Perspektywa Aidena:
Wiedziałem, że jak się odwrócę nie wsiądę do tego samolotu. Wiedziałem to. Czułem, że będę tęsknić za nią bardziej niż przypuszczałem. Wiedziałem, że będzie ciężko, ale nie wiedziałem, że aż tak.
Jeszcze przed startem samolotu na szybko wysłałem jej wiadomość:"Kocham Cię i nigdy nie przestanę. Nie zapomnij o tym."
Po dłuższej chwili czekania, wyłączyłem telefon. Może jak włączę go na miejscu zobaczę wiadomość od mojej ukochanej. Westchnąłem i zamknąłem oczy. Pogrążyłem się w myślach.
***
Perspektywa Alexy:
Biegałam po parku w nierównym tempie, co było niezbyt dobrym pomysłem, biorąc pod uwagę wcześniejsze szybkie branie zastrzyku i nie równe bicie serca teraz. Zegarek na moim nadgarstku ciągle pikał, alarmując o niebezpieczeństwie.
Tylko, że ja nic sobie z tego nie robiłam.
Biegłam dalej.
Jednak w pewnym momencie odezwał się Jarvis, a ja padłam na ziemię. Ciężko było mi złapać oddech.
- Panno Stark, nie powinna pani się tak zachowywać - warknął komputer.
- Jarvis... pomocy - wycharczałam. Położyłam się na boku i skuliłam w miejscu gdzie zawsze przychodziłam z Rossem i Aidenem.
Nie wiem ile tak leżałam. Zobaczyłam tylko czarne buty i świat zrobił się czarny.Perspektywa Rossa:
Kiedy dostałem wiadomość od Jarvisa, rzuciłem wszystko i pojechałem na nasze miejsce. Znalazłem ją tam już nieprzytomna.
- Alexa! - zacząłem nią potrząsać, ale to nic nie dawało.
- Musi Pan zabrać ją do Pana Starka. Inaczej ona umrze - usłyszałem głos komputera. Westchnąłem. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu.
- Jarvis, mogę jakos teraz jej pomóc? - zapytałem, wsiadając.
- Wcisnąć padał gazu i uważać na fotoradary.
- Jaki jest jej stan? - zapytałem i ruszyłem. Przycisnąłem gaz żeby szybko dostać się do wieży.
- Stabilny, ale obawiam się, że nie na długo. Powiadomić pana Starka?
- Tak. Powiedz, że mam rannego i to pilne - odpowiedziałem. Po kilku minutach dojechałem pod wieżę. Wziąłem nieprzytomna dziewczynę na ręce i wszedłem do środka.
- Stark!! Tony!!! - zacząłem się drzeć od wejścia.
- Jestem. Co jest? - podszedł bliżej. Kiedy zobaczył kogo mam na rękach, w jego oczach pojawił się strach.
- Co jej się stało?! - zapytał przerażony. Szybko zmierzył jej puls i po chwili odsłonił niemal czarny nadgarstek.
- Jest źle. Bardzo źle. Dawaj ją do mojej pracowni. Tej dolnej - powiedział i pobiegł do szklanych drzwi. Wpisał kod i wszedł do środka zostawiając otwarte drzwi żebym wszedł razem z Alexą.
Położyłem ją na stole. Stark przyszedł po chwili z jakimiś czujnikami. Podpiął je do dziewczyny.
- Jarvis, analiza - polecił, zakładając gumowe rękawiczki. Wziął strzykawkę i pobrał krew z jednej z czarnych żył. Krew w strzykawce była niemal czarna.
- Sir, zakażenie krwi 75%.Perspektywa Tonego Starka:
75%. To jak wyrok. Wiedziałem, że jeżeli to pójdzie w górę, będzie bardzo źle. To mnie uderzyło. Ona umrze.
- Cholera! Musimy to szybko zbić. Ross, dawaj miskę. Jarvis, znajdź substancje dezynfekującą, która nie zrobi jej krzywdy. Szybko! - wybiegłem z pracowni i pobiegłem do pokoju Alexy. Moje myśli tańczyły chaotycznie, ale jedno wiedziałem. Umiała to sobie zbić. I zbijała. Ten pseudo lek jest u niej.
- Jarvis!! - wydarłem się. - Gdzie ona trzyma te strzykawki? - Rozejrzałem się po pokoju i westchnąłem. Podszedłem do biurka, ale zamiast strzykawek, znalazłem tam zdjęcie jej i Aidena.
Musi bardzo go kochać...
- W pracowni, Panie Stark. Otwarte - powiedział po chwili komputer.
Wbiegłem tam i zacząłem szukać.
- Jarvis, gdzie?! - ryknąłem pytanie.
- Szuflada na górze, Sir. - Otworzyłem ją i wziąłem kilka tych strzykawek. Chwyciłem też ich skład i pobiegłem na dół.
- Jak źle jest? - zapytałem, odbezpieczając lek.
- Poziom zatrucia wzrósł do 77% - usłyszałem głos komputera.
- Ile jej tego dać żeby nam nie zeszła? - Wstrzyknąłem pierwsza dawkę.
- Myślę, że dwie na początek będzie dobrze - odparł komputer. Wstrzyknąłem więc druga dawkę i czekałem.
- Walcz, proszę Cię, walcz - usłyszałem złamany głos Rossa.
Czekaliśmy w napięciu. Po paru minutach poziom zatrucia zaczął spadać. Odetchnąłem z ulgą dopiero kiedy zatrzymał się na 50%.
- Następnym razem może się nie udać. Musimy ją wyleczyć. Wyeliminować zatrucie - stwierdziłem, patrząc na jej nadgarstek.
- Jarvis, sprawdź tą próbkę, którą pobrałem - poleciłem, jeszcze sprawdzając jej puls.
Kiedy upewniłem się, że póki co wszystko jest okej, pocałowałem nieprzytomną dziewczynę w czoło i zostawiłem przy niej Rossa z miską. Biedak nie wie co go czeka.
Poszedłem do barku i nalałem sobie drinka. Patrzyłem w płyn w szklance, zamyślony. A może... hmmm...Perspektywa Alexy:
Przechyliłam głowę w bok i lekko poruszyłam palcami. Otworzyłam oczy i próbowałam oswoić się z jasnością.
Nagle poczułam, że wszystko cofa mi się do gardła. Odchyliłam się i zwymiotowałam wszystko, dzięki refleksowi Rossa, do miski.
Opadłam z powrotem na stół i westchnęłam.
- Żyje? - zapytałam cicho. Miałam nadwyrężone gardło przez wymiotowanie.
- Co ci strzeliło do głowy?! - ryknął Ross. Podniosłam rękę i spojrzałam na nadgarstek.
- Ile mi tego daliście? - zapytałam, siadając. Patrzyłam zamyślona na lekko szary nadgarstek. Drugi wyglądał tak samo.
- Dwie, pełne dawki - mruknął Stark, dopijając, zapewne, drinka.
- Nie wtrącaj się w moje życie - warknęłam i spróbowałam wstać. Zahwiałam się i mocno chwyciłam się brzegu stołu.
- Mam pozwolić Ci umrzeć? - zapytał zły i zdziwiony.
- Czemu nie? - wzruszyłam ramionami i poszłam do salonu, chwytając się ścian. Położyłam się na kanapie w wielkim pokoju i przymknęłam oczy.
Ile razy jeszcze uda mi się uciec od śmierci?
Usłyszałam kroki i cichy dźwięk niedaleko mnie.
- Rozumiem, że masz do mnie żal i nie dziwię Ci się, ale oboje wiemy, że mogę Ci pomóc. A Ty powinnaś walczyć chociażby dla Aidena. Myślę, że nie chciałby wrócić i zobaczyć twój grób - powiedział dosyć poważnym tonem. - Dzisiaj prawie umarłaś - dodał, kiedy nic nie odpowiedziałam.
- Wiem. I wiem też, że nie zostało mi wiele czasu - wyznałam cicho. - Dlaczego chcesz mi pomóc? - usiadłam i spojrzałam na niego.
- Jestem twoim ojcem. Chyba w końcu dojrzałem do tej roli i nie chce Cię stracić. Chciałbym żeby nasze kontakty były lepsze, ale na to nawet nie liczę. - Przeczesał włosy palcami. - Nie chce patrzeć jak umiera moje jedyne dziecko - wyznał, a mnie trochę zatkało. Nigdy ze mną nie rozmawiał w taki sposób. Rzadko kiedy w ogóle ze mną rozmawiał. Wow.
- Wiesz co to jest? - zapytałam po dłuższej chwili namysłu.
Czy ja serio to zrobiłam?
Będę współpracować ze Starkiem?
Chyba nie tylko krew mam zatrutą. Mózg też nie wydaje się zdrowy.
CZYTASZ
Nienawidzę Cię Stark! - KOREKTA✅
FanfictionAlexandra Stark jest siedemnastoletnią córką Tonego Starka, jednak nienawidzi ojca przez wspólną skomplikowaną przeszłość. W TRAKCIE KOREKTY! Korektor: GL Sztuka Pisania: @fumumvendere #63 w Fanfiction - 07.07.2021♥️ #93 w Fanfiction - 16 stycznia 2...