Rozdział 10 - Ironia losu (część 2)

35 2 1
                                    

Znowu mu to zrobiła – pomyślała Estonida. Rozmowa z obłąkaną uczennicą była bezsensowna, dlatego, przeszukując zakamarki własnej kreatywności, przyszykowała kontratak. W jej głowie zaczęła się dynamiczna dyskusja. 

Rozplanujmy to jakoś. Połowa szuka Franka. Druga połowa kontroluje sytuację na zewnątrz. Anastazja jest wyszkolona i niebezpieczna, udowodniła to wcześniej. Tym razem nie dam się wykiwać. Wszystkie drogi dostępu zablokowane? – zapytała sztabu swoich sklonowanych pomocnic. Jedna z dziewczyn wstała, ogłaszając aktualny status zabezpieczeń.

Świadomość zaszyfrowana. Myśli także. Odporność na obrażenia zablokowana. Zdalny dostęp niemożliwy. Zielone światło.

– Teraz sprawdźmy, czy ta laleczka to tak naprawdę Anastazja. Przeskanujcie ją! – rozkazała, na co padła natychmiastowa odpowiedź: 

DNA się zgadza. Reakcje w normie, ale duża luka w zabezpieczeniach. Nie zablokowała sfery emocjonalnej. Występuje 70% prawdopodobieństwa niepowodzenia, stanowczo odradzam działania – ogłosiła inna, odrywając wzrok od monitora. 

Więc wyślijmy kogoś, kogo nie będzie nam szkoda. Wysłać klona! – Na jej żądanie sonda w postaci żywej osoby przekroczyła granicę świadomości Anastazji. W środku nie zastała jednak nic poza ciemnym tunelem, ciągnącym się spiralą do nieokreślonej otchłani. Chwilę po wejściu portal zatrzasnął się i Estonida straciła kontakt z wabikiem. – Pułapka, typowe – pomyślała, wydając kolejne rozkazy. 

Wewnętrzny monolog pięknej nie przypominał dyskusji, ale coś na zasadzie nierozerwalnej komunikacji. Wszystko, co pomyślała, było rozwijane przez pomocnice i realizowane w postaci rozbudowanego tworu. Albinoska bardzo skutecznie wykorzystywała potencjał kobiecych klonów. 

Ktoś mógłby teraz pomyśleć: dlaczego zatem nie tworzyć nieskończonej liczby klonów, aby zwiększyć skuteczność i wydajność ataków? 

Wyobraźmy sobie sytuację, w której twór człekopodobny zaczyna myśleć samodzielnie. Przez chwilę będzie stosował się do zaleceń stwórcy, ale skąd pewność, że nie zmieni zdania? Tutaj właśnie występuje malutki, acz ważny szczegół. Estonida mogła przywołać więcej niż dwanaście jednostek, ale miała świadomość nieodwracalnych konsekwencji takiego czynu. 

Dziewczyna usłyszała kiedyś historię o naukowcu. Mężczyzna, celem eksperymentu, stworzył jednego w pełni świadomego i samodzielnego klona. Wystarczyło kilka sekund autonomicznej pracy klona, jak przejął kontrolę nad jego umysłem. Facet totalnie stracił panowanie nad biegiem wydarzeń. Reprodukowany osobnik zbuntował się i całkowicie zawładnął fikcyjnym światem. Szczęśliwie dla uczonego próba odbywała się w rozbudowanym programie komputerowym. 

W przypadku unixum Franka sprawa przedstawiała się zupełnie inaczej. Wszechmoc generowała realne twory. Gdyby kontrolę nad świadomością Estonidy przejął klon, zamieniłaby się w warzywo. W najgorszym wypadku osobnik przejąłby władzę nad ciałem dziewczyny i sterował jej życiem. Mając przed oczami obraz naukowca, albinoska nie miała zamiaru ryzykować. Chciała wygrać kreatywnością, dlatego posiłkowała się klonami, które pozbawione były możliwości podejmowania decyzji. One, jak członki ciała, wykonywały tylko puste polecenia. Same nie były w stanie nic zrobić. 

Co ją może zaskoczyć? – zapytała w myślach, mobilizując swoje klony do działania. 

Więzienie, Hopnera? – również w myślach odpowiedziała jedna z kobiet. – Klatka Ohana – dodała następna. – Pęta Refuta?

– Bez oklepanych pomysłów, proszę – Estonida szukała czegoś, co wybiłoby się z ram podręcznika dla początkujących. 

A gdybyśmy wymieniły się umysłami. Ominiemy w ten sposób jej zabezpieczenia. Możemy też redefiniować ten świat. Znamy rodzaj kodowania. Stwórzmy ludzi na nowo, tyle że bez świadomości. Wtedy będziemy miały swobodny dostęp. 

Wyrok NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz