Rozdział 46

1.3K 77 29
                                    

Perspektywa Alexy:
Obudziłam się rano, co oznaczało, że przespałam całą noc. Usiadłam i rozejrzałam się.
- Aiden? - zapytałam zaspanym głosem, szukając go wzrokiem. Smoka chyba nie da się przeoczyć... wyszedł? Przeczesałam włosy i wstałam. Podeszłam do drzwi i w ostatniej chwili udało mi się odskoczyć, bo ktoś postanowił teraz mi tu wejść.
- Uderzyłem Cię?! - Aiden złapał mnie za ramiona. Jego spanikowane oczy wpatrywały się w moje.
- A Ty nie byłeś smokiem? - zapytałam zdezorientowana. Czegoś tu nie rozumiałam.
- Byłem - odparł, dalej trzymając mnie za ramiona.
- Coś mnie ominęło? - zapytałam, wpadając w jeszcze większą dezorientację.
- Tak. Zdecydowanie. - Wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Sam usiadł na krawędzi i nic nie mówił.
- Wyjaśnisz mi to może? - podniosłam się do siadu. Spojrzałam na niego. Przełknął ślinę i też na mnie spojrzał.
- Kochasz mnie? - odpowiedział pytaniem na pytanie, po dłuższej chwili.
- Oczywiście, że tak. Przecież to wiesz. - Chwyciłam dłonią jego dłoń. - Coś się stało?
- Muszę wyjechać - powiedział cicho. Zatkało mnie.
- Ale... dlaczego? - zapytałam równie cicho. - Nie chcesz ze mną być? Masz jakieś kłopoty? - zapytałam zdezorientowana.
Może mnie nie chce i nie wie jak się wymigać?
- Kocham Cię. Nie chce Cię zostawiać, ale muszę - powiedział. Spuściłam wzrok. Dalej nic nie rozumiałam.
- Dlaczego? - zapytałam cicho. Poczułam jego dłoń na swoim policzku. Leciutko się uśmiechnęłam. Odkąd bliżej go poznałam, lubiłam jego dotyk.
- Pamiętasz ducha smoka zaklętego w moim mieczu? - zapytał, leciutko gładząc mój policzek.
- Tak - odpowiedziałam, przypominając sobie jego miecz.
- Ten smok... prawdopodobnie coś jest nie tak. Nie wiem co, ale przypuszczam, że coś się stało. Muszę to wyjaśnić i przywrócić harmonię - wyjaśnił cicho. - Ale wrócę do Ciebie. Załatwię to i wrócę. Obiecuję.
- Mogę jechać z Tobą? - zapytałam, przysuwając się do niego.
- Nie. Ty masz swoje życie tu. A ja Ci przysięgam, że wrócę. Poza tym, oboje mamy telefony, prawda? Możemy rozmawiać nawet codziennie. - uśmiechnął się lekko.
- No dobrze... - zgodziłam się niechętnie. Miałam ochotę po prostu wpakować mu się do walizki, zaszantażować go, cokolwiek byleby wyjechać z nim. - Kiedy wyjeżdżasz?
- Dzisiaj późnym południem. Nie wiem dokładnie, o której - mruknął smętnie. - Muszę się jeszcze spakować. Mamy bardzo mało czasu.
- Hmm... - zamyśliłam się. - Pomogę ci się spakować i razem coś zjemy. Co ty na to?
- Może inaczej. Ja się spakuje, a ty coś zjedz. Zejdę do Ciebie i spędzimy chociaż trochę czasu razem - zaproponował, chwytając mnie za dłoń.
- Nie jesteś głodny? - uniosłam brew.
- Nie. Ale ty musisz jeść. Wynocha do kuchni, a ja się szybko spakuje - uśmiechnął się.
- A może jakiś buziak na zachętę czy coś? - zasugerowałam trzepocząc rzęsami. Aiden parsknął śmiechem i przyciągnął mnie do siebie. Wsunął dłoń w moje włosy i pocałował mnie bardzo namiętnie. W połowie zabrakło mi tchu. Pocałunki z nim były cudowne. Zawsze chciałam tylko więcej.
Po dłuższej chwili rozłączył nasze usta, ale chyba wyczuł moje rozczarowanie, bo pocałował mnie jeszcze w policzek i czoło.
- Nie mogę dać Ci teraz za wiele, bo nie będziesz tęsknić - szepnął mi do ucha. Czując jego ciepły oddech przy uchu, przeszedł mnie drobny dreszczyk.
- I tak będę za Tobą tęsknić - stwierdziłam tuląc się do niego.

***

Zdążyłam zrobić dla nas obu śniadanie, kiedy Aiden wpadł do kuchni. Był tak szybki, że nie zarejestrowałam samego wejścia. Od razu poczułam jak przytula mnie od tyłu.
- Będzie mi tego brakowało - przyznał szeptem do mojego ucha.
- Jak długo tam będziesz? - zadałam męczące mnie pytanie.
- Miesiąc. Może dwa. I wrócę do Ciebie - pocałował mnie w szyje. Na chwilę wszystko odpłynęło. Niestety na chwilę. - Co dobrego zrobiłaś?
- Omlety. Mam nadzieję, że lubisz - puścił mnie, a ja podałam mu talerz z jego porcja.
- Wygląda pysznie.

Nienawidzę Cię Stark! - KOREKTA✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz