Nie minęło kilka minut i byli z powrotem na Kanuy, w sklepie Kurenta. Stamtąd przenieśli się w „przeszłość" specjalnie przygotowanym portalem. Teleportowali się do liceum Franka, a dokładniej – do piwnic szkolnych. Tam chłopak zrozumiał, że pod kryptonimem „woźny" chowa się nie kto inny, jak pan Staszek. Ten mocno owłosiony, zawsze brudny osiemdziesięciolatek, wynajdywał usterki niczym zawodowy jasnowidz. Sprawnością bił na głowę niejednego nastolatka. Zawsze znajdował się w odpowiednim miejscu i czasie. Umiał naprawić dosłownie wszystko. Legendarny majsterklepka liceum.
Cała szkoła podziwiała emeryta za jego witalność. Meczota nie podzielał tych masowych zachwytów. Znajomość woźnego z Lue nie wróżyła niczego dobrego, dlatego Otaron przygotowywał się na najgorsze. Trzymając rewolwer ukryty pod płaszczem, wolną ręką wyciągnął ukradziony klucz. Ostrożnie umieścił artefakt w zamku. Skomplikowany system zabezpieczeń przeskanował obu przybyszów od stóp do głów, aż pojawiła się limonowa poświata. Wtedy otworzyły się drzwi i Franek zobaczył, jak szeroka jest gama możliwości AMAL.
Malutka szkolna kanciapa przeobraziła się w wielki górski plener. Od wejścia ciągnął się wąski grzbiet, prowadzący do płaskiego szczytu. Tam zauważył drewnianą chatkę. Zbliżył się do krawędzi przełęczy, skąd zobaczył jezioro położone pół kilometra niżej oraz gęsty las iglasty. Otaron wyminął chłopaka i pognał w kierunku domku. Negus podążył za sprzedawcą. Gdy tylko obaj przeszli przez środek wąskiego, skalistego przesmyku, z chaty wyskoczył pan Staszek. Skwasił się na widok nieproszonych gości. Trzasnął drzwiami, mówiąc:
– Po co przyszliście!?
W słowach mężczyzny Otaron wyczuł przyspieszony szyfr.
– Franek, bądź czujny – ostrzegł natychmiast, wracając do obserwacji pracownika szkoły. Zanim całkowicie skupił swoją uwagę na woźnym, dodał jeszcze: – Najlepiej poczekaj przy wejściu. W razie komplikacji będziesz mógł stąd uciec.
– Nie ma mowy, idę z tobą.
– Tylko potem nie mów, że cię nie ostrzegałem – stwierdził Meczota, kiedy pan Staszek ponownie zahuczał:
– Czego ode mnie chcecie!?
– Przysyła nas Lue. Potrzebujemy SREBRNIKA! – to ostatnie sprzedawca wyskandował.
– Nie powinno was tu być – ogłosił arbitralnie woźny, dodając jeszcze: – Zwłaszcza ciebie, Franek. – Mężczyzna wyciągnął kościsty palec, wskazując chłopaka.
– Znasz moje imię?
– Wiem o tobie wiele, ale czy ty wiesz o sobie wszystko? – zapytał tajemniczo, na co Otaron zareagował alergicznie.
Rozmowa powoli zbiegała do niekorzystnego punktu kulminacyjnego. Meczota musiał wykluczyć Franka z negocjacji. Postanowił zrzucić go z urwiska, aby zyskać trochę czasu. W tym celu stworzył tunel grawitacyjny przypominający zjeżdżalnię. Następnie sprowokował bohatera, aby wykonał krok w przód i wtedy zepchnął go do jeziora położonego w dolinie u podnóża góry.
Widząc, jak Negus znika pod wodą, Otaron przeszedł do konkretów. Wyjął spod płaszcza specjalnie zmodyfikowany rewolwer. Załadował do komory dwa naboje i wymierzył w czoło woźnego.
– Masz mnie za idiotę – warknął gniewnie. – Wysłałeś mu zaszyfrowaną paczkę danych. Lue mówił, że jesteś neutralnym graczem. Kto ci zlecił tę robotę? Rada w końcu się zainteresowała? – spytał retorycznie. – Zresztą, nieważne! Mogą robić co chcą, już za późno. Cała machina ruszyła. Teraz powiesz mi, gdzie jest ten pieprzony srebrnik albo rozwalę ci łeb – zawył wściekle, odbezpieczając cyngiel broni.
CZYTASZ
Wyrok Nocy
Science FictionZnasz bajeczkę o złotej rybce, która spełnia trzy życzenia? A co gdyby przekroczyć limit. Okłamać los i posiąść moc wszystkich życzeń? Franek zyskuje taki dar. Może zrobić co chce, a mimo to nie unika problemów. Wręcz przeciwnie staje się ich katal...