Biegłam przez Konohę... Ludzie jak zawsze uśmiechnięci i radośni wypełniali swoje obowiązki. Machałam wszystim, nawet czasem ktoś mi odpowiedział... Zatrzymałam się na widok dobrze mi znanej sylwetki...
Osobnik ten szedł z rękami w kieszeni... Najwyraźniej nad czymś rozmyślał...
-Naruto!!!-krzyknęłam, a ten jak na zawołanie stał na przeciwko mnie.
-Yo Suzan-chan...!-złapał się za kark. Można było wyczuć w jego głosie, że coś jest nie tak... Coś się stało... Ale co?-Po co ci to wszystko?-blondyn wskazał na moje bagaże.
-A to...? Hahahah-zaśmiałam się lekko-Przeprowadzam się do Ukesia.-oznajmiłam z nieobecnym uśmiechem... Dopiero po chwili zorientowałam się, że zapomniałam dodać jednej ważnej rzeczy...
-CO?!!! Jak to się wyprowadzasz, dettebayo?!!!- Rozbawiła mnie jego reakcja... I to bardzo...
-Hahahahahah!!!-nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Biedak uznaję mnie i Sasuke za jakieś świerzę małżeństwo... On jest taki uroczy... Gdy w końcu się opanowałam Naruto wbił wzrok w podłogę i powiedział co chwilę się jąkając:
-Suz-chan... A m-może c-chciałabyś się wpro-wprowadzić do mnie...?-chłopak oblał się różowym rumieńcem... To wyglądało tak słodko, że miałam ochotę go wyprzytulać i wycałować... Chwila co?!
-Wybacz... Ale muszę odmówić...-on uśmiechnął się do mnie smutno i chciał odejść... Jednak ja chciałam mu to wytłumaczyć... A tak na marginesie... Jakby wyglądało mieszkanie z Naruto... Mogło by być fajnie... Codziennie oglądać filmy, jeść ramen, śmiać się... Może kiedyś... Kto to wie?
-Naruto...-chwyciłam go za nadgarstek, a on spojrzał na mnie tym swoim uroczym wzroczkiem... No i w tym momencie nie wytrzymałam...
-Naruciak...! Aleś jeśt śłotki wjeś...?!-krzyczałam i przytulałam go z całej siły... Jednak opanowałam się w momencie kiedy miałam pocałować go w policzek... Stałam tak jak zamieniona w lód... Nasze policzki pokrył bardzo wyraźny rumieniec...-Przepraszam... Trochę mnie poniosło, dettevane...
-Dette-vane?-powtórzył błękitno-oki i spojrzał na mnie pytająco.
-Tak powiedziałam...?! Wybacz... Tak jakoś samo...
-Nie... To dobrze, dettebayo!!-wykrzyczał chłopak u objął mnie czułe swoimi ramionami. Lekko się zaśmiałam.
-Etoo... Wyprowadzam się do Sasuke, bo...-chłopak nie dał mi dokończyć.
-Bo go kochasz...!-momentalnie zamarłam... Jak on może tak uważać? Przecież... Ja i Sasuke nawet na chwilę nie byliśmy blisko... No chyba, że wczoraj d nocy... Kiedy to dowiedziałam się tego... Czegoś...
-Naruto ja...
-Nie mów! Ja wiem...-spuścił głowę-Po prostu powiedz... Ja zrozumiem...-ostatnie słowo powiedział z wielkim żalem. Poczułam jak pęka mi serce... Dalej Suzan...! Otwórz usta i to powiedz!!-To ja będę już szedł...-oznajmił chłopak i wyrwał się z uścisku... Szedł cały czas z opuszczoną głową...
-Jestem jego siostrą!-krzyknęłam, a on jak na zawołanie stanął w miejscu.
-C-co?-jąknął się.
Wokół nas zapanowała ponura cisza... Poranny wiatr muskał delikatnie moje ciało, co dawało mi niesamowitą rozkosz... Wpatrywałam się w blondyna pełnym żalu spojrzeniem.
-Naruto... Jak mogłeś tak pomyśleć...-podeszłam do niego lekko się uśmiechając. Przytuliłam go mocno.
-K-kiedy?- spytał.
-Wczorajszej nocy. Opowiem ci później.-oznajmiłam krótko i zaczęłam odchodzić cały czas przodem do Naruto-Teraz muszę zanieść bagaże do Ukesia, dettevane!-puściłam mu oczko i chciałam wyszczerzyć zęby jednak...-Ałaaaaaa!!!!!!-walnęłam się głową o stojący za mną słup... Naruto wybuchł śmiechem, a ja zawstydzona odeszłam szybkim krokiem przeklinając głośno tego kto go tu wybudował.
CZYTASZ
Never Surrender! {Naruto x Oc} //Wznowienie po poprawieniu rozdzialow//
FanfictionFragm. Książki: ,,Ile jest wart ludzkie życie? Czy jest "coś"... Bądź "ktoś"... Kto zaplanował mi je w całości? Czy człowiek nie ma prawa do wyboru? A nawet jeżeli myśli, że ma... To jest to jedynie złudzenie? Jesteśmy tylko marionetkami... Zabawka...