Rozdział 22

2.3K 127 4
                                    

Perspektywa Aidena
Nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Wiedziałem, że ona tego nie chciała, a mimo to nie mogłem się powstrzymać. Szkoda, że już nigdy jej nie zobaczę. No chyba że w telewizji lub w gazecie. Cóż... życie idzie dalej... muszę się ogarnąć.
Wróciłem na uczelnię. Poszedłem w stronę mojego pokoju, jednak zatrzymała mnie pani w portierni.
— Co ty tu robisz, chłopcze? — zapytała zdziwiona.
— Jak to co? Wróciłem na uczelnię!
— Ty już tu się nie uczysz — stwierdziła co zbiło mnie z pantałyku.
— Opuściłeś za dużo wykładów. Na twoje miejsce przyjeżdża jutro nowy student. Spakuj manatki i wynocha.
— Ale... — zacząłem, ale nie było dane mi skończyć.
— Nie ma ,,ale''. Pakuj się chłopcze i nie zawracaj mi głowy — warknęła ostro i wróciła do swoich zajęć.
Wziąłem klucz i poszedłem do pokoju. Spakowałem swój skromny dobytek i wyszedłem, zamykając drzwi. Oddałem klucz do portierni i wyszedłem. Gdzie ja mam teraz pójść? Wszystko będzie załatwione, tak?

Dzięki, Stark.
Perspektywa Alexy [tydzień później]
Wróciłam do swojej normalnej rutyny. Praca... praca... praca i... praca. W głowie ciągle miałam ten pocałunek. Dlaczego nic wtedy nie zrobiłam? Cholera no.
Moje kolejne rozmyślania przerwał Jarvis.
— Panno Stark, monstrum w mieście na Baeker Street. Avengers pani potrzebują.
— Banda idiotów — mruknęłam pod nosem. — Będę za pięć minut.
Poszłam do pracowni. Ubrałam sprzęt i uzbroiłam się. Chwilę później, w zbroi, leciałam już na miejsce wskazane przez Jarvisa. Potwór był... no dosyć duży. Nie ukrywajmy tego. Reszta Avengers stała i czekała na zbawienie. Czytaj — mnie. Zamiast coś zrobić, to stoją jak te imbecyle...
Od razu rzuciłam się na potwora i zaczęłam go atakować. Po chwili usłyszałam głos Steve'a w słuchawce.
— Wracaj do nas!
— Jeszcze nie skończyłam, jakbyś nie zauważył — warknęłam do słuchawki.
— Wracaj. Zobaczysz coś — odpowiedział. Westchnęłam i wróciłam do nich.
— Zepsułeś mi super akcję! — powiedziałam z żalem.
— Eh... — westchnął Steve. — Patrz tam. — Obrócił mnie w stronę potwora.
Zobaczyłam jakiegoś chłopaka, konkretnie blondyna, który walczył z tym stworem. Ku mojemu zdziwieniu, szło mu całkiem nieźle.
Walczył mieczem.
Skądś kojarzyłam ten miecz...
Te ruchy...
Tą sylwetkę...
O kurwa.
Zesztywniałam, kiedy tylko rozpoznałam chłopaka.
Aiden?!
Stałam i patrzyłam szeroko otwartymi oczami na scenę przede mną.
To on... naprawdę on... moje serce zabiło szybciej. Cholera.
Kiedy potwór był martwy, odwrócił się w naszą stronę, dysząc. Patrzył na nas zdziwiony. W tej chwili cieszyłam się, że mam maskę na twarzy. Tak mnie nie rozpozna.
— Chodź do nas, młody! — zawołał Steve, ale chłopaka to nie przekonało. W końcu Clint podszedł do niego i popchnął w naszą stronę.
Był tak blisko... na wyciągnięcie ręki... Nie! Stój!
Odsunęłam się i podeszłam do potwora, zebrałam próbki i jeszcze oglądałam stwora. W tym czasie oni rozmawiali. Nie słyszałam tego, ale potem Stark specjalnie włączył słuchawkę. Mówił tak, żebym wszystko słyszała.
— W Stark Tower jest dużo wolnych pokoi. Jeśli tylko zechcesz do nas dołączyć, zapewnimy ci wszystko — powiedział Stark.
— Ja... — jąkał się chłopak.
— Alexa też jest... — dodał Stark sugestywnie.
— Eeee... to... nie...
— No dawaj! Co ci szkodzi? — zachęcał Steve.
Wkurzona wzięłam próbki i rzuciłam tylko do słuchawki.
— Mam, co chciałam. Wracam do wieży. — Wzbiłam się w górę i wróciłam do pracowni. Rozbroiłam się i zajęłam badaniem tych próbek.

Perspektywa Aidena
Cały tydzień spałem pod mostem.
Bo gdzie miałem iść?
Jednak wracając z miasta, zobaczyłem potwora na ulicy. Atakował cywili.
Gdzie ci avengers, kiedy są potrzebni?! Szybko złapałem za miecz. Pobiegłem do bestii i zacząłem z nią walczyć.
Po chwili zobaczyłem całą ekipę ale... nie walczyli. Co jest, kurde?! Kilka minut później nadleciała jakaś dziewczyna. Chwilę walczyła, ale... stanęła obok nich. Co jest?
Olałem temat i skupiłem się na walce z bestią. Kiedy już ją pokonałem, odwróciłem się w ich stronę, dysząc.
— Chodź do nas, młody! — zawołał Kapitan Ameryka. Kim jest ta dziewczyna w masce? Stałem i patrzyłem zdziwiony na tych ludzi. Ciekawiła mnie tożsamość tej laski.
W końcu podszedł do mnie jakiś gościu z łukiem i popchnął mnie do całej grupy. Patrzyłem głównie na dziewczynę, chcąc rozpoznać ją chociażby po sylwetce, jednak odsunęła się i poszła do potwora. Meh... straciłem ją z oczu... wszyscy próbowali zachęcić mnie do dołączenia do ich organizacji.
— W Stark Tower jest dużo wolnych pokoi. Jeśli tylko zechcesz do nas dołączyć, zapewnimy ci wszystko — powiedział Stark.
— Ja... — zacząłem, ale nie było dane mi skończyć.
— Alexa też jest... — dodał sugestywnie.
Olśniło mnie! Ta dziewczyna to Alexa! O nie...
— To... nie... — Nie chciałem, żeby coś sobie pomyślał.
— No dawaj! Co ci szkodzi? — zachęcał dalej Kapitan.
W końcu westchnąłem i stwierdziłem, że warto spróbować.
— Spróbować zawsze mogę — stwierdziłem. — Nic nie obiecuję, okej?
— Jasne, młody! — Stark klasnął w dłonie. — Jedziesz ze mną po toboły i do wieży.
Wykręcił jakiś numer. Po kilku minutach nad nami pojawił się szybowiec dla avengers i drugi prywatny Starka.
— Gdzie mieszkasz, młody? — zapytał, patrząc na mnie.
— Niedaleko. Zaraz to przyniosę. — Zacząłem iść w stronę mojego "domu".
— Pójdę z tobą. — zrównał się ze mną i razem poszliśmy w tamtą stronę. Starka zamurowało, kiedy zobaczył, gdzie idziemy.
— Czemu nie przyszedłeś do Stark Tower?
— Bo nie miałem czego tam szukać. Zresztą. Kim byłem? Zwykłym przestępcą. — Wzruszyłem ramionami. Wziąłem rzeczy i bez słowa poszliśmy do śmigłowca. Kilka minut później byliśmy w wieży. Stark zaprowadził mnie do mojego nowego pokoju. Kiedy otwierał drzwi do mojego pokoju, rozejrzałem się i... ogarnąłem, że... pokój na przeciwko należy do... jego córki... O mój Boże...
— Od dzisiaj mieszkasz tu. Naukę kontynuujesz razem z Alexą. Treningi też będziesz miał, a jutro sprawdzimy twoje umiejętności — oznajmił Stark, kiedy weszliśmy do pokoju.
— Okej — odpowiedziałem krótko, rozglądając się po dużym pomieszczeniu.
— Balkon jest połączony z sąsiednim pokojem, a mieszkańca raczej znasz. Rozpakuj się. Jutro pierwszy sprawdzian. — Wyszedł, zostawiając mnie samego.
Po rozpakowaniu, wyszedłem na balkon. Było już ciemno, ale... nie byłem sam. Białowłosa dziewczyna opierała się łokciami o barierki. Zapatrzona w widoki, nawet mnie nie zauważyła. Jej białe włosy rozwiewał wiatr. Wyglądała tak pięknie... ugh... stanąłem obok niej.
Nic nie powiedziała.
Staliśmy w milczeniu.
I nie przeszkadzało nam to.
Oboje patrzyliśmy w widok przed nami.

Nienawidzę Cię Stark! - KOREKTA✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz