PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ
Perspektywa Aidena:
Czas w świątyni ciągnął się niemiłosiernie. Nie było tam zasięgu o internecie nie wspominając. Mimo, że wiedziałem, że Alexa jest bezpieczna w Nowym Jorku i czeka na mnie, nie mogłem się skupić na niczym. Jeden z mnichów musiał to zauważyć, bo po kilku dniach, kiedy dalej nie było widać żadnych efektów, zabrał mnie do ogrodów, gdzie kwitły wiśniowe drzewa. Przechadzaliśmy się tak w milczeniu.
- Coś nie daje ci spokoju, Aidenie - zaczął mnich. Nie pamiętałem jego imienia. Było ich tam tyle, że to graniczyło z niemożliwością.
- Wszystko jest w porządku - odpowiedziałem zdziwiony jego zarzutami.
- Nie chodzi o twój stan. Chodzi o to, że coś lub ktoś cały czas siedzi ci w głowie, a to tylko będzie wszystko utrudniać - wyjaśnił. - Póki się nie skoncentrujesz, pobyt tutaj niczego ci nie da - dopowiedział i ruszył do wyjścia. Przy bramie jeszcze się odwrócił.
- Pozwól jej odejść, chociaż na czas pobytu w naszej świątyni. Jestem pewien, że czeka na ciebie. - Po tych słowach odszedł i zostawił mnie samego w pięknym ogrodzie.
Usiadłem pod dużą wiśnią, rosnącą w pobliżu jeziorka.
Podczas pobytu w Nowym Jorku odzwyczaiłem się od ciszy. Tutaj oprócz szumu wiatru, wody i ćwierkania ptaków nie było słychać niczego.
Oparłem się plecami o pień drzewa.
Mnich miał racje. Im szybciej opanuje smoka, tym szybciej do niej wrócę. Przepraszam cię, Alexo, ale musisz odejść z mojej głowy na jakiś czas.Po tamtej sytuacji często przychodziłem do ogrodu medytować. Przykładałem się do treningów z walki mieczami, nauk mnichów, prób okiełznania smoka i jego mocy.
Wszystkie zadania zlecone przez tamtejszych zakonników wykonywałem starannie. Chciałem jak najszybciej wrócić do mojej ukochanej. Każdego dnia budziłem się z nadzieją, że zobaczę ją, śpiącą obok mnie, ale kiedy wybudzałem się z marzeń czułem ukłucie zawodu. Tęskniłem za nią okropnie, a tęsknota pchała mnie do przodu.
Jeszcze więcej treningów, jeszcze więcej medytacji.
To było chyba najgorsze pół roku w moim życiu.
Każdy dzień wyglądał jak poprzedni i mimo, że czasem lubiłem rutynę, to teraz zaczynałem jej nienawidzić.Kiedy mnisi wezwali mnie do siebie i po raz n-ty oblałem ich egzamin, byłem tak wściekły, że nie dawałem już rady ze swoimi emocjami.
Jeden z nich - Daniel - poszedł za mną do pokoju i próbował mnie uspokoić. Jego spokój doprowadzał mnie do jeszcze większej furii. Podczas, gdy ja rozwalałem pokój i zwalałem wszystko jak leciało, on siedział tylko na podłodze i nawet na mnie nie patrzył. Po dłuższej chwili usiadłem na przeciwko niego i zapytałem jak on to robi.
- To pokora, chłopcze - powiedział wtedy. - Zdasz egzamin, kiedy nauczysz się pokory - stwierdził ze spokojem i dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że tak naprawdę nigdy nie próbowałem zdusić w sobie emocji i przyjąć porażki z pokorą. Uch. Miał rację.Za następnym razem zdałem egzamin, a mnisi uznali, że mogę wrócić do domu. Dostałem od nich dwa piękne miecze, wykonane specjalnie dla mnie. Podziękowałem im za wszystko i udałem się do pokoju żeby spakować swoje rzeczy. Dopiero kiedy spojrzałem w lustro zobaczyłem jak bardzo się zmieniłem.
Przez ogrom prac i treningów nabrałem masy mięśniowej. Zmieniły mi się także rysy twarzy na trochę bardziej ostre. Blond włosy były krótko przycięte. Ubrałem czarny t-shirt i jeansy, zastanawiając się, czy Alexa mnie pozna.Na lotnisku w Nowym Jorku czekał na mnie tylko Clint. Przeżyłem małe rozczarowanie, myślałem, że moja dziewczyna także po mnie przyjedzie.
- Pomyślałem żeby zrobić jej niespodziankę. Nikt poza mną, Nataszą i Furym nie wie - powiedział jakby składał raport.
- Co u niej? - zapytałem, myślami krążąc już wokół mojej Alexy.
- Jest okej. Na początku była załamana, ale potem było już coraz lepiej. Zresztą sama ci opowie. - Uśmiechnął się.
Całą drogę do wieży obserwowałem ludzi na ulicach. Tutaj było tak głośno i tłoczno... zupełne przeciwieństwo tej cichej świątyni.
Clint zaparkował w podziemnym parkingu Starka i poszliśmy od razu do niego. Weszliśmy do jego pracowni przy akompaniamencie jego narzekań.
- Przerobie cię na wycieraczkę! Jesteś do niczego! Jarvis, zrób coś z tym szmelcem - widziałem jak niespokojnie przeczesywał włosy.
- Sir, ma pan gości - odezwał się komputer. Stark odwrócił się i zmierzył mnie czujnym spojrzeniem.
- Witaj w domu, Aiden - powiedział z uśmiechem i podszedł bliżej. - Zmieniłeś się przez te pół roku - stwierdził, mierząc mnie czujnym spojrzeniem.
- Jest Alexa? - zapytałem. Chciałem się już z nią zobaczyć. Już. Teraz.
- Zaraz powinna wrócić z Tarczy - odpowiedział Clint.
- Właściwie jest w kuchni, sir - powiedział Jarvis po chwili.
- Hmm... zawołam ją jakby nigdy nic, a ty się nie odzywaj - zastrzegł Tony. Kiwnąłem głową, na znak, że rozumiem.
- Alexa! Chodź tutaj! - Stark wydarł się tak, że miałem wrażenie, że moje uszy umierają.
- Za pół godziny! - usłyszałem jej głos. To naprawdę był jej głos. Nie sen.
- To nie może czekać! Chodź tu! - Stark krzyknął znowu. Westchnąłem. Chyba nic się nie zmieniło.
- Serio? Mam na sobie mundur Tarczy! - odkrzyknęła znowu. Usłyszałem kroki na schodach do pracowni. Zaraz ją zobaczę. Już zaraz.
- Powiem ci, że w nim wygląda bardzo seksownie - powiedział Tony z dziwnym uśmiechem. Wywróciłem oczami. Kobieciarz.
- Mówisz o swojej córce, Tony. Ble - odezwał się Clint.
- I mojej dziewczynie - powiedziałem z nutką zazdrości w głosie. Nigdy nie widziałem Alexy w jakimkolwiek mundurze. Zazwyczaj ubierała się tak, jak było jej wygodnie.
Przy końcówce schodów kroki były przyspieszone.
- Oby to było ważne! - powiedziała, a w jej głosie wyczułem znajomą mi nutkę irytacji. Chyba miała iść coś robić, a my jej w tym przeszkodziliśmy. Kiedy tylko weszła do środka, zauważyłem w niej zmianę. Najwidoczniej przestała nosić soczewki i w końcu zostawiła swoje naturalne włosy. Musiała je podciąć, bo były krótsze niż je zapamiętałem. Mocny makijaż też zastąpiła łagodniejszym. Naturalnie wyglądała jeszcze piękniej.
Dłuższą chwilę staliśmy w miejscu i po prostu na siebie patrzyliśmy. Żadne z nas nie wiedziało jak zareagować. Miałem ogromną ochotę rzucić się na nią i całować do utraty tchu.
Moja dziewczyna tak bardzo wypiękniała... zmieniła się, kiedy mnie nie było. Byłem ciekaw czy charakter też jej się zmienił chociaż trochę.
- Mi amore... - zanucił Stark z zadziornym uśmieszkiem.
Alexa podeszła bliżej mnie i lekko pogładziła mój policzek.
- Aż tak się zmieniłem? - zapytałem z uśmiechem, nie mogąc już wytrzymać w ciszy i przytuliłem ją do siebie. Usłyszałem, że cicho westchnęła, ale przytuliła się do mnie.
Zacząłem nabierać podejrzeń. Myślałem, że ucieszy się na mój widok, a sprawiała wrażenie jakby jej to nie cieszyło. Panikuję czy tak naprawdę jest?
- Trochę... - mruknęła cicho.
- Ekhem, gołąbeczki - Clint odchrząknął - nie chcecie iść gdzieś, gdzie nie ma widowni? - zapytał.
- Racja. - Alexa chwyciła mnie za dłoń i pociągnęła do wyjścia.
W milczeniu wyszliśmy z pracowni i weszliśmy do windy.
- Powiedz coś. Nie chcesz mnie już? Coś się zmieniło? - zapytałem zdezorientowany.
To wszystko nie dawało mi już spokoju. Znalazła sobie kogoś? Nie kocha mnie?
- Wróciłeś szybciej - stwierdziła. Czy może to było pytanie? Sam już nie wiem.
Oparła się o ścianę windy, ale po chwili podeszła do mnie i położyła dłoń na moim torsie.
Z wahaniem położyłem dłoń na jej policzku.
- Tak. To źle? - zapytałem, gładząc jej policzek. Kciukiem zahaczyłem o jej usta.
- Tęskniłam za tobą - mruknęła cicho.
- Ja za tobą też. - Przyciągnąłem ją do siebie i złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Poczułem jak dziewczyna wsuwa dłonie w moje włosy. Uśmiechnąłem się lekko i podgryzłem jej wargę, na co ona mruknęła.
Nagle winda się zatrzymała.
Odsunęła się ode mnie i ruszyła w kierunku swojego pokoju. Poszedłem za nią, czekając aż zostaniemy całkiem sami.
Kiedy tylko weszliśmy do pokoju, szybko zamknąłem drzwi i przyciągnąłem ją do siebie. Zacząłem całować ją namiętnie i zachłannie. Nie dawałem jej nawet złapać tchu. Najpierw musiałem ją porządnie wycałować.
Delikatnie położyłem ją na łóżku i spojrzałem na nią uważnie. Musiałem się upewnić. Musiałem.
- Powiedz, że nie znalazłaś sobie nikogo innego. Powiedz, że dalej mnie chcesz. Powiedz, że dalej mnie kochasz. - Patrzyłem jej w oczy z nadzieją. Bałem się, że jednak złamie mi serce. Ona jednak wsunęła dłoń w moje włos, a drugą ułożyła na moim torsie.
- Moje serce dalej należy do ciebie i jeśli ty mnie chcesz to ja tym bardziej - powiedziała i pocałowała mnie namiętnie. Objęła nogami moje biodra, pociągając mnie na siebie. To rozwiało wszelkie moje wątpliwości. To dalej moja Alexa.
- Jesteś całym moim światem - powiedziałem, całując ją po szyi.
- Romantyk - zaśmiała się i zdjęła mi bluzkę. Uniosłem brew.
- Jesteś pewna? - zapytałem, schodząc pocałunkami coraz niżej.
- Tak - odpowiedziała.
W jednej chwili rozpiąłem jej mundur i powoli zacząłem go z niej zdejmować. Alexa odpięła pasek moich spodni. Oddałem się cudowności tej chwili.
CZYTASZ
Nienawidzę Cię Stark! - KOREKTA✅
FanfictionAlexandra Stark jest siedemnastoletnią córką Tonego Starka, jednak nienawidzi ojca przez wspólną skomplikowaną przeszłość. W TRAKCIE KOREKTY! Korektor: GL Sztuka Pisania: @fumumvendere #63 w Fanfiction - 07.07.2021♥️ #93 w Fanfiction - 16 stycznia 2...