Rozdział 8 - Niepewność (część 3)

30 1 0
                                    

Piękna przerwała w połowie, obserwując, jak gabinet miarowo przekształca się w ruinę pokoju. Białe ściany zaczęły pękać i rozszerzać się. Buroszara fala złączyła się ze ścianami, obnażając pęknięcia i liczne grzyby. Okno powieliło się, podmieniając plastykowe ramy na spróchniałe sklejki desek. Meble także ewoluowały do szkaradniejszej postaci. Biurko złamało się wpół i upadło na obgryziony przez myszy dywan. W jednym z rogów pojawiła się duża szafa na ubrania, nie odstając od mrocznego wystroju. Kozetka zaczęła przypominać obskurną pryczę, jaką można znaleźć na śmietnisku, złożoną z niepasujących do siebie części. W pewnym momencie żyrandol, który wyrósł na suficie, upadł na podłogę. Huk uderzenia sfinalizował proces przemiany. 

Franek rozejrzał się po zniszczonym pokoju. Obserwował zwęglone panele, szczątki mebli i potrzaskane szyby. Przez chwilę docierała do niego prawda. Gdy jednak wyjrzał za okno, stało się jasne, że znajduje się w swoim domu rodzinnym. Konstrukcja była doszczętnie spalona. Ogród także nosił ślady niszczycielskiej siły. Zobaczył spopielone rośliny, uschnięte drzewa i czarny stos zamiast altany. 

Nagle ciszę przeciął dźwięk obcasów. Napięcie rosło z każdym krokiem i skrzypnięciem schodów, aż w końcu jęknęły zawiasy drzwi i do pokoju weszła Anastazja. 

– Szukałam was – poinformowała pewna siebie, przyglądając się Frankowi lekceważąco. Uśmiech zniknął z jej ust, kiedy wymieniła zawistne spojrzenie z Estonidą. 

– Zaczynamy? – zapytała, nie czekając na reakcję zebranych. Obojętny wyraz twarzy zamieniła na żądzę mordu. Zaraz też wrzasnęła, wybijając swoim rykiem szyby. Sekundę później odbiła się od dywanu, robiąc sobą z rozpędu dziurę w suficie i dachu. 

Jasnowłosa zareagowała bez namysłu i otoczyła Franka barierą. Wtedy dom eksplodował. Błękitno-granatowa energia uchroniła Franka przed śmiercią, ale to był dopiero początek starcia. 

Franek, opadając na zgliszcza podwórza, nie przestawał myśleć o wydarzeniach z 10 lipca. Widział jak na dłoni te raniące strzępy wspomnień. Płomienie, śmierć i gorycz. Uczucia były tak namacalne, że nie potrafił odrzucić ich od siebie. Zakorzeniły się w jego sercu niczym chwasty. Mimo niechęci musiał się podnieść i stanąć do walki. Adrenalina skutecznie przyćmiła negatywny nastrój, chociaż nie wyeliminowała problemu. Było to rozwiązanie krótkotrwałe. 

– Estonida, przywróć wszechmoc – krzyknął nagle. 

– Co? 

– Moce! – powtórzył. 

– Tłumaczyłam ci, że nie można unixum tak po prostu odzyskać. Potrzeba artefaktu – stwierdziła nieco zbita z tropu. Nie widziała czy skupić się na tym, co mówi Negus, czy na przeciwniczce. 

– Nie unixum! – odparł raptownie. – Mam na myśli wszechmoc we śnie. Mówiłaś, bodaj pięć minut temu, że zablokowałaś ją ze względu na Anastazję. Ale teraz nie ma to większego sensu, skoro jest tutaj z nami. 

Wyjaśnienie było tak klarowne, że dziewczyna od razu przeszła do sedna. 

– Tak, przepraszam. Oczywiście, już się robi. – Jak powiedziała, tak uczyniła. Franek odzyskał kontrolę nad procesem tworzenia. 

Mimo wielkich wyobrażeń chłopaka, ta walka postępowała zupełnie innym rytmem niż zwykle. Anastazja zaczęła podejmować decyzje, co w sumie było głównym źródłem zmian i problemów. Scenariusz nie istniał jako reżyserowane działanie, ale coś nieprzewidywalnego, abstrakcyjnego. Ataki stały się agresywniejsze i bardziej gwałtowne, czego chłopak doświadczył na własnej skórze. 

Wyrok NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz