Rozdział 6 - Nowe priorytety (część 3)

45 4 0
                                    

Jego podniesiony głos wywołał silną reakcję w całej przestrzeni. Otoczenie zaczęło wsysać się do jednego określonego gdzieś w oddali punktu. Chwilę później obudził się w tanim hotelu na obrzeżach Waszyngton D.C., niedaleko Silver Spring. – To sen? Rzeczywistość? 

Nie było czasu na ustalanie faktów, bo w budynku roiło się od wykwalifikowanych oddziałów szturmowych. Franek ze zwykłego chłopaka zmienił się w zawodowego zabójcę. Działał w nietypowych sytuacjach, kiedy państwo nie mogło oficjalnie ingerować w sprawy niecierpiące zwłoki. Niestety, coś się popsuło. Nowy prezydent USA odmówił dalszej współpracy, co było równoznaczne z dezaktywowaniem wszystkich agentów w terenie. Luke jednak nie mógł się poddać. Chciał zawalczyć o swoje. O sowitą należność. A że Negus przywłaszczył wspomnienia i poglądy tajniaka, to nie rezygnował. 

Kilka godzin wcześniej Luke dostał wiadomość od jednego z ostatnich żyjących agentów. Przeczytał: „Przyjacielu, służba dobiegła końca. Ktoś z góry chce się nas pozbyć. Musimy ustalić jego tożsamość. Zdobyłem parę informacji. Spotkamy się pod pomnikiem Waszyngtona. Zbierz zabawki". 

Przez zabawki Tony miał na myśli karabin M4 z podwieszanym granatnikiem, wielokalibrowy M107, kilka granatów błyskowo-hukowych i dymnych oraz granatnik przeciwpancerny M136. Nie zapominając również o amunicji i zaawansowanej elektronice, których trzymał mnóstwo w torbie podróżnej. 

Luke czuł, że z każdą chwilą umiera jego patriotyzm. Nagle na korytarzu hotelowym uaktywniły się czujniki i stał się wrogiem Stanów Zjednoczonych. Z wiedzą, którą przekazał mu Tony, mógł uciec i zapomnieć o wszystkim, zrobić sobie wieczne wakacje, ale duma nie pozwoliła mu odejść bezgłośnie. Chciał zniknąć w pięknym stylu. 

Do budynku wtargnęły dwie grupy uderzeniowe. Jedna od frontu, druga z góry, przedostając się po cichu od strony sąsiedniej kamienicy. Postanowili przeprowadzić cichą akcję. Gdy wszyscy byli już na pozycjach, dwanaście osób wpadło do pokoju numer dwieście trzynaście, wyłamując drzwi. Natychmiast padły strzały, na co żołnierze zareagowali ogniem. Kolejna grupa wskoczyła od południa, wybijając szyby w oknach. Kule świstały tu i ówdzie, przewracając i dziurkując przedmioty. W powietrzu unosiło się multum odłamków i gęsta chmura z granatów dymnych.
Nagle wrzawa ustała. Komandosi zorientowali się, że Luke'a nie ma już w budynku, ale było za późno na reakcję. Hotel eksplodował. W tym czasie agent zdążył pozbyć się kierowcy opancerzonego wozu SWAT zaparkowanego na podjeździe i odjechać w stronę miasta. Zanim wjechał do centrum, skręcił z drogi szybkiego ruchu i zatrzymał się na niewielkim parkingu. Tam przy pomocy nowych kluczyków zlokalizował Lexusa. Samochód mignął światłami. Luke wsiadł od strony kierowcy. Zaraz też wrzucił torbę na tylne siedzenie i rozejrzał się po okolicy. Zauważył w ten sposób dwie kamery przemysłowe, parę Volkswagenów, czarną Toyotę z otwartym bagażnikiem, białego Opla oraz garstkę ludzi. Nie było powodów do niepokoju, więc odpalił silnik i ruszył w kierunku Kapitolu. 

Po niecałych dwudziestu minutach zaparkował przy Homefront obok Parku Pamięci. Dalej już pieszo dotarł pod obelisk, gdzie stanął, przyglądając się okolicznym przechodniom. W większości byli to turyści. Zauważył mieszkańców Japonii, Chin, Rosji oraz Niemiec. Luke był przekonany, że w promieniu najbliższych kilku kilometrów tylko on posiada amerykańskie obywatelstwo. Argumenty w tej sprawie nagiął Tony, brunet o ponurym wyrazie twarzy. Wolnym krokiem zbliżył się do Luke'a, rzucając mu beznamiętne spojrzenie. Następnie rozejrzał się, analizując reakcję turystów i gdy uznał otoczenie za bezpieczne, powiedział: 

– Jesteśmy spaleni na każdej linii. Nasi informatorzy, dostawcy... – przerwał, aby przyjrzeć się jednemu turyście, który nagrywał coś kamerą. Po chwili zmienił kierunek, na co Tony kontynuował: – ... wszyscy są obserwowani. Któryś z tych ważniaków w Pentagonie chce nas zlikwidować. To były krótkie zaszyfrowane wiadomości. Wszystkie wysłane z komórki na kartę. Richard Black był w to zamieszany. Czułem, że ten skurwiel działała na dwa fronty. – Tony wyciągnął telefon z dużym ekranem, wyjaśniając szczegóły. – Tu masz listę powiązanych osób. Nie udało mi się jeszcze ustalić tożsamości tego śmiecia, ale to tylko kwestia czasu. – Luke sprawnie chwycił urządzenie, wkuwając na pamięć nazwiska oraz facjaty najbliższych celów.
– A zatem łowy? – powiedział Luke, kasując wiadomość.
– Łowy! – potwierdził kolega.

Wyrok NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz