Rozdział 3 - Pełna kontrola (część 6)

72 8 11
                                    

W anielskiej atmosferze doczołgali się do domu Franka. Dosłownie doczołgali, bo przecież nawet naćpany żółw poruszałby się szybciej niż ta dwójka. Anastazja ze względu na lekki ból w prawej kostce poruszała się nieco wolniej niż normalnie. Jak się okazało, rodziców chłopaka nie było w domu, jednak drzwi frontowe zastali otwarte. Nie szukał wyjaśnienia tego paradoksu. 

Zaprosił Anastazję do salonu i gdy spoczęła na skórzanym fotelu pobiegł do kuchni po apteczkę. Po chwili wrócił z całą masą opatrunków, bandaży i maści. 

– Przyznam się szczerze, że nie mam o tym bladego pojęcia – oznajmił, potrząsając metalowym pojemnikiem z dużym czerwonym krzyżem. 

– Dasz sobie radę. Gdybyś robił coś nie tak, poinformuję cię. 

Dopiero teraz, gdy włączył światło, Franek zdołał przyjrzeć się jej całej. Ubrana była w króciutkie czarne spodenki z brązowym paskiem i białą koszulkę z długim rękawem. Jej czekoladowa torebka, balerinki w panterkę i rozpuszczone włosy wyglądały w ostrym blasku LED-ów na połączenie beżu i cynamonu. Dawały razem niesamowitą paletę odcieni jednej barwy. Anastazja wyglądała wspaniale, mimo że na większej części jej ubrań zebrała się warstwa kurzu i sproszkowanego tynku.

Przykucnął, bacznie ją obserwując. Nie protestowała, więc delikatnie dotknął miejsca, w którym powstał obrzęk. Naciskał coraz mocniej, aż wydała z siebie stłumiony dźwięk. 

– Przepraszam – rzucił, natychmiast puszczając jej kostkę. Nie przerywał jednak pierwszej pomocy. Wyciągnął jedną z tajemniczych maści na opuchnięcia i rozmasował w zaczerwienionym punkcie. Po dokładnym rozprowadzeniu specyfiku rozwinął bandaż, wypatrując reakcji dziewczyny. Kiwnęła mu na znak zgody, dlatego ostrożnie przełożył miękki materiał przez jej stopę. Następnie drugi i trzeci, aż dokładnie zakrył obolałe miejsce. Przeciągnąwszy ostatni raz zapytał. 

– Nie związałem za ciasno? 

– Jest idealnie – przyznała szczerze, zrywając się do pionu. Cały ciężar przeniosła na zdrową nogę. Ból trochę zelżał, ale ciągle przeszkadzał jej w swobodnym poruszaniu się. – Kilka dni i opuchlizna zniknie – stwierdziła. Dała tym Frankowi do zrozumienia, że nie może już nic więcej zrobić. 

– Rozumiem. To może się czegoś napijesz. Kawy, herbaty? – zapytał, chowając zawartość apteczki do pojemnika. 

Choć Franek nie miał nic przeciwko temu, aby zaparzyć Anastazji filiżankę kawy, to fakt, że nie robił tego nigdy wcześniej wywoływał u niego swoisty niepokój. Mógłby zrobić coś nie tak, podobnie jak to się dzieje przy wlewaniu kwasu do wody lub odwrotnie. W każdym razie którejś z tych czynności kategorycznie nie powinno się wykonywać. Franek doskonale o tym wiedział. Której jednak? Dobre pytanie...

– Poproszę o herbatę – odparła, na co odetchnął z ulgą. Ostatni raz rozejrzał się po dywanie, czy nie zostawił tam jakichś medykamentów, po czym skierował się do kuchni. 

Może Anastazja ma cukrzycę? – pomyślał i zaraz krzyknął: – Słodzisz? 

– Dziękuję, nie słodzę. – Usłyszał głos dziewczyny z pokoju. 

Chociaż jakby się zastanowić, to nic nie znaczy. – Rozważania na temat stanu zdrowotnego Anastazji skłoniły go do kolejnego pytania. 

– Ale to nie możesz pić z cukrem, czy po prostu nie lubisz? 

Dziewczyna nie odpowiedziała, dlatego Franek ustawił czajnik z wodą na największym okręgu płyty grzewczej i wychylił się za futrynę. Uczennica zerknęła w kierunku kuchni i gdy tylko zobaczyła jego głowę odparła. 

Wyrok NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz