Avril
Po tygodniu, gdy do naszej jednostki dotarła dwójka nowych rekrutów, mogliśmy wznowić trening pełnej
drużyny.Jeszcze sporo przed wyznaczonym czasem, zaczęły pojawiać się pierwsze osoby. Jak tylko na horyzoncie zobaczyłam Aresa, wskazałam mu, żeby udał się ze mną na bok. Chciałam mu wyjaśnić kilka zasad, do jakich będzie się musiał dostosować. Nie mogłam zrobić tego wcześniej, bo razem z Domi i kilkoma osobami z drużyny Jacka wyjechał na kilka dni do sąsiadującej jednostki.
-O co chodzi?- odezwał się pierwszy.
-Musisz się zapoznać z regułami, jakie panują w mojej drużynie i przestrzegać główną zasadę.
-Jak ona brzmi?
-Oddzielamy życie prywatne od zawodowego i lepiej się do tego dostosuj.- powiedziałam, dźgając go wymownie w pierś.- A teraz wracaj ćwiczyć.
Obserwowałam drużynę z boku, by sprawdzić jak sobie radzi Wasyl z Hadesem i Inka z Nyks. Wybrałam dla nich dwóch najlepszych członków drużyny, by mieć pewność, że sobie poradzą w trudniejszych warunkach.
Wasyl był wyższy od Hadesa i szerszy w barkach, przez co miał więcej siły w uderzeniu, ale był nieco wolniejszy od swojego przeciwnika. Na co dzień posługiwał się dwoma ostrzami przypominającymi sierp księżyca. Jednak dzisiejszy trening odbywa się bez użycia jakiejkolwiek broni, tylko kontakt fizyczny.
Spoglądam na skrajną część wydzielonego nam terenu do ćwiczeń, gdzie przeciwko Kato staje Ares.
Wiedziałam, że dziewczynie trudno było bez siostry, która wyjechała do rodziny na najbliższe dwa miesiące. Musiała ona dojść do siebie fizycznie i psychicznie, a dom rodzinny był najlepszym do tego miejscem.
Kato wykonała unik w lewo, a pięść Aresa przeszła obok. Dziewczyna wykonała szybkie kopnięcie w jego prawy bok, ale nie było na tyle silne, by zaburzyć jego równowagę.
Domi ćwiczyła w parze z Orionem, zaczęła z nim szybciej trening, ponieważ popołudniu wyjeżdża na szkolenie medyczne do naszej stolicy.
Spojrzałam na Inkę i Nyks. Nowa dziewczyna radziła sobie świetnie i sprawiała nie lada wyzwanie dla starej weteranki. Każdy cios wykonany przez Nyks był unikany z gracją przez przeciwniczkę.
Ruchy Inki wyglądały jak taniec, długie blond włosy falowały w powietrzu z każdym jej ruchem. Płynnie unikała każdego ciosu wykonanego przez rudowłosą, a Nyks niezależała do powolnych osób.Zapatrzyłam się na nie dłużej, analizując ruchy Inki. Były one płynne i nie było w nich nic chaotycznego, ale nie wykonywała żadnego ataku, tylko postawa defensywna.
Wyginała swoje ciało pod różnymi kątami, jak u gimnastyczki i cały czas robiła to z gracją.-Dziewczyny zacznijcie atakować.- krzyknęłam w ich kierunku.
Chwilę jeszcze trwało nim blondynka wykonała pierwszy cios. Był on szybki i precyzyjny niczym atak węża. Nyks oberwała z lewej stopy prosto w rzepkę, aż ugięła się jej noga i straciła równowagę. Dziewczyna od razu wykorzystała okazję i wymierzyła kolejne kopnięcia, tym razem w barki Nyks.
Rudowłosa poleciała lekko do tyłu, ale zaraz się podniosła. Inka uśmiechnęła się do niej zaczepnie i pomachała dłonią, by ta walczyła dalej.
Nyks wzięła krótki rozbieg i zaatakowała z wyskoku. Blondynka była jednak zbyt szybka i sprawnie zrobiła kolejny unik, a Nyks znowu tracą równowagę upadła na kolana.
Spojrzałam w kierunku Hadesa. Jego przeciwnik wyglądał już na zmęczonego i coraz wolniej odpierał ataki.
W walce Kato, to Ares zdecydowanie był górą. Jego ciosy coraz częściej dosięgały dziewczyny. Chyba była za bardzo rozkojarzona, ale skoro dalej chce być w czynnej służbie, nie ma dla niej taryfy ulgowej.
Po dziesięciu kolejnych minutach tylko Nyks i Inka nadal walczyły. Po mojej starszej szeregowej widać było lekkie zmęczenie i kilka kropel potu wystąpiło na jej czoło.
Postanowiłam zwiększyć poziom trudności i ruszyłam w ich kierunku. Blondynka widząc, że nadchodzę, poczęstowała kopniakiem Nyks, która odsunęła się kilka kroków w tył. Wykonałam ślizg na kolanach, zatrzymując się tuż za nią i z przedramienia uderzyłam ją w tył jej kolan. Nogi się jej ugięły, a ona upadła, podpierając się rękoma i wykonała wymach nogą w tył, przez co musiałam się wygiąć, by nie oberwać w biodro. Złapałam ją za stopę i pociągnęłam w swoją stronę. Pod wpływem tego ruchu, straciła punkt podparcia i runęła jak długa na ziemię. Obróciła się na plecy i zrobiła kolejny wymach w moją stronę. Musiałam pościć jej stopę, by nie oberwać w twarz. Dziewczyna bardzo wysoka, więc bez problemu jej noga by mnie dosięgła.
Leżała jeszcze na plecach i obserwowała mój kolejny ruch. Zrobiłam coś, czego raczej nie przewidziała i rzucając się na nią, po prostu się na niej położyłam. Spróbowałam ją objąć rękoma za szyję, a nogami unieruchomić jej ramiona, co wcale nie było łatwe.-Będziesz się tak patrzyć?- spytałam Nyks, która zaraz wkroczyła do akcji.
Złapała blondynkę za nogi i je unieruchomiła, dzięki czemu mi także w końcu udało się unieruchomić jej górną cześć.
Po chwili wstałam z dziewczyny i podałam jej dłoń, by pomóc jej się podnieść.
-Bardzo dobrze Ci poszło, ale następnym razem chciałabym zobaczyć więcej ataków.
-Jasne, chciałam najpierw wyczuć przeciwnika.
-Przeciwnik poza terenem jednostki raczej będzie chciał cię zabić, niż sprawdzać twoje umiejętności.
-Wiem, po prostu chciałam się dzisiaj lekko zabawić. W mojej starej jednostce ciężko było znaleźć kogoś na poziomie. Tam, gdzie skończono już mur, wysyłają samych świeżaków po szkole i walka z nimi trwa krócej niż pięć minut.
-Okej rozumiem.- powiedziałam i odwróciłam się do reszty drużyny, która zaczynała się zbierać w jednym miejscu.- To teraz jak już trochę rozruszaliście mięśnie, zrobimy dwadzieścia kilometrów przebieżki poza terenem jednostki. Ruchy, ruchy panienki.
Ruszyłam przodem. Bieganie uspokajało mnie pewnie dlatego, że przypominało mi dawne życie, gdy wszystko było prostsze.
Zaplanowałam trasę do niewielkiego miasteczka po naszej stronie terenu. Droga do niego miała jakieś jedenaście kilometrów, więc w tę i z powrotem będzie lekko ponad dwadzieścia.
Osoby nieprzyzwyczajone do naszego trybu treningów były dość mocno zmęczone po dotarciu do miasteczka, a to dopiero połowa trasy.
-Dwadzieścia minut odpoczynku i wracamy.
Zarządziłam przerwę teraz, by nie robić jej w połowie drogi, a czas, jaki im dałam powonień wystarczyć.
Wieczorem, gdy siedzieliśmy z Hadesem i Luni w salonie, odpoczywając po dość intensywnym dniu w ostatnim czasie, ktoś pukał do drzwi.
Jako iż byłam najbliżej, to wstałam otworzyć, za drzwiami stał jeden z urzędników administracyjnych i wręczył mi dwie koperty. Zamknęłam drzwi i oglądając koperty, wróciłam do przyjaciół. Jedna była zaadresowana do mnie, a druga do Hadesa. Otworzyłam swoją kopertę, a drugą rzuciłam w stronę właściwego adresata.
W środku znajdowało się bogato zdobione zaproszenie, a w środku złotymi literami było wypisane zaproszenie na ceremonie przekazania władzy nowemu głównemu alfie.Spojrzałam na Hadesa, który był równie zaskoczony, jak ja. Kto by pomyślał, że dziadek w końcu opuści swój wytarty stołek.
CZYTASZ
Płomień wilka tom II
WerewolfTrzecia część serii Płomień Luny. Praca brała udział w konkursie literackim Splątane Nici zima 2017/2018