Rozdział 11 - Kanuy (część 2)

29 4 0
                                    

Dziewczyna była tak blisko, że Franek nie potrafił się oprzeć. Ogarnęła go bogata gama przyjemności, ubarwiona falą bodźców. Chłonął jej napięcie, podniecenie, lekki strach opleciony radością i błogostan nafaszerowany koktajlem euforii. W połączeniu z męską potrzebą dominacji, przeszedł do ataku. Pocałował ją, a ona z rozkoszą to zaakceptowała. Czas jednak im nie sprzyjał. Nagle nieznana siła przytknęła ich do siebie, nie dając możliwości rozłączenia. Stał bezradnie, wpatrując się w zaciśnięte powieki pięknej. Chwilę go to podniecało, ale szybko zorientował się, że coś jest nie tak. 

– Nie oddycha – stwierdził wystraszony.

Spanikował. Starał się przesunąć do tyłu, aby dać dziewczynie trochę swobody. Niestety, ściana przyległa do jego pleców ani drgnęła. Po paru sekundach również jemu zaczęło brakować powietrza. Szamotał się i siłował ze sztywną substancją, aż wnętrze komory wypełniło się dwutlenkiem węgla. Wtedy nieświadomie użył unixum. Z siłą spadającego z nieba tankowca uderzył w osłonę, naruszając jej strukturę. Tym samym wyodrębnił niedużą przestrzeń. Zdołał odsunąć tors na tyle, aby spojrzeć na albinoskę. Była nieprzytomna, ale ciągle żyła. Przekonał się o tym, gdy dziewczyna westchnęła w duchu. 

Trzy dni – przerwała. – Ty draniu, zabiłeś ją! krzyknęła. – Musimy ją odnaleźć. 

Estonida pomyślała te zdania w różnej tonacji, przykuwając tym samym uwagę Franka. Zaczęła altem, później przeszła w męski bas. Na koniec Franek usłyszał samego siebie i dziewczyna się obudziła. Pomieszczenie rozprężyło się, przyjmując bardziej przestronną formę. W wielkim jajku wysokości trzech metrów pojawiły się miękkie siedzenia i krążące po ścianach reklamy zachęcające do kupna dziwacznych przedmiotów. Mimo faktu, że Estonida odzyskała świadomość, nie puszczał jej. Trzymając ją mocno w pasie, zapytał: 

– Nic ci nie jest? – Jego słowa doleciały do niej niczym muśnięcie wiosennego wiatru. Po jej skórze śmignął pozytywny dreszcz. Głos się zachwiał, ułożyła proste słowa: 

– W porządku. Przepraszam. Nie potrafię tego w pełni kontrolować – dodała pośpiesznie, powoli wyswobodzając się z uścisku. 

– Wiesz, co się stało? – zapytał nieco zmieszany. – Pewnie znowu zajrzała mi do głowy. 

Estonida opadła na najbliższe połyskujące siedzisko, mówiąc: 

– Tak, zajrzałam – potwierdziła natychmiast. – To była wizja. 

– Przyszłości? – pytał zafascynowany, siadając obok dziewczyny. 

– Tak – oznajmiła zakłopotana jego bliskością. 

Komorę wypełniła cisza, od tej chwili rozmowę prowadzili na poziomie emocjonalnym. Franek coraz silniej odbierał sygnały Estonidy, aż rozkosz wypełniła jego umysł. Niesiony energią wewnętrznego ciepła powiedział: 

– Odchodziłem od zmysłów. Umierałaś mi w ramionach. To dziwne, bo ledwo się znamy, a ja czuję do ciebie tak wiele. Ten pocałunek, nie wiem, co mnie napadło. 

– To było miłe – szepnęła zarumieniona, kamuflując w sobie szczegóły wizji przyszłości. Każda wizja spełniała się, a ta nowa nie zapowiadała się kolorowo. Dla dobra Franka jasnowłosa postanowiła zmienić temat. Uznała, że najlepszym sposobem na odwrócenie jego uwagi będzie kontynuowanie wcześniejszej wymiany oddechów. Zbliżyła się wymownie, spoglądając na jego usta. 

Estonida nie potrafiła się od niego odkleić. Normalnie nie pozwoliłaby wyprowadzić się z równowagi pierwszemu lepszemu facetowi, ale on był inny. Skąd to wiedziała? Nie chodziło tutaj o kobiecą intuicję, a coś głębszego. Wrodzone unixum pozwalało jej na pełne dopasowanie charakterów. Nie musiała błądzić wokoło niedomówień, niepewności, czy strachu. Ona wiedziała, że Franek jest dla niej idealną drugą połówką. 

Wyrok NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz