Ares
Godzinę przed czasem zrobili nam pobudkę. Większość osób rzuciła się w stronę toalet, ja nie miałem takiej potrzeby, bo wstawałem w środku nocy.
Ubrałem się w szybkim tempie i jeszcze chwilę poleżałem na łóżku. Na czas zbiorki byłem już na miejscu. Wszyscy zjawili się punktualnie, ale nie było jeszcze nikogo, kto miałby poprowadzić ćwiczenia. Zaczęły się szepty i ciche rozmowy. Zwróciłem uwagę, że żeńska część ustawiła się z prawej strony grupy.
-No i po co każą wstawać, jeszcze do tego przed czasem.- marudził ktoś po mojej lewej stronie.
-Świeżaki.- powiedział ktoś z przodu.
Po pięciu minutach na podest wszedł wysoki na dwa metry mężczyzna. W barkach był tak szeroki, jak ja trzy razy wzięty. Jednym słowem olbrzym. Pierwszy raz widziałem tak wielką osobę. Jego naszywki na barkach miały kolor granatowy, dowódca oddziału.
-Skorpion.- szepnął z ekscytacją David i kilka innych osób.
-Nie dziwię się, że o nim mówią.- szepnąłem w jego stronę.
-Cisza.- jego gruby jak baryton głos rozniósł się po placu.- Krótka rozgrzewka, osiem okrążeń dookoła terenu i widzę was z powrotem za piętnaście minut.
-Piętnaście minut to za mało.- odezwał się ktoś z tłumu.
-To będziesz mieć problem.- powiedział mężczyzna, odchodząc na bok.
Wykonałem krótką, ale intensywną rozgrzewkę i po dwóch minutach zacząłem bieg. Kilka osób mnie wyprzedzało, lecz się tym nie przejmowałem miałem. Niektórzy przyjęli inną strategię i zaczęli biec bez rozgrzewki.
Dobiegłem z powrotem chwilę przed ukończeniem czasu. Olbrzym już czekał z zegarkiem w reku i osoby, które dobiegły po czasie, odsyłał skinieniem dłoni na bok. W ten sposób utworzyła się grupa okolu dwunastu ludzi.
-Nie wyrobiliście się w czasie, wiec nie uczestniczycie w treningu. Za karę idziecie sprzątać toalety i kilka innych miejsc, Julian was zaprowadzi.
Mniejszy mężczyzna stojący obok ruszył w kierunku budynków. Mniejsza ekipa z niezadowolonymi minami ruszyła za nim.
-Ci, co zostali, dobrać się w pary. Zobaczymy, co potrafią nasze świeżaki.-ostatnie słowa powiedział ciszej, jakby do siebie samego.
Byłem w parze z jakimś chłopakiem, tylko jedna para była mieszana. Dowodzący dal znak, abyśmy zaczynali.
Nie patrzyłem się w oczy przeciwnika, tylko skupiłem się na mowie jego ciała. Zauważyłem, że przenosi ciężar na lewą stronę i już wyprowadzałem cios. Dostał w twarz, nawet nie zdążył się zasłonić, dałem mu kilka sekund, aby zorientował się, co właśnie mu zrobiłem. Czekałem na jego ruch, to tylko zwykły sparing, więc nie będę kończył zbyt szybko zabawy.
Wyprowadził niezbyt szybki cios, który z łatwością zablokowałem. Zrobiłem zamach ręką, która miała tylko zmylić przeciwnika. Właściwy cios wykonałem stopą, w zgięcie kolana. Mój przeciwnik leżał plackiem na ziemi.
Spojrzałem dookoła, niektórzy leżeli i okładali się pięściami, inni wykręcali rywalom ręce na plecach, a jeszcze inni nadal walczyli.-Nie wstawaj.- powiedziałem do chłopaka, który leżał przede mną.
Chyba nie miał siły ani ochoty na dalszą bójkę, bo posłuchał mnie.
Po chwili dowódca pojawił się znowu w towarzystwie dwóch osób.
-Przegrani robią dziesięć kółek dookoła jednostki. Zastępca dowódcy Hades i szeregowy drugiego stopnia Aiko dopilnują, abyście wykonali te wszystkie okrążenia. Odmaszerować.
Dopiero usłyszawszy jego imię, skojarzyłem kim on jest, nie da się go zapomnieć. To ten sam koleś, co kręcił się koło Avril. Wyglądał nieco starzej, niż gdy widziałem go ostatni raz. Dziewczyna stojąca obok niego mogła być w tym samym wieku co my.
-Idziesz?- spytał stojący obok mnie David.
-Ta.- mruknąłem, przyglądając się kolesiowi.
Na stołówce było teraz więcej osób w mundurach. Jedni dyskutowali o czymś żywo, inni rozmawiali, a jeszcze inni jedli po prostu w ciszy. Po ubiorze można było dostrzec, kto jest ważniejszy, ponieważ mundur tej osoby miał dodatkowe naszywki na ramionach oznaczające stopień wojskowy.
Najniżej byli szeregowi, nie posiadamy żadnej plakietki. Następni są szeregowi drugiego stopnia, a ich plakietki były koloru czerwonego, następny był zastępca dowódcy z granatowa plakietka, która miała czerwony pasek. Naszywka dowódcy oddziału była granatowa, a dowódcy dywizji zielona.
Po skończonym posiłku udałem się z Davidem i kilkoma innymi osobami na mały spacer po jednostce. Nie różniła się ona niczym innym od znanych mi jednostek. Jedyną różnicą była wielkość.
-Jeżeli każdy poranek będzie tak wyglądał, to ja podziękuje. Nie myślałam, że skorpion będzie nam wymyślał takie bezsensowne zadania.
-Ta taki wielki wojownik, a nic nam nie pokazał.
-Bo to ty masz mu zaimponować, przecież po to kazał nam się bić. Wtedy wybierze najlepsze osoby do swojego oddziału.- powiedział David, będąc zafascynowany w swoim idolu.
-Ja słyszałem, że jutro ma nas ktoś inny poprowadzić poranny trening.
Do wieczora czas mijał powoli, na wieczornej zbiórce znowu mieliśmy sparing.
Pomimo lekko leniwego dnia zasnąłem od razu, po położeniu się do łóżka. Kolejne dni mijały podobne, z racji, że każdego dnia dojeżdżało kilka osób, nadal nie byliśmy przydzieleni do żadnego oddziału.
Piątego dnia na porannym treningu czekał na nas Hades, rozmawiał z jakąś blondyną o trochę rudym odcieniu włosów. Spojrzał na zegarek znajdujący się na jego prawej ręce i odezwał się do nas.
-Macie trzydzieści minut na trzydzieści okrążeń. Zarówno wy, jak i wy.- powiedział. wskazując na nas i dziewczyny znajdujące się w drugiej grupce.- nikt wam nie da forów podczas walki, przyzwyczajacie się. Zaczynajcie, czas leci.
Wszyscy migiem ruszyli i każdy zaczynał sprintem. Czasu było niewiele, a z każdym okrążeniem traciło się siły. Teren także nie ułatwiał biegu, ścieżka miała nierówną powierzchnię.
Nikomu nie udało się dobiec na czas, ja sam zdążyłem dobiec chwilę przed tym, jak zaczęła się czterdziesta minuta. Dobre pięć minut próbowałem unormować oddech.
Hades czekał, aż wszyscy dobiegną, co zajęło jeszcze dwadzieścia minut.
-Mogłoby wam się udać, gdybyście pomyśleli nad zmianą formy w wilczą.- powiedział, odchodząc z dziewczyną.
-Nikt nie powiedział, że można.- krzyknął ktoś z tyłu.
Hades zatrzymał się i odwrócił powoli. W tłumie zapanowały szmery, wyzywające tego, który ośmielił się odezwać do kogoś wyższego stopnia w taki sposób.
-A więc współczuje waszej głupocie.- uśmiechnął się wrednie i odszedł.
Jeżeli kolejne dni zapowiadają się tak samo, to na pewno nie będzie można narzekać na brak wrażeń.
A macie kolejny rozdział, abyście nie mówili, że jestem niedobra :)
CZYTASZ
Płomień wilka tom II
WerewolfTrzecia część serii Płomień Luny. Praca brała udział w konkursie literackim Splątane Nici zima 2017/2018