(Jakby co to też jest dzień w sylwestra tylko, że u chłopaków)
Edward
Schodzę na dół do kuchni i otwieram lodówkę w której nic nie ma.
-Thomas!!
-Co jest?!?!
-Chodź na dół
-Już idę.Brunet staje koło mnie i patrzy na mnie pytającym wzrokiem
-No to o Co chodzi?
-No nie ma nic w lodówce i trzeba kupić coś co oznacza że trzeba wyjść stąd.
-W końcu. Nawet nie wiesz jak się cieszę.
-Chyba jednak wiem jak się cieszysz ale już długo nas nie ma i oni na pewno mnie szukają i co jeśli mnie znajdą?
-Nie znajdą Cię i nic ci nie zrobią bo ja jestem przy tobie.
-No dobra ubieraj się
-Ok20 minut później jesteśmy gotowi do wyjścia. Wychodzimy zamykając drzwi i idziemy do jakiegoś marketu.
Zack
Dzisiaj szukamy w tej wiosce w górach i właśnie jesteśmy niedaleko marketu. Mamy zamiar wejść do każdego domu no i oczywiście obczaić wszystkich ludzi po drodze. W pewnym momencie widzę dobrze znaną mi sylwetkę i tak to jest on.
-Chłopaki ja się schowam a wy go bierzcie bo idzie tam no i na wszelki wypadek zabierzcie też tego drugiego.
-Tak jest szefieChowam się za chyba opuszczonym budynkiem i obserwuję wszystko co robią chłopaki. Ed zaczął uciekać w drugą stronę a oni go gonią. Na szczęście jest nas piątka więc dwóch leci za Thomasem i dwóch za Edem. Pobiegł gdzieś dalej więc biegnę w tamtą stronę żeby wszystko widzieć. Znowu gdzieś się chowam i widzę że złapali jednego z nich. Biegnę za tym drugim razem z resztą i ponieważ jestem najszybszy z nich łapię Eda.
Kładę go na ziemię i klękam przy nim a chłopaki trzymają tak żeby nie mógł się już ruszyć.
-Witaj Edy. Dawno Cię nie widziałem-Mówiąc to znowu poczułem tą satysfakcję i to dowartościowanie.
-Czego ode mnie chcesz? Co ja Ci zrobiłem?
-Kurwa uderzyłeś moją matkę
-Tak ale parę lat temu!!
-No wiem ale mi dalej nie przeszło
-To niech ci przejdzie gościu. Nawet nie wiesz dlaczego to zrobiłem.
-W sumie to nie wiem ale czy to ważne?
-Tak bo miałem przynieść jej jakąś paczkę bo mój dziadek jest listonoszem i mnie o to poprosił. Gdy byłem u was i dałem jej to i ona się do mnie dobierała więc ja żeby przestała dałem jej w mordę
-Aha to w sumie zmienia postać rzeczy. Ale i tak jedziesz z nami.
-Dlaczego?!
-Bo ja tak mówię.
-Jesteś popieprzony
-Zresztą twój kolega też z nami jedzie. Cieszysz się prawda?
-Dobra zabierz mnie ale go zostaw w spokoju.
-Nie. Skoro jest dla ciebie taki ważny to też trochę pocierpi. A co zabujałeś się w nim czy jak
-to mój chłopak
-Uuuuuu. Nie wiedziałem że jesteś pedałem.
-Ehh. Ty się nigdy nie zmienisz
-No raczej. Dobra chłopaki do ciężarówki z nimiWstałem i pobiegłem do mojego samochodu. Wsiadłem do niego odpaliłem silnik i ruszyłem w drogę...
Sky
Wracam do domu o 4:20. Rodziców jeszcze nie ma więc idę do swojego pokoju. Biorę orzeźwiający prysznic i ubieram coś luźnego. Kieruję się w stronę pokoju mojego brata i pukam w drzwi. Po usłyszeniu "proszę " wchodzę i widzę go przy biurku.
-Lukas możemy pogadać?
-A o czym ty niby chcesz rozmawiać?
-No o Leo
-Nie widzę sensu tej rozmowy
-Dlaczego?
-I ty się jeszcze pytasz po tym co wczoraj odwaliłaś?
-No wiem co zrobiłam ale ja nie wiem co mi strzeliło do głowy.
-To masz problem
-Lukas dlaczego tak do mnie mówisz?
-Bo na nic innego nie zasługujesz
-Ehhhh mogę chociaż wiedzieć jak zareagował po wyjściu?
-Nie
-No ale dlaczego?
-A po co ci to w ogóle wiedzieć?
-Bo chcę po prostu wiedzieć Lukas proszę cie
-Był po prostu wściekły. Wystarczy?
-Przepraszam
-To nie mnie powinnaś przepraszać tylko jego
-Wiem ale on na pewno nie chce ze mną rozmawiać.
-To już nie mój problem. Możesz wyjść?
-Tak już idę
Wyszłam z pokoju i wróciłam do siebie. Położyłam się na łóżku i tak na prawdę to w tej chwili dopiero do mnie dotarło co ja zrobiłam. Przecież on już nigdy mi tego nie wybaczy a nawet jeśli to już nigdy nie będzie jak dawniej. Najbardziej mnie chyba zabolały jego słowa gdy mówił, że miał tyle okazji do zdrady ale sie powstrzymał bo mnie kochał. Boże jaka ja jestem głupia....
Leo
Wstaję z łóżka i idę do łazienki wziąć szybki prysznic. Poszedłem spać chyba o 4:00 bo w sumie to cały czas oglądałem filmy z Tilly. Biorę jakieś spodnie i koszulkę i idę pod prysznic. Daję od razu na ciepłą wodę i po chwili czuję jak przyjemne ciepłe krople wody spadają na moje ciało. Myję się dokładnie myśląc o wczorajszym dniu co powoduje u mnie niezadowolenie. Wychodzę z kabiny i wycieram swoje ciało ręcznikiem. Suszę trochę włosy suszarką i myję zęby. Wychodzę z łazienki i biorę telefon z szafki siadając na łóżko. Dostałem SMS od Edwarda wczoraj jeszcze przed sylwestrem.
Od Ed
Leo oni mnie mają ulica BreakStreet 114. Pomóż nam bo zabrali też Thoma.
Fuck. I co ja mam teraz zrobić przecież jestem dla nich za słaby. Zadzwonię do Charliego chociaż on jest pewnie nawalony po wczorajszej imprezie, więc to nie ma sensu. Chyba, że policja ale co oni niby zrobią. Zresztą co mi tam. Wpisuję w klawiaturę 101 i naciskam zieloną słuchawkę. Po 2 sygnałach ktoś odbiera,
-Dzień dobry
-Witam. Jak się nazywasz i ile masz lat?
-Leondre Devries lat 16
-Dobrze co się stało?
-Moi dwaj koledzy są w niebezpieczeństwie. Teraz są na ulicy BreakStreet 114 chyba uwięzieni przez jakiegoś Zacka, który znęca się nad jednym z nich od paru lat.
-Dobrze przyjęłam tą informację do innych zgłoszeń. Zaraz wyślę tam dwóch komendantów
-Dziękuję do widzenia
Gdy rozmowa zakończyła się złapałem się za głowę nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Na pewno nie wyślą tych komendantów do takiej sprawy skoro nawet nie wypytywała mnie o nic. Jestem beznadziejny. Najpierw dziewczyna mnie zdradza a potem nawet nie potrafię pomóc kolegom. Wiedziałem, że ze mną nie jest najlepiej ale żeby aż tak. Zakładam bluzę, wyciągam szluga i idę na balkon żeby zajarać...
Ostatnio coraz gorzej idzie mi pisanie ale jeszcze wstawiam nie wiem po co skoro i tak nikt nie czyta. Ze względu na to wstawię kolejny rozdział dopiero jak w komentarzu ktoś odpowie na moje pytania.
Jak tam święta? Co dostaliście pod choinkę od Świętego Mikołaja?
Love ChardreIsAngel
CZYTASZ
I Need You |L.D| (W Trakcie Poprawek)
FanfictionŻycie nastolatków z różnymi problemami ale bardzo silną więzią. Kochają się jak nikt inny i nie ważne co by się działo zawsze sobie pomogą.