Oboje trafili do kopulastej groty z zieloną wyspą w kształcie soczewki pośrodku. Wokoło centralnie położonego wypukłego oka płynęła woda w układzie idealnego pierścienia. Nad strumieniem krążyła bulwiasta wichura owoców.
Wewnątrz tego chaosu Franek zobaczył wodospad uformowany w podkowę i Anastazję skupioną na medytacji. Widok oświeconej dziewczyny budził respekt, ale on bardziej skupił się na multiwitaminowym tornadzie. Kręcące się po spirali owoce wyglądały wyśmienicie. Wszystkie okazy były piękne i soczyste. Negus nie potrafił oprzeć się pokusie. Upatrzył sobie banana i po prostu musiał go dotknąć.
Oczywiście zbędne zdaje się przypomnienie, że oboje znajdowali się na obczyźnie. Można więc domyślić się, że miejsce usiane było szeroką gamą pułapek. A idiota złapał za banana. W tej sytuacji należałoby użyć łopaty z dwóch podstawowych powodów: aby ogłuszyć debila i zakopać jego martwe ciało pod ziemią.
Franek natychmiast po zetknięciu ze skórką egzotycznego owocu trafił do alternatywnego świata. Jasnowłosa sprawnie wyciągnęła bezmózga z powrotem. Nie było dla niej większym problemem uporać się z zabezpieczeniami średniego poziomu. Większą trudność sprawiała jej głupota Franka. Nie mogła skupić się na zadaniu, bo ciągle musiała wyciągać chłopaka z opresji.
– Byłem w pudełkowym świecie, jaja jak berety. Strzelały we mnie papierowe myśliwce i kartonowe czołgi, myślałem, że pęknę ze śmiechu. Te małe ludziki, ich panika. Nie... no, musiałabyś to zobaczyć – był rozbawiony, jak małe dziecko na widok lizaka.
– Słonko, miałeś się skupić. – Pieszczotliwe określenie przywróciło u Franka chęć współpracy. Zajmował się niepotrzebnymi sprawami, teraz to do niego dotarło. Zrozumiał aluzję.
– Zamieniam się w słuch.
– Dziękuję – skwitowała krótko. – Kiedy ty bawiłeś się pudełeczkami, mnie udało się znaleźć klucz.
– Masz go? Jak wygląda?
– Widzisz tamtego arbuza? – Dziewczyna wskazała jednego z większych zielono-pasiastych owoców.
– Zwykły arbuz – skomentował, szukając go wzrokiem.
– Wygląda jak każdy inny, ale ma czterokrotnie większą zaporę, czyli raczej nie jest taki przeciętny. – Wyjaśnienie z cyklu „powiedz mu cokolwiek", zdało egzamin. Franek i tak nie wiedział, na jakiej zasadzie działają zabezpieczenia.
– No dobra, to bierzmy go i spadamy stąd – zaproponował, nieświadomy skali problemu.
– To nie będzie takie proste. – Estonida poprawiła włosy, po czym zapytała: – Powiedz mi, czym różni się jej świadomość od mojej?
– Wystrojem?
– Tak, czymś jeszcze?
– U ciebie jest kilka klonów. Tutaj jest tylko ona – przyznał po chwili zastanowienia.
– Masz rację. Dlatego właśnie sprawa się komplikuje. Anastazja stworzyła samoświadomość. Albo samoświadomość wyparła jej świadomość samoistnie, gdy przechodziliście przez portal. Niezależnie od tego, co zaszło, nie walczymy z Anastazją. Nic dziwnego, że działała tak chaotycznie i agresywnie. Dlaczego nie domyśliłam się wcześniej?
– Anastazja żyje? – zapytał wzruszony.
– Przykro mi, ale nawet jeśli żyje, to trafiła do miejsca, z którego nie ma wyjścia.
– Zawsze jest jakieś wyjście.
– Ona przepadła na Eveneris – powiedziała zasmucona.
CZYTASZ
Wyrok Nocy
Ciencia FicciónZnasz bajeczkę o złotej rybce, która spełnia trzy życzenia? A co gdyby przekroczyć limit. Okłamać los i posiąść moc wszystkich życzeń? Franek zyskuje taki dar. Może zrobić co chce, a mimo to nie unika problemów. Wręcz przeciwnie staje się ich katal...