Rozdział 50

1.3K 62 0
                                    

Perspektywa Alexy
Otworzyłam oczy po dłuższej chwili i przytuliłam się do nagiej piersi mojego chłopaka. On przygarnął mnie mocno do siebie i pocałował w czoło.
- Cześć, kochanie - uśmiechnął się lekko.
- Hej - odpowiedziałam i podniosłam się trochę żeby go pocałować.
Aiden przetoczył nas tak, że znowu leżałam na plecach pod nim, a on wisiał nade mną. Zaczął całować mnie namiętnie po ustach, a po chwili zszedł na szyje.
Uśmiechnęłam się, kiedy jego włosy połaskotały mnie w policzek.
- Moja... Moja... moja i tylko moja - mruczał między kolejnymi pocałunkami postawionym na mojej szyi.
- Pocałuj mnie porządnie w usta - poprosiłam, czując potrzebę jego czułości.
- Nie wiesz o co prosisz - odpowiedział i złączył nasze wargi mocno, tak że na chwilę odebrało mi dech. Wsunęłam jedna dłoń w jego włosy, a drugą leciutko wodziłam po jego plecach i karku. Miał rację, całowaliśmy się tak dosyć długo, a kiedy myślałam że już koniec, wsunął dłoń pod kołdrę i lekko dotykał mojego ciała.
- Stop. Niedawno skończyliśmy nasz pierwszy raz - mruknęłam mu w usta.
- Przepraszam... Muszę się Tobą nacieszyć. - Oparł swoje czoło o moje czoło. Przymknęłam oczy. Już miałam mu coś odpowiedzieć, kiedy usłyszałam głos Jarvisa.
- Panno Stark, nie chce Pani przeszkadzać... - zaczął, ale mu przerwałam.
- Ale przeszkadzasz - mruknęłam zła. Aiden z westchnieniem położył się obok mnie i przeczesywał moje splątane włosy.
- Dyrektor Fury wzywa panią do Tarczy - skończył komputer.
- Powiedz mu, że mi się nie chce - mruknęłam i znowu pocałowałam Aidena w usta. Mruknął cicho z zadowolenia, oddając pieszczotę.
- Mówi, że nie obchodzi go co się Pani chce, a co nie i że za pół godziny przybędzie tutaj agent Woods po panią. - Westchnęłam.
Nie lubię tego typa.
- Muszę iść - mruknęłam, powoli się podnosząc.
- Nie wolno Ci. - Aiden popchnął mnie na łóżko i przygniótł własnym ciałem. - Kto się mną zaopiekuje? Jestem spragniony twojej miłości - powiedział, znowu całując mnie po szyi.
- Umówmy się, że jak wrócę będę tylko twoja i będziesz miał mnie tylko dla siebie cały wieczór i cała noc. Zgoda? - spojrzałam na niego z nadzieją, że będzie mu to odpowiadać.
- Hmmm... No zgoda. Chyba i tak nie mam wyjścia - mruknął, ale zamiast mnie puścić, przyssał się do mojej szyi i zrobił tak mocną malinkę, że jęknęłam.
- A to co? - zapytałam.
- Muszą wiedzieć, że należysz do mnie - odpowiedział. - No i chciałem jeszcze raz usłyszeć jak pięknie jęczysz - dodał, podgryzając moje ucho. Zarumieniłam się.
- Złaź już ze mnie - zażądałam.
Kiedy mnie puścił, okryłam się kołdrą i chwyciłam mundur w rękę. Poszłam do łazienki i szybko się ogarnęłam. 
Przed wyjściem pocałowałam jeszcze na szybko Aidena i zbiegłam na dół. 
Woods już na mnie czekał z wzrokiem wbitym w zegarek.
- Długo jeszcze? Czekam od piętnastu minut - oznajmił sucho. 
- Jarvis nic nie mówił. - Wzruszyłam ramionami. Przewiesiłam torbę przez ramię i chwyciłam butelkę wody w rękę. 
- Byłem ciekaw ile ci zajmie pożegnanie z chłopakiem. - Wywrócił oczami. - Nie przeliczyłem się.
- Spierdalaj - warknęłam. 
- Bardzo chętnie, ale mamy misję. Przykro mi, Alexandro, ale dzisiaj jesteśmy partnerami - oznajmił.
- To się nie obijaj, partnerze. - Ostatnie słowo wycedziłam z pogardą i ruszyłam do garażu po samochód. 
Całą drogę milczeliśmy. Nie ukrywam, że było mi to na rękę. Przynajmniej mogłam odpłynąć myślami. 
Zaparkowałam pod siedzibą i oboje udaliśmy się do gabinetu Fury'ego. Zapukałam i weszłam do środka.
- Dzień dobry. Słyszałam o jakiejś misji - zaczęłam.
- Prosta robota. Wystarczy przechwycić pendrive z plikami, których nie powinno tam być. - Przesunął teczkę z papierami w moją stronę. Wzięłam ją i zaczęłam przeglądać.
- A mogę zmienić partnera na Rossa? - poprosiłam, patrząc na niego spod zapisanych kartek.
- Nie. Wy dwoje jako jedyni nie potraficie ze sobą działać, więc musicie razem załatwić tą sprawę - odpowiedział tonem, po którym poznałam, że nie ma dyskusji w tym temacie. Westchnęłam.
- Masz przygotowane wsparcie? Z naszą współpracą jestem pewna, że się przyda - mruknęłam. Wstałam i podeszłam do drzwi.
- W razie czego Aiden nic nie robi. Pewnie przydałaby mu się rozgrzewka. - Uśmiechnęłam się zadziornie i wyszłam z biura. Usłyszałam tylko ciche westchnięcie dyrektora, a potem kroki Deana za mną.
- Samochód czy bez przykrywki?

Nienawidzę Cię Stark! - KOREKTA✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz