Avril
Wróciliśmy do bazy, nikt się nie odzywał przez ten czas, a gdy ktoś próbował, Hades uciszał go swoim wzrokiem.
W bazie udałam się do punktu medycznego, gdzie ktoś bardziej doświadczony miał się zająć moimi ranami.
Domi była dopiero początkującym medykiem, ale jej pomoc i tak była bardzo przydatna.Chwilę musiałam poczekać, ponieważ z patrolu wróciło sporo rannych. Widząc nie których, stwierdziłam, że będą niezdatni do służby przez kilka dni.
Po odczekaniu swojego czasu, w końcu podeszła do mnie lekarka.-Z czym do mnie przychodzisz?
-Ugryzienie na szyi.
Zdejmuje górę munduru. Nie miałam ochoty tu przychodzić, ale Hades nie dałby mi spokoju. Cały czas łaziłby za mną i jęczał o lekarzu. Nie wiem, po co to rana przecież za kilka godzin się zagoi, a jutro o tej porze będzie prawie zasklepiona.
Kobieta w wieku mojej matki odchyla opatrunek i przygląda się ranie.
-Założę nowy, ten już przesiąknął. Masz szczęście, że to nie ugryzienie z opiłkami srebra czy z rtęcią. Na szczęście tylko te pierwsze przypadki się zdarzają tutaj.- powiedziała, przykładając gazik do rany i naklejając plaster.
Zawinęła mi jeszcze dłoń w bandaż, który i tak ściągnę już przed snem. Rany od wampirów, goją się dwa razy dłużej niż normalnie.
Podziękowałam kobiecie i zamiast udać się na stołówkę, musiałam pójść się do oddziału dowodzenia. Napisać ten cholerny raport. Nienawidzę papierkowej roboty, a za każdym razem trzeba coś spisać z przebieg patrolu. Udaję się do budynków wojskowych, wokół których rozstawiony został tymczasowy obóz.
Przy wejściu stoi dwóch wojskowych, którzy zatrzymują mnie przy wejściu.
-Przepustka.
-Jaka znowu przepustka?
-Wydawana przez głównego dowodzącego, uprawniająca do wejścia na budynek.
-Nie dostałam żadnej przepustki, a jako dowódca oddziału mam obowiązek napisać raport po zakończonym patrolu. Jeżeli więc w tej chwili mnie nie wpuścicie, to będziecie wyglądać gorzej niż wampiry, które weszły mi dzisiaj w drogę.
-Uspokój się Avi.- mówi Jack, wychodząc z budynku.- Wpuście ją panowie na moją odpowiedzialność.
-Ale...
-Chłopaki.- powiedział Golem, kładąc im dłonie na ramionach.- Ona naprawdę jest do tego zdolna, by bez sentymentu skopać wam tyłki, a tego na pewno byście nie chcieli. Wierzcie mi.
-Wejdź.- powiedział jeden po chwili namysłu.
Jack puścił mi oko rozbawiony i wymijając mnie w przejściu, wyszedł.
Szłam korytarzami, szukając odpowiedniego pomieszczenia, a gdy je znalazłam, weszłam do środka. W pomieszczeniu siedziało kilku innych dowódców, którzy prawdopodobnie także pisali raporty.
Zajęłam jedno z trzech wolnych miejsc i zaczęłam pisać kolejne wydarzenia i opis całego zajścia na placu. Pominęłam, to co wydarzyło się później, a dokładnie obecność dwóch wampirów. Nie mam zamiaru tłumaczyć się z kolejnego truchła leżącego na ulicy.
Zabieram dwie kartki, na których znajduje się raport z dzisiejszego patrolu i rzucam go na biurko kobiety wkładającej dokumenty do segregatorów. Nie czekałam na jej reakcję, po prostu wyszłam.
Szybkim krokiem kierowałam się do wyjścia. Nie mam ochoty nikogo spotkać po drodze i składać dodatkowych wyjaśnień. Jedyne, o czym teraz marzę, to odpoczynek i jakiś posiłek, którym uzupełnię zapas energii.
CZYTASZ
Płomień wilka tom II
WerewolfTrzecia część serii Płomień Luny. Praca brała udział w konkursie literackim Splątane Nici zima 2017/2018