33#

8.1K 711 96
                                    

Avril

Zeszłam schodami w dół do hali treningowej, która dawno nie świeciła takimi pustkami. W całym pomieszczeniu mogło być z góra trzydzieści osób. Niewiele osób kojarzyłam z wyglądu, nie wspominając już o imionach.  Nasza jednostka liczyła ponad sześćset czynnych wojskowych i ponad dwieście innych osób. Nie byliśmy jedną z większych jednostek, ale w pierwszej dziesiątce mieściliśmy się na pewno.

Nie musiałam się zastanawiać, jaki trening chcę dzisiaj wykonać, po prostu udałam się do workowatych manekinów odtwarzających swoim rozmiarem przeciwnika. Przed przystąpieniem do zadawania ciosów, wykonałam krótką rozgrzewkę na rozciąganie. Nie potrzebowałam ćwiczeń wydolnościowych, ostatnio wolałam ćwiczyć swoją siłę i zwinność.

Wykonywałam kolejne ciosy stopą, gdy poczułam czyjeś ręce na mojej tali. Ktoś złapał mnie w pół i pochylił do przodu. Podparłam się wolnymi rękoma o podłoże i wykonałam niekontrolowany wymach nogą. Nie trafiłam przeciwnika, jednak jakby go to wytrąciło z równowagi i poluzował uścisk. Wykorzystałam ten moment i mocno odepchnęłam się od ziemi i obróciłam w jego lekkim uścisku. Pierwsze co zobaczyłam to szczerzącego się do mnie Huntera. Nie miałam skrupułów, gdy wymierzyłam mu mocniejszy cios w tors.

-Tak chcesz się bawić.- powiedział zadowolony z mojej reakcji.

-Ojciec cię przysłał.- odbiłam piłeczkę.

-Tak, miałem cię znaleźć i powiedzieć mu, gdzie jesteś.

-Konfident tatusia.- rzuciłam w jego stronę kąśliwą uwagę.

-Lepiej ja niż ktoś inny.

-Przydaj się chociaż na coś.- powiedziałam i wykonałam zamach prawym sierpowym.

Wykonał blok w ostatnim momencie i lekko uginając się na nogach, chciał podciąć mi nogi. Odskoczyłam w tył i chwyciłam jakąś deskę i rzuciłam w niego.

-Ej...

-Nie ustalaliśmy zasad, więc żadnej nie łamię.

Wymieniliśmy się kolejnymi ciosami, które zręcznie blokowaliśmy. Muszę przyznać, że Hunter wyrobił się w walce. Kiedyś łatwiej mi było mu dokopać, może też dlatego, że miałam wsparcie Hadesa. Razem tworzyliśmy zabójczy duet, przez ostatnie lata doskonaliliśmy technikę rzutu i stworzyliśmy kilka nowych.

Wycofywałam się lekko do tyłu podczas kolejnych bloków, aż mogłam sięgnąć po kij do ćwiczeń. Zwykły drewniany kij nieco grubszy niż ten od mopa, otoczony dodatkowo cienką pianką. Miała ona chronić przed poważniejszymi kontuzjami, bo po co komu żołnierz, który po treningu nie nadaje się do pracy.

Wykonałam solidny i szybki zamach w jego kolana. W chwili, gdy kij zetknął się z jego kolanami, padł na ziemię.
Puściłam kij i szybko wskoczyłam na jego plecy, oplatając go nogami w pasie. Rękoma objęłam go za szyje i zaczęłam lekko podduszać.

-Poddaj się.- powiedziałam wrednie do jego ucha.

Nie był w stanie nic powiedzieć, kiedy ciężko walczył o oddech. Z trudem dał mi znać głową, że się nie poddaje.

Jeszcze nie.

Zacieśniłam mocniej uścisk na szyi, a on nie poradnie próbował mnie złapać za włosy. Jednak jego palce nieporadnie przejeżdżały po mojej krótkiej fryzurze.

Gdy ten manewr mu się nie udał, złapał mnie za przedramię i próbował poluzować mój uścisk. Mogłoby mu się to udać, gdybym nie zrobiła chwytu krzyżowego, a jest on trudniejszy do poluzowania przez przeciwnika.

Zacisnęłam mocniej zarówno ręce, jak i uda. Widziałam, jak twarz Huntera zaczynała się robić coraz bardziej czerwona, był już na skraju wytrzymałości, jednak nie chciał się poddać.

-Może jednak odklepiesz.- powiedziałam, przeciągając każdy wyraz.

I w tym momencie zrobił coś, na co nie byłam przygotowana. Przewrócił się, upadając na plecy, jednak to ja przyjęłam na siebie cały impet uderzenia.
Hunter nie zwlekał na kolejny ruch, tylko od razu przeszedł do działania.

Usiadł na mnie i teraz to on zaczął podduszać mnie, uśmiechając się z lekką wyższością i zadowoleniem. Miałam za mało siły, by poluźnić jego silny uścisk.

-Niech twoja przyszła mate mi wybaczy.- wycharczałam z wrednym uśmiechem.

Nim zdążył cokolwiek zmienić w swoim wyrazie twarzy, gdy moja prawa noga wykonała szybki wymach w górę. Huntera było stać tylko na głośne sapnięcie i dłońmi trzymając się za największą słabość facetów.

-A wystarczyło odklepać, gdy dawałam ci szanse.- powiedziałam, lekko sapiąc.

-Jesteś wredna.- wyjąkał, wstając z kolan.

Usłyszałam, jak za mną ktoś klaszcze. Odwróciłam się do tyłu, nie będąc pewna, kogo tam zastanę, a jednak tuż przy wejściu stał tatuś i jego nowy kundel. Dopiero teraz, gdy stał przy moim ojcu, mogłam stwierdzić, że jest ponad przeciętnie wysoki.

-Jak zawsze w formie.- powiedział do mnie, a następnie krzyknął w stronę Huntera.- Dostaniesz dodatkowe treningi.

-Dzięki siora.- usłyszałam sarkastyczne podziękowania.- jakbym miał za dużo wolnego czasu.

Ojciec przywołał nas gestem ręki, na co niechętnie podeszłam do niego. W sumie to i tak nie miałam innej opcji, ponieważ stał on koło wyjścia.

-Krew ci z nosa leci.-powiedział brat, idąc obok mnie.

Przyłożyłam koniec rękawa bluzy do nosa, by wytrzeć cieknącą ciecz. Nie przypominam sobie, bym oberwała w twarz, a co dopiero w nos.

-Musimy porozmawiać.- oznajmił ojciec.

-Nic nie muszę.- rzuciłam w jego stronę i pokazałam przy tym dłoń, machając do niego palcami.

-Avril stój!- usłyszałam krzyk ojca, gdy szłam już schodami do góry.

Przyspieszyłam kroku, nie mam o czym z nimi rozmawiać. Wiem co, będzie chciał powiedzieć. Nestor będzie wykonywał każdy jego rozkaz i donosił mu o wszystkich moich czynach. Pamiętam, jak jeszcze kilka lat temu narzekał na dziadka, że ten się we wszystko wtrąca, a teraz sam nie jest od niego lepszy. I zawsze stosuje tę samą wymówkę, to dla waszego dobra.

Może by tak pomyśleć o zmianie jednostki? Wymagałoby to jednak zgody dwóch dowódców jednostek. Jednego z obecnej, czyli na moje nieszczęście Nestora i drugiego z jednostki, do której bym się chciała przenieść.

W myślach szukałam miejsca, gdzie szybko mogłabym zniknąć przed ojcem. Najbliżej był budynek medyczny, więc to on został moim celem.

Weszłam do budynku i udałam się do gabinetu, gdzie byłam wczoraj. Nikt nie znajdował się na korytarzu, więc zapukałam do drzwi i weszłam do środka. Za biurkiem w papierach siedział ten sam medyk, co mnie wczoraj próbował diagnozować.
Podniósł na mnie swój wzrok zza okularów i wydawał się lekko zaskoczony.

-Miałem później wysłać kogoś po ciebie i już są wyniki.

-I?- spytałam, stając przy biurku.

-Nie mam najlepszych wiadomości.

Mówiąc to, wyszukał jakąś kartkę ze stosu dokumentów znajdujących się na biurku i przesunął ją po blacie w moją stronę.
Wzięłam papier do ręki i czytałam wyniki badań, które niewiele mi mówiły. Skupiłam się więc na dole strony, gdzie wszystko było wyjaśnione.

-Kurwa mać!

Wkurzona rzuciłam papier w stronę medyka.

-Będę musiał to zgłosić.-powiedział niepewnie, jakby lekko wystraszony moim zachowaniem.

-Wiem.- burknęłam.

Płomień wilka tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz