Perspektywa Alexy
Po paru godzinach takiego leżenia poczułam, że zaczyna robić mi się słabo. Na szczęście Aiden spał. Wstałam i doczłapałam się do pracowni. Oparłam się o blat i złapałam za małe urządzenie do pomiaru trucizny.
- Panno Stark, poziom trucizny niebezpiecznie się podniósł - powiadomił komputer. Spojrzałam na hologram.
- 50%?! Żartujesz?! - krzyknęłam i mocniej chwyciłam blatu. Znowu osłabłam. Spojrzałam na nadgarstek. Z przerażeniem zobaczyłam poczernione, widoczne żyły.
- Jarvis... ratunku - wydusiłam głosem napiętym z przerażenia.
- Panno Stark, w szufladzie - przypomniał Jarvis. Szybko wzięłam strzykawkę i wstrzyknęłam sobie jej zawartość. Uczepiłam się blatu żeby nie upaść. Znowu zaczęłam dyszeć.
- Panno Stark, proszę się uspokoić - prosił komputer.
- Pró... próbuje... - wydyszałam. Po chwili w miejscu wkłucia pojawił się okropny siniec a oddech wrócił do normy po kilku minutach.
- Czyli tak to wygląda... - usłyszałam cichy głos Aidena. Stałam tyłem do niego. Zwiesiłam głowę. Poczułam, że chłopak przytula mnie od tyłu. Westchnęłam.
- Nic mi nie powiesz? - zapytał do mojego ucha. - musisz iść do Starka. On Ci pomoże.
- Ehhh... Nie chce mu nic mówić... samo to coś jest okropne. - mruknęłam. Obrociłam się i wtuliłam w mojego chłopaka.
- Panno Stark, pan Stark zaprasza wszystkich na "spotkanie organizacyjne".
- Meh... - westchnęłam.
- Idziemy - usłyszałam postanowienie Aidena - koniec tej depresji - dodał.
- Ugh... jesteś okropny... - mruknęłam.
- I za to mnie kochasz - uśmiechnął się zadziornie i pocałował mnie.
- To w takim razie wynocha się ubierać - popchnęłam go do drzwi.
- Za godzinę będę po Ciebie - wyszedł. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Umalowałam się tradycyjnie i ubrałam czarną, krótka sukienkę. Do tego niski obcas i niebieskie soczewki. Zdążyłam jeszcze odświeżyć biały kolor moich już trochę długich włosów. Trzeba będzie je nie długo podciąć...
Usiadłam przy biurku z zamiarem szkicowania. Ledwo przyłożyłam ołówek do kartki rysownika, do pokoju wszedł Aiden. Jakby nie mógł zapukać.
- A pukać nie umiesz? - zapytałam wstając.
- Nie przesadzaj - zaśmiał się i podszedł do mnie. Był ubrany stosownie do okazji. Pociągająco ale było widać swobodę jego ruchów. Położył dłonie na mojej talii i pocałował namiętnie. Mruknelam cicho w jego usta i położyłam dłoń na jego policzku.
- Genialnie całujesz... - mruknęłam przytulając się do mojego chłopaka.
- No cóż... muszę o Ciebie dbać, prawda? - mówiąc to przeczesał moje włosy - żeby Ci się nigdy nie znudziło - uśmiechnął się.
- Chodźmy już. Reszta pewnie na nas czeka. - przypomniałam i chwyciłam go za rękę. Zeszliśmy na dół. Aiden usiadł na kanapie witając się ze wszystkimi. Sama też przywitałam się z resztą i już chciałam usiąść koło Nataszy ale hmm... wpadłam na kolana Aidena. Szczerze było mi to na rękę. W końcu jest mój prawda?
- Chciałaś uciec ode mnie? - usłyszałam jego szept. Już miałam odpowiedzieć kiedy wszedł Stark.
- Kto co pije? - zapytał z uśmiechem, który jak zawsze zwiastował jedno. Jutro będzie kac.
- Whisky - powiedziałam chórkiem razem z resztą dziewczyn.
Natasza i Wanda zawsze wiedziały co dobre.
- Reszta czysta prawda? - chłopaki potaknęli.
W chwili kiedy już miałam upijać łyk drinka, zaczął pipczeć mój zegarek. Nie no świetnie. Odłożyłam drinka.
- O co chodzi? - zapytał zdziwiony Clint. Poczułam że zaczynam ciężej oddychać. Genialnie.
- To... przypomnienie. Muszę coś załatwić - spojrzałam błagalnie na Aidena.
- Mnie w to nie mieszaj. Możesz powiedzieć prawdę - powiedział upijając łyk. Szlak!!
- Muszę iść do toalety. Zaraz wracam - prawie wybiegłam z pokoju. Zamknęłam się w łazience i szybko wyjęłam dawkę leku ze strzykawki. Wstrzyknęłam ja sobie ale... Nie przewidziałam, że zostanie siniak. Ugh... Siedziałam chwilę normując oddech. No już. Spokojnie. Proszę! Wróciłam do nich po piętnastu minutach. Wszyscy patrzyli na mnie.
- Ja ... źle się czuje. Pójdę się położyć - mruknęłam i zaczęłam się cofać.
- Przyjdę do Ciebie za chwilę - usłyszałam głos Aidena.
- Chwila. Przed chwilą nie miałaś tego siniaka - powiedziała Wanda. Już coś podejrzewała.
- Uderzyłam się. Przed chwilą. W łazience - powiedziałam urywanymi zdaniami.
- Uderzyłaś sie? - Stark uniósł brew - dziwne. Zawsze jak się walniesz, klniesz i drzesz się tak, że słychać Cię w całej wieży. - wzruszył ramionami i pociągnął łyka ze szklanki.
- Tony ma rację. Coś się dzieje? - zapytał Steve. - Przecież ekipie możesz powiedzieć.
- Dobra. Koniec tej szopki. Idę na górę i dobranoc wszystkim - warknęłam wkurzona i poszłam na górę. Przebrałam się i walnęłam na łóżko. Zasnęłam niemal od razu.Perspektywa Aidena
Siedziałem do późna z resztą avengers. Coraz bardziej zastanawiały mnie relacje Starka i Alexy. Były conajmniej dziwne. Wróciłem na górę dosyć późno, koło czwartej nad ranem.
Obudziłem się w południe z lekkim kacem i poszedłem do łazienki. Ze zdziwieniem zauważyłem łuski porywające moje ciało.
Okej, to dziwne. Przejechałem dłonią po tych łuskach, niedowierzając.
Twarde łuski poraniły skórę mojej dłoni. Em... o co tu chodzi...?*****
Przepraszam, że tak długo mnie nie było i przepraszam za jakość tego rozdziału.
Nie było mnie, bo zawirowania szkolne i życiowe i ogólnie dramaty same 😂
Z przykrością muszę zawiesić tą książkę. 😭
Mam nie długo egzaminy a skupiam się na wszystkim tylko nie tym co trzeba, więc... zawieszam do maja jakoś.
Przepraszam.
CZYTASZ
Nienawidzę Cię Stark! - KOREKTA✅
FanfictionAlexandra Stark jest siedemnastoletnią córką Tonego Starka, jednak nienawidzi ojca przez wspólną skomplikowaną przeszłość. W TRAKCIE KOREKTY! Korektor: GL Sztuka Pisania: @fumumvendere #63 w Fanfiction - 07.07.2021♥️ #93 w Fanfiction - 16 stycznia 2...