Rozdział 35

1.8K 86 7
                                    

Perspektywa Alexy
Poczułam ogromny ból głowy. Zwiesiłam głowę i otworzyłam oczy. Szara, betonowa podłoga. Chciałam ruszyć nogą ale... nie mogłam. Podniosłam głowę i rozejrzałam się.
- co jest do... - wyszeptałam zdziwiona ale nie było dane mi skończyć.
- królewna się obudziła - usłyszałam jakiś ostry, wredny kobiecy głos. Spojrzałam na rękę gdzie powinien być zegarek. Nie było go! Plus ogarnęłam, że jestem przywiązana do krzesła sznurem. Fantastycznie.
- nikt Cię tu nie znajdzie. - oznajmiła kobieta bawiąc się bronią - wszystkie twoje rzeczy są już daleko stąd.

Perspektywa Aidena
- zacznijmy od faktu kto mógł ja porwać - skrzyżowałem ręce na piersi i oparłem się o blat. Muszę ja odzyskać za wszelką cenę.
- nie mam pojęcia - Stark wzruszył ramionami na co mnie zalała krew.
- Stark wysil ten pusty, kapuściany łeb i zastanów się gdzie możesz mieć wrogów - warknąłem ostro.
- nie wiem. Naprawdę nie wiem - wstał i szedł do wyjścia. Wkurwiony szybkim ruchem chwyciłem go za szyję i przycisnąłem do ściany.
- muszę ja odzyskać. Muszę.
I odzyskam. Z twoją pomocą albo bez. Rozumiesz? - wywarczałem patrząc na niego wściekłym wzrokiem.
- Aiden! Wystarczy - Clint odciągnął mnie od zaskoczonego Starka.
- jemu też jest ciężko - szepnął do mnie. Wyszarpałem mu się.
- nie. On ma ja głęboko w dupie. Dobrze wiem jak ja traktujesz. Wszystko mi powiedziała - warknąłem i wyszedłem uderzając go w ramie swoim ramieniem. Byłem tak wkurwiony, że zastanawiałem się czy przypadkiem nie jestem w stanie nawet kogoś zabić.
Jednocześnie miałem ogromny żal do nich wszystkich.
Dlaczego to po nich tak spływa?

Perspektywa Alexy
Siedziałam w milczeniu z tą nawiedzoną kobieta. Byłam wściekła na siebie. Nie dość, że łatwo dałam się złapać to jeszcze dałam się tak sponiewierać. Kurwa. KURWA! Jakoś chwilę temu ogarnęłam, iż jestem całkowicie naga. To jest już przegięcie. Poważnie.
Spojrzałam na rękę i z oporem przekręciłam żeby zobaczyć nadgarstek. Sznur podrażnił moja skórę ale nawet się nie skrzywiłam. Kiedy zobaczyłam drobne czarne szlaczki w miejscu żył, wybuchłam śmiechem. Kobieta wstała i uderzyła mnie w policzek. Poczułam okropny ból. Spojrzałam na nią z uśmiechem.
- już zwariowałaś? Tatuś nie będzie szczęśliwy - powiedziała z zadziornym uśmieszkiem. Jakby mnie to miało ruszyć.
- ja nie mam ojca - wzruszyłam ramionami
- sławna Alexandra Stark... jesteś córka Tonego Starka. A on zapłaci nam za Ciebie grubą kasę - zaśmiała się wrednie.
- jaka szkoda, że za parę godzin będę martwa... gdzie zegarek? - wywarczałam pytanie.
- daleko stąd. Dlaczego aż tak bardzo zależy Ci na głupim zegarku? - zapytała zdziwiona.
- która godzina? - odbiłam pałeczkę
- dlaczego Ci na nim zależy?
- która godzina?
- dlaczego?!
- która jest godzina? - wojowałam z nią na pytania
- odpowiedz! - kobieta straciła cierpliwość i zarobiłam kolejny policzek. Zaczęłam się śmiać.
- po prostu mnie zabij - powiedziałam z uśmiechem
- nie. Nie póki nie dostaniemy za Ciebie kasy. - odpowiedziała oschle. Znowu się zaśmiałam.
- zabijcie mnie. Zaoszczędzicie sobie czasu. Stark każe wam jeszcze zapłacić za przesyłkę mojego ciała! Ma w dupie to czy żyje czy nie! - krzyknęłam śmiejąc się. Kobieta złapała moja twarz w swoje dłonie i spojrzała w oczy.
- to sprzedamy Cię do burdelu. Nawet bardziej nam się będzie to opłacać. - oświadczyła i puściła mnie. Miałam tylko nadzieję, że nie zdążą tego zrobić w ciągu około trzech godzin. Z drugiej strony wiedziałam, że trafię tam bardzo szybko. Po chwili do pomieszczenia wszedł jakiś facet.
- oceń czy się nadaje - powiedziała kobieta. Facet podszedł do mnie i chwycił moja twarz. Zeskanował wzrokiem całe moje nagie ciało a ja splunęłam mu w twarz.
- fajna... tylko okropnie pyskata - i zarobiłam kolejny policzek. Miło.
- gdybyś była milsza... wziąłbym Cię nawet tu - oświadczył a ja znowu splunęłam mu w twarz. Już się zamahnął a ja nadstawiłam policzek ale weszła kolejna postać. Też kobieta ale dużo młodsza. Sama spoliczkowała faceta.
- jeżeli zepsujesz jej wygląd to nie dostaniemy nawet grosza za nią. - warknęła i wypchnęła go z pomieszczenia.
- I co myślisz? - zapytała ta starsza kobieta.
- hmmm... przydałaby się operacja plastyczna... napewno powiększenie cycków i dupy... hmmm... jakieś ciuchy... i ostry makijaż. - powiedziała ta młodsza z mina znawczyni. Wywróciłam oczami. Jeszcze mnie obrażać będą. Jakoś mi się podoba moje ciało.
- ekhem. Jestem tu. Mi się moje ciało podoba i wara od niego - warknęłam
- Tamiro nie mamy czasu. Da się coś z nią zrobić? - zapytała znowu starsza. Przynajmniej wiem jak się nazywa ta młodsza. Tamira.
- echhh... - westchnęła - da się. Zrobię jej jakiś makijaż... znajdę jakieś ciuchy i chyba się sprzeda. - rzuciła zirytowana Tamira.
- dobrze. Dziękuję córeczko - kobieta odpięła mnie od krzesła i założyła "mobilne" kajdanki. - masz broń? - kiedy dziewczyna przytaknęła matka dała jej moje kajdanki. Mocno nimi szarpnęła przez co prawie się wywaliłam. Wyszłyśmy z pomieszczenia. Szliśmy korytarzem pełnym zapalonych facetów. A ja oczywiście byłam naga. Bo co tam. Mimo wszystko szłam z uniesioną do góry głowa. Nie złamią mnie za nic w świecie. Poczułam pierwsze klepnięcie w tyłek. Potem drugie mocniejsze od pierwszego. Zagryzłam zęby kiedy poczułam jak któryś złapał mnie za pośladki jakby chciał wyruchać.
- dosyć! - krzyknęła wkurwiona Tamira i walnęła tego ostatniego tak mocno, że stracił przytomność - jeszcze raz któryś ja dotknie a pożegna się z tym światem. - warknęła i poszłyśmy dalej.
Szłam w całkowitym milczeniu.
Nie będę rozmawiać z wrogiem.
- wiesz... trochę mi Ciebie szkoda. Nie zazdroszczę i współczuję - usłyszałam jej głos i zatkało mnie z wrażenia.

*****
Jeden z dłuższych rozdziałów!
Jadę sobie autokarem do domu i tak napisany... także radujcie się! 😂

Nienawidzę Cię Stark! - KOREKTA✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz