Rozdział 43

1.6K 65 12
                                    

Tak, to kolejny nowy wątek.
Proszę na mnie nie krzyczeć, to nie moja wina, że ta książka będzie aż tak obszerna😋

Perspektywa Rossa
Kiedy tylko przyszedłem do agencji, moje kroki skierowały się w stronę sali treningowej. Już miałem tam wejść, ale usłyszałem kroki i głos.
- Nie chce Cię straszyć, ale Furry się wzywa - westchnąłem i odwróciłem się w stronę Deana.
- Co tym razem zepsułeś? - zapytałem znużony na myśl o kolejnym wykładzie. - czy tym razem chodzi o kogoś innego?
- Tym razem, chodzi o Ciebie. Lepiej idź. Furry nie lubi czekać. - powiedział z wrednym uśmieszkiem.
- A ty nie miałeś pilnować jakiegoś obiektu laboratoryjnego? - zapytałem krzyżując ręce na piersi.
- Zmierzam tam. Spokojnie staruszku - wzruszył ramionami i poszedł w swoją stronę.
Wywróciłem oczami. Cały Dean. Nieodpowiedzialny i wredny, ale profesjonalny.
Z westchnięciem poszedłem do biura szefa. Zapukałem i po usłyszeniu "proszę", wszedłem do środka.
- Siadaj, agencie Wield. - usłyszałem polecenie. Usiadłem na przeciwko Furrego i rozejrzałem się.
Na biurku jak zawsze ułożone w kupki papiery, całe pomieszczenie utrzymane było w ogólnym porządku, co w jego wykonaniu, zadziwiało.
- O co chodzi szefie? - zapytałem, kiedy milczenie się przeciągało.
- Do naszej agencji przychodzi nową agentka. Jest młoda hakerką, niestety bez wyszkolenia bojowego. Nazywa się Farriha Johnson. Będzie twoja partnerką. Twoim zadaniem jest nauczyć ja walczyć i wprowadzić w system funkcjonowania agencji. - spojrzał na mnie, oczekując pytań.
- Od kiedy będzie z nami? - zapytałem ciekawy nowej osoby.
- Od jutra jest na terenie agencji, a za dwa dni zaczyna szkolenie z Tobą. Wszystko zrozumiałe?
- Oczywiście szefie. - wstałem i wyszedłem.
Z niecierpliwością czekałem na moment, w którym poznam moją partnerkę.

Perspektywa Deana
Kolejny ranek minął jak zawsze. Nawet lubiłem tą rutynę. Mimo że, większość osób nie lubi rutyny, ja lubię tę poranną. Poszedłem do celi. Dziewczyna jeszcze spała. Westchnąłem. Kolejny nudny dzień się zapowiada...
Jak codziennie, usiadłem pod ścianą i obserwowałem dziewczynę.
Obudziła się dopiero po godzinie. Obkręciła się i spojrzała na mnie.
- Czego ode mnie chcecie? - zapytała cicho. Zdziwiłem się, że się w ogóle odezwała. Wow. Postępy.
- Ja Cię tylko pilnuje. Nie mieszam się w sprawy naukowców. - powiedziałem obojętnie, wzruszając ramionami.
- Nic nie robiąc, stajesz się oprawcą - powiedziała patrząc na mnie przenikliwie.
- Gdyby to ode mnie zależało, nie byłoby Cię tutaj. - warknąłem znowu bawiąc się kajdankami.
- Agencie Woods? - zapytała, na co spojrzałem na nią - Tak się do Ciebie zwracają. Nie masz imienia?
- Mam. Jak każdy człowiek. - wzruszyłem ramionami.
- Czyli się z Tobą nie dogadam... - mruknęła wstając. Obserwowałem każdy jej ruch. Podeszła do szyby i przejechała po niej ręka.
- Jakkolwiek mocno byś nie walnęła w nią, nie stłucze się. Magio odporna też podobno jest - oznajmiłem sucho.
- Nie wierzysz? - spojrzała na mnie z uniesioną brwią.
- Wierzę w możliwości człowieka. Dla mnie nie ma Boga, a tym bardziej magii. - wzruszyłem ramionami. Chloe już miała coś powiedzieć, ale przerwało jej wejście White'a.
- Agencie Woods, proszę zabrać obiekt na badania razem ze mną. - oznajmił.
- Jestem człowiekiem! Nie obiektem. - warknęła dziewczyna.
- Mhm...i to charakternym. - powiedział i wyszedł. Wstałem i podszedłem do dziewczyny. Patrzyła na mnie z niedowierzaniem, ale po chwili wyciągnęła ręce w moja stronę. Cały czas patrzyła na mnie ze smutkiem w oczach.
Nic nie mogę zrobić.
Cały czas to zdanie powtarzałem sobie w myślach. Prawda była taka, że próbuje sobie tłumaczyć moją obojętność.
Zaprowadziłem dziewczynę do laboratorium. Naukowcy zaczynali ją przypinać do krzesła, kiedy nagle znalazłem się w przed jej celą. Rozejrzałem się. Co tu się stało... nagle zobaczyłem ją dziewczyna próbuje uciec. O nie nie nie. Rzuciłem sie za nią. Potem pomyślę nad tym, co tam się stało.
Po dłuższej chwili biegu udało mi się ją złapać. W ostatniej chwili. Już była przy drzwiach.
- Jak ty... - zdziwiła się. Mocno chwyciłem jedną ręką jej ręce, a drugą prowadziłem do celi.
- Lata treningów, skarbie. - odpowiedziałem, z powrotem wrzucając ja do celi.
Moja warta się skończyła. Poszedłem na siłownię, zastanawiając się co tam się stało. Czemu tylko ja zauważyłem jakąś zmianę? Dlaczego nikt inny nie zareagował? O co tu chodzi?

***
Kilka słów dla Was.
Wracam na wattpada, ale mam jeszcze masę nauki i rozdziały mogą być wrzucane dosyć nieregularnie, za co przepraszam. Postaram się pisać w wolnym czasie, ale mam też szkołę, dlatego mam nadzieję, że zrozumiecie.
W tej książce, póki co, są trzy wątki i będą pisane tak, jak teraz.
Następny rozdział, to będzie wątek główny.
I zapraszam na opowiadanie pisane razem z srokax pt.: "Klątwa serc", które jest na jej profilu. Rozdziały też nieregularnie. (Bo dobrały się dwie sieroty do pisania)
Pozdrawiam
Bagisia2002

Nienawidzę Cię Stark! - KOREKTA✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz