.-powiedziałam do bruneta łagodnie. Od tamtego momentu kiedy jakimś cudem odpieczętowałam księgę zrobiła się między nami bardzo spięta atmosfera... Wyglądało na to, że ani on ani ja nie mieliśmy zamiaru jej przerywać. On nie miał tego w zwyczaju... Zaś mi było bardzo głupio... Chłopak spojrzał na mnie swoim bez-emocjonalnym wzrokiem-Możemy już zakończyć misję i ruszać do wioski... Czuję się o niebo lepiej...!-uśmiechnęłam się fałszywie... Chłopak najwyraźniej zauważył, że udaje...
-Nie musisz walczyć... Poza tym... Nie został już ani jeden złodziej...
-Sasuke... Ty ich...-brunet domyślił się o co mi chodzi i zareagował automatycznie... Nigdy nie widziałam go takiego wkurzonego...
-Nie zabiłem ich!! Wezwałem oddział anbu, a oni zabrali ich do wioski na przesłuchanie!!! Masz mnie za mordercę?! Nie jestem swoim bratem!!
-Przepraszam... Nie chciałam...
Ruszyliśmy w drogę powrotną... Sasuke stwierdził, że najbezpieczniej będzie jeśli weźmie księgę do siebie... To bardzo dziwne, ale znowu czułam wibracje i wołanie... Tak jakby... Ta książka czegoś ode mnie chciała...
Nie odzywałam się do bruneta, a on do mnie... Nasz kontakt skurczył się jeszcze bardziej... Wiedziałam, że to nie będzie dobry dzień...
Przekroczyliśmy bramę wioski i ruszyliśmy zdać raport hokage...
-Rozumiem... Szczerze zacząłem się o was martwić... Myślałem, że ta misja będzie jedno-dniowa... Ale skoro tak mówicie...-Staruszek spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem... Zdając sprawozdanie piminęłam wątek mnie i książki... Zatem przyglądał mi się dokładnie... Jakby czegoś ode mnie oczekiwał...-Sasuke... Suzan... Idźcie do domów... Wasza drużyna ma koniec z misjami jak na razie...
Po wyjściu z budynku machnęłam Sasuke w geście pożegnania. On jednak pokiwal przecząco głową i odszedł bez słowa... Zabolało... Zazwyczaj odpowiada krótkim ,,pa". Czułam się winna za naszą dzisiejszą kłótnię... Pierwsze co przyszło mi na myśl... Naruto...
Pobiegłem szybko w stronę domu blondyna. Zapukałam do drzwi wesoło niczym Anna z ,,krainy lodu", jednak nie otworzył mi nikt... Zrobiłam tak drugi raz... Odpowiedziała mi cisza...
-*Może nie ma go w domu?*-pomyślałam i szybko pognałam do drugiego miejsca, w którym blondyn wręcz ,,uwielbiał" przebywać... A zwie się ono ,,Ichiraku ramen".
Odsunęłam rulety zasłaniające wejście do budki... Ujrzałam tam blondyna. Uśmiechnęłam się.
-Yo Naruto!-krzyknęłam. Oczekiwałam szybkiej i radosnej odpowiedzi blondyna, lecz usłyszałam jedynie prychnięcie... -Naruto?-spytałam ze zdziwieniem. Chłopak był dzis jakiś... Nie swoi...
-Phi... Po tym co wczoraj odwaliłas jeszcze masz czelność ze mną rozmawiać?!-wybuchł.
-Naruto... O co ci chodzi?- czyżby kolejna osoba miała dziś do mnie żal?
-Czy ty tak na serio, dettebayo?!! Czekałem wczoraj na ciebie! Nie przyszlas! Zacząłem się martwić! Poszedłem do hokage! Spytałem się czy nie wie gdzie jesteś! Powiedział mi, że poszłas gdzieś z Sasuke!!!!-ostatnie słowo wykrzyczał na pół wioski. Tak że aż przechodni spojrzeli na nas szukając wyjaśnienia naszej kłótni.
-O nie...! Naruto, ja zapomniałam! Przepraszam! Byłam wczoraj na misji z Sasuke! I wróciłam przed chwilą...! To miało być jedno-dniowe zadanie, ale...-zatrzymałam się na chwilę. Naruto patrzył na mnie wrogim spojrzeniem-Ta misja polegała na pokonaniu shinobi z Ame-gakure i znalezieniu takiej książki z technikami klanowymi i ja ją niechcący odpieczętowałam i potem chyba aktywowałam jakieś swoje kekki genkai i zasłabłam i potem...
-Suzan proszę cię...-przerwał mi blondyn-Nie wymyślaj durnych wymówek. Po prostu wolisz Sasuke ode mnie. Nie chcę cię więcej na oczy widzieć!!!-chłopak wstał i odszedł od budki. Chwyciłam go za nadgarstek. Do moich oczu napłynęły łzy.
-Naruto proszę uwierz mi... Ja..-chłopak wyrwał się z uścisku i odszedł bez słowa... Ja opadlam na kolana i zaczęłam szlochac... Na środku przejścia... Nie zwracając uwagi na zaciekawienie ludzi...
CZYTASZ
Never Surrender! {Naruto x Oc} //Wznowienie po poprawieniu rozdzialow//
FanfictionFragm. Książki: ,,Ile jest wart ludzkie życie? Czy jest "coś"... Bądź "ktoś"... Kto zaplanował mi je w całości? Czy człowiek nie ma prawa do wyboru? A nawet jeżeli myśli, że ma... To jest to jedynie złudzenie? Jesteśmy tylko marionetkami... Zabawka...