Rozdział 6 - Nowe priorytety (część 2)

37 5 0
                                    

– Podobała ci się moja prezentacja? – spytał retorycznie mężczyzna, kończąc zdanie histerycznym śmiechem. Franek zdolny był prosić jedynie o śmierć.

– Zakończ to teraz. Zabij mnie – wydusił z siebie. 

– Hmm... Nie. 

– Ale... nie musi tak być. To wszystko kłamstwo. Te wspomnienia nie są moje. One nie są prawdziwe. One nie istnieją. – Wewnętrzne słowa Franka przelały się na papier rzeczywistości. Odzyskawszy wszechmoc i dawną świadomość chłopak nabrał odrobiny pewności siebie. 

– Jesteś nienormalny – podsumował. 

– Dobrze, że mi powiedziałeś. Teraz moje życie nabrało sensu – odparł ważniak, uciszając wirujące tornado.

– Podaj chociaż powód tego obłędu. Musisz mieć jakiś motyw. – Albo i nie. – Zamyślił się, zmieniając tok rozumowania. 

Dlaczego wcześniej się nie domyśliłem? Wykazujesz skłonności do szaleństwa. Nie masz motywu. Zachowujesz się chaotycznie. Jesteś tworem Anastazji – skwitował w duchu, starając się znaleźć właścicielkę na podstawie budowy komórkowej Klotusa.

– Tworem Anastazji? Tej pustej kupy mięsa bez pomyślunku? To mnie obraża. – Oburzył się mężczyzna, podnosząc dumnie brodę do góry. – Chcesz znać powód mojego przybycia? Zdradzę go, jeśli pokonasz mojego klona. Ja osobiście nie mam czasu na zabawę. Jako dowódca obarczony zostałem wielką odpowiedzialnością. Zmarnowałem na ciebie minutę, to i tak zbyt wiele. Doceń poświęcenie.

Kończąc wypowiedź Klotus powołał do istnienia chorego psychicznie klona (reżysera) ze zdolnościami kreatorskimi. Chwilę później rozpłynął się w przestrzeni.

Franek postanowił skorzystać z okazji i otworzyć paczkę informacji ukrytą w kopii Klotusa. W tym celu stworzył platformę przypominającą niedużą wyspę na oceanie. Morską wodę zaraz zamienił na kwas siarkowy, piasek na rozdrobniony uran, a w kokosy powkładał dynamit. Gdy wszystko było już gotowe, wymyślił portal w formie wodospadu. Według pomysłu klon miał ślizgiem wpaść do kwasu i w nim utonąć. Następnie odrodzić się i napromieniować piaskiem, aby na koniec spożyć sok egzotycznego owocu i eksplodować. Zanim chłopak wdrożył swój plan w życie wpadł na bardzo głupi pomysł. Postanowił przekonać klona do współpracy. Idea była naprawdę debilna, doświadczenie jednak nauczyło go, że właśnie te poronione koncepcje często sprawdzają się najlepiej. Zapytał z grubej rury:

– Czy jesteś w stanie odpowiedzieć mi na kilka pytań? 

– No, nie wiem. – Wahał się. – Musiałbyś mnie jakoś przekonać. – Ta absurdalna opcja przeszła Frankowi przez myśl. 

– Co masz na myśli?

– Przynieś mi kanapkę z szynką – zaproponował. 

– To żart, tak? 

– Oczywiście, że żartuję. Poza tym mam schizofrenię, a ty starasz się wyłudzić ode mnie jakieś informacje. – Nagle klon przyciszył głos mówiąc do siebie: – Ja już mu nic więcej wyjaśniał nie będę. Mieliśmy walczyć! No, ale spójrz na niego, przecież on niczego nie rozumie. – Śmiech. – Ty mu to wytłumacz, bo ja już nie mam siły. – Przerwał, rechocząc w niebogłosy. – Jak to nie chce ci się? Mam się do ciebie przejść? 

– Z kim ty rozmawiasz? – zapytał Franek lekko zmieszany tym, co zobaczył i usłyszał. 

– Nic mnie to nie obchodzi. – Zrobił krótką pauzę, po czym oznajmił. – Z nikim. To taki mój przyjaciel do końca życia. 

Franek momentalnie przypomniał sobie o Ryszardzie, z którym rozstał się raptem pięć dni wcześniej. Imitacja Klotusa kontynuowała:

– Nie cierpię tego zgreda! – rzucił publicznie, po czym zwrócił się bezpośrednio do bohatera: – Uważałeś, że powiem ci wszystko tak po prostu? 

– Przecież nie jesteś Klotusem. Jesteś tylko jego klonem. Co ci szkodzi powiedzieć? 

– To nawet logiczne... – przyznała kopia, na co chłopak odpowiedział entuzjazmem: – Matko, udało się! Przekonałem go! – Mężczyzna, niestety, nie skończył wywodu. 

– ...ale kto powiedział, że ja mam zamiar myśleć logicznie. – Świetnie... – skwitował. – Czy ja wyglądam na gościa, który myśli logicznie? Stefan, co ty o tym sądzisz? – Pytanie odbiło się echem po rozległej ciemnej przestrzeni. Nie było mowy o współpracy.

– Franek, wszystko psujesz. Wszystko psujesz... – Klotus powtórzył jeszcze ze cztery razy, po czym zadowolony z siebie ogłosił: – Gotowe! Scena pierwsza: „sensacja". Trzy... – Pokazał palcami. – Dwa, jeden. Akcja! – krzyknął.

Wyrok NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz