Hades
Mijały kolejne minuty, a ja nadal nie widziałem nigdzie Avril. Zawsze to ona była pierwsza lub na równi z innymi.
-Dobra, skoro nie ma jeszcze waszego dowódcy, to zaczniemy trening bez niej. Dobrze będzie sprawdzić, jak sobie radzicie, bez osoby dowodzącej zazwyczaj na misjach. Będziesz mógł się popisać Hades.- powiedział Jack, klepiąc mnie po ramieniu.
Avril
Przez telefon od ojca jestem mocno spóźniona na trening. Nie przekazał mi żadnych pozytywnych wiadomości, poza tą, że mają zamiar mnie odwiedzić w najbliższym czasie z matką i Hunterem.
Wiedziałam, że główny dowódca i tak zwoła zebranie, pomimo to miałam zamiar porozmawiać z Hadesem jeszcze przed nim.
Zbiegam po schodach prowadzących do hali treningowej. Myślałam, że poczekają na mnie, ale widać mieli inne plany.
Omiotłam wzrokiem, co się dzieje. Moja drużyna walczyła przeciw drużynie Jacka. Szanse nie były do końca wyrównane, ponieważ miał on o dwie osoby więcej i jego drużyna skupiała się głównie na sile i mocnych atakach. Moja zaś na szybkości i unikalnych umiejętnościach. U niego były same wilkołaki i to płci męskiej.
Zagwizdałam mocno i ruszyłam sprintem w stronę Hadesa, który mocno z buta kopnął przeciwnika, a on upadł na ziemię. W tym czasie odbiłam się i leciałam w kierunku przyjaciela, gotowego na przyjęcie mnie. Złapał mnie pewnie za dłonie i siłą mojego rozpędu zaczął się obracać. Chłopak, który oberwał od Hadesa, popełnił błąd, stając ponownie na naszej drodze, ponieważ po chwili oberwał z mojego buta w głowę.
Mój przyjaciel ścisnął mi dwa razy ręce, dając mi tym samym znak, że zaraz mnie puści.Po kolejnym obrocie leciałam w stronę przeciwnika. Skuliłam się, przybierając formę kuli. Czułam, jak plecami uderzam w kogoś, powinnam od razu polecieć na ziemię. Tak się jednak nie stało, wylądowałam na kimś, kto przyjął uderzenie o podłoże na siebie. Obrócił mnie, bym spojrzała na niego.
Ares.
Jestem prawie pewna, że nie był on przypadkową ofiarą wybrana przez Hadesa.
Chciałam go okładać pięściami, on jednak złapał mnie mocno za nadgarstki i obrócił na plecy, po czym usiadł na mnie. Był za silny, bym wyrwała się z jego żelaznego uścisku.Jego mina świadczyła, że o czymś myślał. Patrzył na mnie swoimi zielonymi oczami i zaczął się pochylać w kierunku mojej twarzy.
Mój oddech robił się szarpany. Czułam się jak wtedy, gdy przywiązali mnie do krzesła, a ja nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Nienawidziłam i jednocześnie panicznie bałam się unieruchomienia. Powróciło do mnie uderzenie strachu i bezsilności, serce zaczynało mi przyspieszać, a płuca odmawiały współpracy.
Po chwili Ares został zrzucony ze mnie, mignął mi tylko charakterystyczny kolor włosów Nyks. Spojrzałam szybko w prawą stronę, a ona już okładała szybkimi ciosami, zdezorientowanego chłopaka. W jednym z ciosów zauważyłam błysk metalu, platynowe kastety. Rzadko ich używa zazwyczaj podczas treningu, bo tylko tak miała bardziej wyrównane szanse z drużyną Jacka. Nie potrzebowała mojej pomocy, radziła sobie całkiem dobrze.
Szybko wróciłam do pozycji pionowej, parę kroków ode mnie swoją walkę toczyła Kato z Winstonem. Chociaż ja nie do końca nazwałabym to walką. Wszyscy wiedzieli, że ta dwójka kręci ze sobą, pomimo iż nie są mate. Ciosy wyprowadzane przez nich nie są w stanie zaszkodzić przeciwnikowi.
Spojrzałam za siebie i zauważyłam Hadesa, który pomaga Luni. Była w nierównej walce, dwóch na jednego, ale mimo to radziła sobie, trzymając przeciwników na dystans. W prawdziwej walce na pewno da sobie doskonale rade z dwoma przeciwnikami naraz i Hades nie będzie musiał jej ciągle chronić.
Zagwizdałam krótko trzy razy.
Od niedawna zaczynamy korzystać z sygnałów dźwiękowych i gestów. Jest to znakomita forma komunikacji z drużyną, ponieważ przeciwnik nie wie o każdym kolejnym ruchu.Luniok nie zna jeszcze naszego szyfru, ale Hades tak walczy u jej boku, że ona nieświadoma naszego planu się w niego wpasowuje.
Simon współpracuje z Domi i w dwójkę walczą przeciwko trzem osobom, ale radzą sobie nie najgorzej.
Simon nie zna jeszcze możliwości naszej drużyny, a my jego. Domi zazwyczaj nie toczy walki przeciw tylu przeciwnikom, a służy jako nasze wsparcie, ale przede wszystkim jest medykiem.Ruszam na Jacka, jeżeli będzie walczył ze swoimi ludźmi, nasz plan może się nie udać.
Ruszam w jego kierunku, stoi do mnie tyłem zajęty walką z Aiko. Dziewczyna przyjmuje taktykę defensywną, unika kolejnych ciosów wymierzanych przez golema. Jest tak szybka, że nawet ataki kamieniami nie są w stanie jej trafić.
Wymierzam mu dwa kopnięcia raz za razem w tył kolan. Nogi bezwładnie mu się uginają, ale podpiera się ramionami. Aiko ścina mu stopą podparcie, a on upada płasko na ziemię.
W tym czasie ja z Aiko dopadamy do Jacka. Dziewczyna siada na jego plecach i wykręca mu ręce, które ja sprawnie związuje grubym sznurem.
Zerkam jak radzi sobie reszta.
Jest dobrze. Przeciwnik nie świadomie zbija się w ciaśniejszą grupę. Mówi się, że w grupie siła, ale teraz ten manewr okaże się dla nich zgubny. Daję znać Orionowi, by zrobił swoje.
-To chyba koniec Jackie.- używam zdrobnienia, którego on nie lubi.
Obraca głowę na drugi bok, by dostrzec swoją drużynę szczelnie zamkniętą w ognistym kręgu, utworzonym przez Oriona.
Znowu, nie udało mu się pokonać mojej drużyny. Daję pozwolenie czarnowłosej, by rozwiązała przywódcę przeciwnej drużyny.
Po nawiązaniu kontaktu wzrokowego z naszym żywiołakiem ognia daję mu znać, by wygasił ognień.
Patrzę na pokonane osoby z przeciwnej drużyny. Nie wyglądają na zadowolonych. Każdy z nich ma jakieś ślady po walce. Największą uwagę przykuwa postać Aresa z rozciętą wargą, z której płynie krew. Nyks ma dobre przyłożenie.
Simon lekko kuleje, pochodząc z Domi bliżej naszej grupy. Nie widzę, by ktoś z mojej drużyny oberwał bardziej niż kilka siniaków. Ja także podchodzę do mojej drużyny, która zebrała się już do kupy.
-Hej blondas.- słyszę głos Luniok.
Rozglądam się, do kogo ona mówi, a jedyną osobą stającą najbliżej o tym odcieniu włosów jest Ares.
-Twoja twarz wygląda teraz znacznie lepiej.- kontynuuje dziewczyna, gdy on kieruje na nią swoją uwagę.
W mojej i przeciwnej drużynie rozchodzą się śmiechy.
-Kobieto jesteś boska.- Hades szepcze do ucha swojej mate, obejmując ją w pasie jedną ręką, a ona cicho chichocze.
Widzę, że będzie dobrana z nich para.
Nie pociesza mnie jednak fakt, że Jack wybrał Aresa do swojej drużyny. Będę musiała znosić jego obecność prawie codziennie.
Kątem oka zerkam na tego kretyna i widzę, że cały czas patrzy w naszym kierunku i zaciska dłonie w pięści.Względną ciszę przerywa dźwięk z głośników, informujący o tym, że dowódcy i ich zastępcy mają się stawić w gabinecie dowódcy jednostki.
Większość osób opuszcza halę, więc na schodach robi się lekko tłoczno.
Będąc już przy drzwiach wyjściowych, czuję ciepły oddech na karku, a ułamek sekundy później, ktoś szepcze mi do ucha.
-Nie zrezygnuje z Ciebie.
Zaskoczona odwracam głowę i w tym momencie mija mnie Ares, ale nic więcej już nie mówi.
CZYTASZ
Płomień wilka tom II
WerewolfTrzecia część serii Płomień Luny. Praca brała udział w konkursie literackim Splątane Nici zima 2017/2018