Avril
Wysiedliśmy kilka kilometrów przed wyznaczonym celem. Podzieleni na swoje oddziały zmierzamy w kierunku opuszczonej wioski. Czuję na sobie wzrok Hadesa, który ciągle na mnie zerka, ale nic nie mówi.
Dzisiaj do czynnej akcji idzie cały mój oddział, w zwartej grupie przemieszamy się między krzakami. Osłaniać ma nas inna grupa, znajdująca się na wzgórzu wznoszącym się dookoła miasteczka. Składa się ona z samych wyszkolonych do tego celu strzelców, a nie będąc głównym dowodzącym tej misji, musiałam im zaufać. Wolałam pracować z zespołami, które znałam i byłam z nimi na jakiś misjach. Teraz znałam tylko zespół Jacka i z widzenia zespół Archiego, oni wchodzą do wsi od południa. Jest jeszcze zespół Denisa, który wchodzi do miasta od zachodu. Nam przypadł wschodni kraniec, najdalej oddalony od miejsca, w którym wysiedliśmy. Przez to mamy jakieś piętnastu minutowe opóźnienie.
Podchodziliśmy do pierwszych opuszczonych zabudowań wsi. Unosząc pięść w górę, dałam znak, aby wszyscy się zatrzymali. Wskazałam na siebie, Nyks i Aiko, a następnie na pierwszy najbliższy budynek.
Ruszyłyśmy powolnym krokiem do budynku, pozostając w cieniu drzew. Trzymając broń w gotowości, pokonywałyśmy kolejne kroki. Dochodząc do budynku, zajrzałam przez wybite okno, w środku panowała ciemność i nie wyczułam woni wampira. Nie oznaczało to jednak, ze żadnego w środku nie ma, niekiedy udało się im maskować zapach. Nie wiemy, jak to działa, nikomu nie udało się do tego dojść. Nie wiadomo czy to była jakaś cecha genetyczna, czy działanie jakichś środków chemicznych.
Tutaj ma przebywać jakaś większa grupa, więc na pewno ich wytropimy. Grupa, która jako pierwsza kogoś namierzy, ma wysłać wiadomość pozostałym i czekać na ich przybycie.
Dałam znać, by reszta drużyny ruszyła w naszym kierunku, a my w trójkę pokonywałyśmy kolejne metry do przodu. Sprawdzałam budynki po lewej stronie, a dziewczyny po prawej, wskazałam na Kato, by do mnie dołączyła. Reszta trzymała się jakieś dwadzieścia metrów z tyłu.
Przechodząc, obok kolejnego opuszczonego domu poczułam to, zapach wampira. Był słaby, musiały tu być jakieś kilka godzin temu. Dziewczyny obok też to poczuły, widziałam to w ich oczach. Przekazałam na migi osobą z tylu, że mamy trop. Skupiając się bardziej i wytężając wszystkie zmysły, rozejrzałam się po otoczeniu.
Wszystkie domu nie posiadały już szyb, a drzwi w większości były wyważone. Miasteczko pewnie padło ofiarą rabusiów, którzy przyszli tutaj zaraz po tym, jak mieszkańcy je opuścili. Na ulicach było pełno śmieci, które musieliśmy zręcznie omijać, by nie robić hałasu.
Minęłyśmy skrzyżowanie, kierowałyśmy się cały czas prosto. Przy kolejnym domu zapach był mocniejszy i było coś jeszcze, dałam znać dziewczyną, że wchodzimy to sprawdzić. Weszłam jako pierwsza, w domu panował półmrok, światło dostawało się tylko przez wybite okna. W całym pieszczeniu wyglądało jakby przeszło tornado. Szafki bez szuflad leżały przewrócone na zakurzonym dywanie, który w większości był zasłonięty poprzez rozrzucone ubrania. Dałam rozkaz Aiko i Nyks, by sprawdziły pokoje na piętrze, a ja z Kato udałam się do kolejnego pomieszczenia na parterze.
Weszłyśmy do kuchni, to tutaj unosił się ten drugi zapach. Pomieszczenie przypominało poprzednie, lecz tutaj było mniej rozrzuconych przedmiotów. Obeszłam kuchenny blat i znalazłam źródło drugiego zapachu. Wskazałam Kato, by spojrzała na to samo co ja.
Tuż za kuchenną wysepką leżała młoda dziewczyna, długie brązowe włosy zasłaniały jej twarz. Szyja była odsłonięta, więc jak na dłoni było widać ugryzienie wampira. Krew cieknąca z rany już zakrzepła. Dotknęłam jej skóry na szyi, by sprawdzić puls, którego nie wyczułam. Pokręciłam głową i wstałam, Kato poszła sprawdzić łazienkę przylegająca do kuchni.
Udałam się w kierunku schodów, gdzie po chwili pojawiły się dziewczyny.
-Czysto. Rozejrzałam się też przez okno, teren wygląda na czysty.- powiedziała szeptem Aiko.
-Jedna martwa dziewczyna ma ślady kłów, ale to skręcony kark ją uśmiercił.
Obróciłam się, gdy podeszła do nas druga siostra. Dałam znać, że wychodzimy. Na zewnątrz czekała reszta. Pokazałam, że idziemy dalej. Tak jak poprzednio z dziewczynami szłyśmy przodem, a reszta kilkanaście metrów za nami.
Nie zrobiłam kilku kroków, gdy urządzenie komunikacyjne zawibrowało. Denis przesłał współrzędne namierzonej grupy, jakieś dziesięć minut od nas może pięć, jeżeli będziemy szybko szli. Wolę być jednak ostrożna, nie znam terenu ani dokładnej liczebności wroga. Wiemy tylko, że mogą się też znajdować tutaj wilkołaki i około dwudziestu może trzydziestu krwiopijców.
Przesłałam wszystkim nasze położenie.Dochodzimy do kolejnego skrzyżowania i skręcamy w lewo, przekazuję Hadesowi polecenie zabezpieczenia tyłów razem z Orionem.
Na ulicach znajduje się coraz więcej śmieci, przez co musimy więcej lawirować, a przez to narażamy się na wykrycie.
Urządzenie znowu zawibrowało, odczytuję wiadomość od drużyny strzelców.
Idą dachami.
Daję sygnał, by wszyscy się schowali i pokazuję sugestywnie na dachy. Nie trzeba nikomu dwa razy powtarzać, wszyscy załapali mój sygnał. Każdy chowa się do najbliższego domu, a Nyks pod zniszczony samochód stojący po drugiej stronie ulicy. Kilka chwil później czuję wampirzą woń w powietrzu. Całe szczęście, że oni mają węch wyczulony tylko na krew, a nie na nasz zapach. Potrafią wyczuć krew z odległości prawie kilometra, ale wilkołaka zarejestrują, dopiero gdy przed nimi stanie. Chyba że jesteśmy ranni.
Czekamy kilka minut, gdy dostaję ponownie wiadomość od strzelców, że teren czysty. Nie wychodzimy wszyscy od razu, wolę się sama upewnić, że wszystko jest okej, niż ślepo ufać nieznanej drużynie. Daję sygnał Nyks, że sprawdzamy.
Zapach się ulatnia, czyli przeszli dalej. Czekam jednak jeszcze chwilę i dopiero wtedy daję znać reszcie, by wyszła.
Kato i Aiko dołączają szybko do nas i po raz kolejny przemieszczamy się szykiem ustalonym na początku.Pokonujemy kolejnych kilka ulic bez większych problemów. Dochodzimy do jakiegoś większego budynku, który kiedyś mógł pełnić funkcje ratusza lub innego urzędu.
Szybko kucamy za niewysokim murkiem, gdy z budynku wychodzi kilka osób.
Cholera.
Tuż przed wampirami prowadzony jest cały zespół Denisa. Ręce mają związane na plecach i z tej odległości widzę ich krwawiące nadgarstki. Czuję, jak ze złości zaczynają trząść mi się ręce, gdy widzę, jak moja rasa jest traktowana przez te śmiecie.
-Wyłazić!- wydziera się jakaś pijawka.-Wyłazić, bo będę ich zabijał po kolei.
Bez żadnego ostrzeżenia jeden z mężczyzn wyciąga bron i strzela w głowę młodego chłopaka stojącego przed nim. Ten pada bezwładnie na ziemię, która zostaje zabarwiona krwią.
Wszystkie pijawki rozglądają się po okolicy. To znaczy, że zapewne nie wiedzą, ile nas dokładnie jest. To działa na naszą korzyść, jeżeli dobrze to rozegramy.
-Co dziesięć sekund będzie kolejny.
-Nie ma co czekać Hades, idę tam.
-To samobójstwo.
-Być może.
-Odwrócę ich uwagę, Jack i Archi powinni gdzieś tu być, jeżeli nie to zaraz będą, wystrzał było słychać w całym mieście.
-Sześć, pięć...
-Gdy zabezpieczę drużynę, wtedy bierzcie się za uciekinierów.
W międzyczasie dostaję zakodowaną już wiadomość od strzelców, że nie mają czystego widoku na teren i muszą się przemieścić.
-Od teraz ty dowodzisz.- mówię szeptem do Hadesa.
Nie czekając na dalsze protesty przyjaciela, wychodzę ze swojego ukrycia i bez cienia strachu, pewnym krokiem zmierzam w kierunku przyszłych trupów.
CZYTASZ
Płomień wilka tom II
WerewolfTrzecia część serii Płomień Luny. Praca brała udział w konkursie literackim Splątane Nici zima 2017/2018