-[...] Chociaż najpierw trzeba będzie... pokonać ciebie, Kakashi...- szuch, i Zabuzy już nie było na drzewie.
-G-gdzie on jest?- zapytałam niepewnie.-plusk.- stoi na wodzie?! Ale czad...
-Ninpõ* Technika ukrycia wśród mgieł.
-C-co? Nic nie widzę. A ten gość...
-Zniknął?!- Dokończyła za mnie reszta drużyny.
-Najpierw przyjdzie po mnie...- zaczął Kakashi-sensei-Zabuza Momochi... Członek skrytobójców z Kiri-gakure, znany jako mistrz ,,cichego zabijania"... Bywa tak, że nawet nie zorientujesz się, że jesteś już na tamtym świecie. Nie jest powiedziane, że moje oko potrafi wszystko wychwycić, więc wy też miejcie się na baczności!
-Mgła robi się coraz głębsza!- wykrzyczał Naruto.
-8 punktów...- powiedział jakiś tajemniczy głos...
-Co to było?!
-To Zabuza-odpowiedziałam krótko zaniepokojonej Sakurze.
-Gardło? Kręgosłup? Płuca? Wątroba? Żyła szyjna? Tętnica podobojczyjkowa? Nerki? A może serce? Który witalny punkt wybieracie? Hihi...
-Żaden bezbrwiaku.- odpowiedziałam oschłym tonem.
Po moich plecach przeszły dreszcze... No dobra... Nie tylko po moich, po wszystkich.
-Ukeś pocisz się...- oznajmiłam wyrywając go z tz. ,,swojego świata".
-Sasuke... Uspokój się. Będę was ochraniał choćby mnie to kosztowało życie... Nigdy nie pozwole by ktoś skrzywdził moich towarzyszy.- na twarzy naszego nauczyciela pomimo tego, że miał maskę, można było zauważyć lekki uśmiech.
-To koniec.- usłyszałam głos naszego przeciwnika za sobą. Całe szczęście, że Kakashi zdążył zareagować, bo gdyby nie to pewnie wąchałabym już kwiatki od spodu...
Kakashi trzymał naszego wroga, nie dając mu szans na ucieczkę, lecz... Ciało Zabuzy zmieniło się w ciecz, która szybko zmieszała się trawą.
-Za panem!!!- wykrzyczał Naruto. Rzeczywiście, zaraz po zniknięciu wodnego klona, za plecami mistrza pojawił się bezbrwiak. Ciach! Wróg machnął swoim wielkim mieczem przez ciało sensei'a. Bogu niech będą dzięki... Nasz mistrz również zdołał stworzyć wodnego klona, który zmienił się w ciecz zaraz po uderzeniu.
-Nie ruszaj się...- powiedział szaro-włosy stojący za swoim przeciwnikiem, a przy jego gardle trzymając ostry sztylet kunai.
-Ale czad!!!- wykrzyczał Naruto
-Hehe... Hehehe... Że niby ,,koniec", tak? Ty nic nie rozumiesz, Kakashi...- przemówił znajdujący się w kiepskiej pozycji Zabuza- Nie myśl sobie, że małpowaniem pokonasz kogoś takiego jak ja. Nie ma mowy...
-...
-Hehe... Trzeba przyznać, że jesteś niezły. Już wtedy... Skopiowałeś moją technikę ,,wodnego podziału"... Wkładasz w usta swoich klonów zbyt ,,typowe" hasła... Chcąc za wszelką cenę odciągnąć moją uwagę od oryginału, który przyglądał mi się z ,,mgielnego ukrycia". Taka twoja taktyka...
-...
-Ale wiesz co? Nie jestem taki cienki jak myślisz.
-Panie Kakashi!!! Zaszedł pana od tyłu!!!- wykrzyczałam na cały regulator.
Teraz strony się odwróciły, to Zabuza trzymał kunai przy gardle naszego mistrza, a ciało przy którym Kakashi miał przewagę zmieniło się w wodną ciecz...
Mach! Kakashi padł na ziemię unikając przelatującego nad jego głową ogromnego ostrza. Kakashi został zepchnięty do wody.
-Panie Kakashi!!!- wydarł się Naruto.
-Nasz mistrz tak oberwał?!- zapytałam bardziej twierdząco, niż pytająco.
Szaro-włosy mężczyzna zaczął powoli wyłaniać się z wody. Tak jakby coś sprawiało mu trudność. W tym momencie pojawił się za nim Zabuza formujący jakieś pieczęcie.
-Aleś ty głupi, Kakashi... Technika wodnego więzienia!!- Nasz mentor został zamknięty w ogromnej wodnej kuli.
-Twój plan chwilowej ucieczki do wody był błędem! Hehehe dałeś się złapać w pułapkę, z której nie można się wydostać! A tak apropo... Wolę żebyś się nie ruszał... Ale tak w sumie... Ciebie Kakashi zostawię na deser. Najpierw załatwie tych tam- powiedział wskazując na nas- Technika wodnego podziału!
W naszą stronę ruszył jeden wodny klon naszego wroga. Staliśmy jak wryci, Nie bardzo wiedząc co robić. Aż trzęsłam się ze strachu...
-Hehe... Założyli na czoła opaski i myślą, że są ninja... Wiecie na kogo mówi się ,,prawdziwy ninja"?... Na tego, który nieraz spojrzał śmierci w oczy. Mówiąc krótko... Ci, którzy trafili do mojego zeszytu ,,bingo" są prawdziwymi ninja. Was na pewno tak nikt nie nazwie... - powiedział i znikł...
Rozglądaliśmy się dookoła, ale po wrogu ani śladu... Cisza...
Szuch!! Naruto oberwał tak mocno, że odleciał na parę następnych metrów, a opaska ninja zsunęła mu się z głowy...
-Naruto!!!!- wykrzyczałam na całego.
Ten upadł na ziemię, ale po chwili zerwał się z powrotem na nogi i ruszył, aby zaatakować przeciwnika.
-Naruto idioto, nie rób tego!- wykrzyczała Sakura.
Chłopak został kopnięty i przejachał na plecach paręnaście metrów, tak że zatrzymał się tuż przed nami.
-Dlaczego zaatakowałeś go w pojedynkę?! Mogłeś nam powiedzieć... I wtedy wymyślilibyśby jakiś plan i ruszyli na niego!!!- widząc, że ledwo trzyma się na nogach, podbieglam do niego aby mu pomóc. Ujrzałam, że w rękach trzyma opaskę, która spadła mu z głowy Kiedy oberwał w głowę...
-Naruto... Ty... Poleciałeś po swoją opaskę?...
Puścił mnie.
-Ty... Bezbrwiowiec.- powiedział zwracając się do Zabuzy.- Masz nowy wpis do swojego notesika! Wpisz gościa, który kiedyś zostanie hokage! Ninja stylu konoha! Naruto Uzumaki!- powiedział i umucował na swoim czole ochraniacz.
-*Rozumiem... A ty dalej o tym hokage?*- zaśmiałam się w myślach.
-Suzie, Sasuke! Musimy pogadać. Mam pewien plan
-Hoho. Ty i praca zespołowa? Niech mnie kulę biją- oznajmił Sasuke.
CZYTASZ
Never Surrender! {Naruto x Oc} //Wznowienie po poprawieniu rozdzialow//
FanfictionFragm. Książki: ,,Ile jest wart ludzkie życie? Czy jest "coś"... Bądź "ktoś"... Kto zaplanował mi je w całości? Czy człowiek nie ma prawa do wyboru? A nawet jeżeli myśli, że ma... To jest to jedynie złudzenie? Jesteśmy tylko marionetkami... Zabawka...