Rozdział 5 - Utopia (część 3)

49 6 0
                                    



Obarczony obowiązkiem Negus wrócił na lekcję. Nie potrafił jednak skupić się na niczym konkretnym. Przez czterdzieści pięć minut bujał w obłokach, starając się pogodzić rzeczywistość z jawą podniecenia. Choć nie był cierpliwy, jakoś wytrwał do przerwy. Zrzucając wtedy z barków kajdany edukacji, popędził co sił w kierunku szkolnego boiska. Uciekł z licealnego więzienia, docierając do zwycięskiego trofeum swoich żądz – wspaniałej Anastazji. 

– Umieram z tęsknoty – zamruczała chłopakowi do ucha. Zaraz też musnęła jego dłoń, dodając: – Masz taką szorstką skórę. – Chwilę dłubała przy jego dłoniach, aż sytuacja zrobiła się niesmaczna. Wtedy szarpnęła go do przodu, oznajmiając: – Cudowne jesienne popołudnie, nieprawdaż? – Praktycznie bezchmurne niebo, lekki wiaterek i wysoka temperatura potwierdziły jej tezę. Lecz nie pogodą się zachwycała. 

– Jesteś dzisiaj tak tajemniczo przystojny – powiedziała, zatrzymując go pośrodku bieżni. – Nie mogę przestać o tobie myśleć. 

– To chyba nie ma większego związku, ale mam naprawdę dobry dzień – wyjaśnił, dobudowując do sytuacji barwną historyjkę. – Wnioskując po wstępnych oględzinach zachorowała pani na rzadką chorobę miłości. Obawiam się, że jedynym lekarstwem jest pocałunek. – Zabawa zaintrygowała dziewczynę na tyle, aby ją kontynuować. 

– To tylko zaogni sprawę, panie doktorze – zadeklarowała, powstrzymując śmiech. 

– Wątpię, aby kuracja tysiąca pocałunków pani zaszkodziła – powiedział, wczuwając się w rolę. 

– Ufam panu – oświadczyła natychmiast. – Pana słodkie usta nie mogą kłamać. Poza tym kuracja tysiąca pocałunków brzmi naprawdę obiecująco. – Przemknęła wzrokiem w okolicy jego warg, potwierdzając bezgłośne pytanie ciała. Franek szybko odczytał jej odpowiedź, pobudzając zmysły do działania. Pieścił i dotykał Anastazję w czułych miejscach, doprowadzając ją do pozytywnego obłędu. Nagle zaczęła lekko dyszeć. Mógłby przysiąc, że zaraz z nadmiaru szczęścia wyda z siebie okrzyk orgazmu. Niestety, tak się nie stało, bo ktoś skrzypnął wyjściowymi drzwiami. Mimowolnie oderwali się od siebie, rozbawieni własną reakcją. 
Uśmiechnięci, ciągle trzymając się za ręce, przespacerowali się po bieżni. Maszerowali w ciszy, bo nie czuli potrzeby komentowania tego, co się stało. Oboje nadawali na tych samych falach i wystarczyła im sama obecność. 

W czasie przechadzki Franek rozważył pewną kwestię. 

Za kilka dni mijają dwa miesiące. Może to dobry moment. Tylko nie mam o seksie bladego pojęcia. Muszę być przygotowany na wszystko. Zamyślił się. Internet? Nie, to głupie, piszą tam same bzdury. Robert. No jasne, ten cwel ma doświadczenie. Kompendium wiedzy! Tak, tylko czy ona się zgodzi?

***

Niepewność dręczyła go do połowy lekcji podstaw przedsiębiorczości, aż pojawił się Baron. Przewodniczący wpadł do klasy zadowolony, z przeprosinami na ustach. Gdy tylko opadł na wolne miejsce w ostatniej ławce pierwszego rzędu, Negus to wykorzystał. Potrzebował przecież informacji, a jego seksualna encyklopedia siedziała chętna do pomocy. Wystarczyło zapytać. Franek wyczekał momentu, w którym głuchy nauczyciel wstał i zaczął zapisywać temat lekcji. Wtedy szybko przemknął wzdłuż ławek i zaczepił kolegę, oznajmiając szeptem: 

– Siema, jak tam poszło spotkanie z dyrektorem?

– Dobrze. Czajka jest skłonny do kompromisów. Szykuje się parę zmian. – Robert z chęcią opowiedziałby najdrobniejsze szczegóły pertraktacji, ale tego nie zrobił. Wyczuł, że kolega zjawił się z innego powodu. – Ale chyba nie przyszedłeś w tej sprawie? 

Wyrok NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz