39#

7.8K 714 115
                                    

Nestor

Po jaką cholerę zgodziłem się tutaj przyjechać? Jednostka z wnuczką głównego alfy to totalne dno. Jakby mało było problemów na zajmowanym przeze mnie stanowisku.

Jeszcze wysłuchiwać kazania jej ojca, który czepia się o wszystko, a sam powiedział, że daje mi wolną rękę pod warunkiem, że jego córka zostanie w tej jednostce i będę go informował o wszystkim, co robi.

Trzeba było słuchać kumpli i nie ruszać się ze swojej jednostki. Miałbym mniej nerwów i nie miałbym złamanego nosa przez tę wariatkę. Kto normalny ją dopuścił do służby.

Wchodzę do swojego pokoju i po omacku szukam na ścianie włącznika, by wypełnić pomieszczenie światłem.
Mój wzrok rejestruje jakiś ruch po prawej stronie i automatycznie wyciągam broń, nakierowując lufę w stronę fotela. Gdy widzie kto tam siedzi opuszczam broń w dół i zabezpieczoną chowam z powrotem do kabury.

-Rozgościłam się.- powiedziała wyluzowana blondynka.

W dłoni trzymała w połowie pełną szklankę i lekko nią machała w powietrzu. Spojrzałem na swój barek, który był otwarty.

-Jak tu weszłaś?

-Drzwiami.

-Były zamknięte.

-Były.

-Więc jakim prawem tutaj weszłaś?

-Czyż nie powinniśmy się dzielić tym, co mamy?

Spojrzałem gniewnie na dziewczynę, za dużo sobie pozwalała tak samo, jak jej dowódca.

-Posłuchaj smarkulo...

Dziewczyna znad ludzką szybkością wybiła się w moim kierunku, a jej dłoń zatrzymała się tuż przed moim nosem, który wczoraj złamała mi Avril.

-Uważaj na słowa, jakie wypowiadasz w moim kierunku.- wyszeptała gardłowo, a jej przyciszony głos wydał mi się pociągający.

Złapałem ją za nadgarstek, lekko go wykręcając. Dziewczyna ani drgnęła, a w jej oczach pojawił się błysk determinacji.

-Chyba zapominasz o naszej umowie.-powiedziała, przybliżając do mnie swoją twarz.

Spojrzałem na jej usta i momentalnie naszła mnie ochota na ich spróbowanie, ale gdy ponownie wróciłem spojrzeniem do jej oczu, wiedziałem, że nie mam na co liczyć.

-Nie zapominałem o umowie.- prychnąłem.

Gdyby nie to, że moja mate jest w drużynie tej wariatki, to byłoby o wiele łatwiej. Niestety ona też ma ciężki charakter i gdy powiedziałem jej o przeniesieniu na inne stanowisko, zaszantażowała mnie. Powiedziała, że ucieknie i nigdy jej nie znajdę, a na dowód swoich słów, kazała mi zajrzeć w jej teczkę, co i tak bym uczynił po jej wyjściu. Nagminnie uciekała z domu nawet na kilka lat, po ukończeniu dwudziestego roku życia złożyła papiery do szkoły wojskowej o najniższym stopniu. Po ukończeniu pierwszego roku została przeniesiona do szkoły pierwszego stopnia i ukończyła ją w pierwszej dziesiątce. Od tego czasu jej czynna służba wynosi ponad pięć lat.
Nie wiem, co wszyscy tak ciągną do córki Tegana. Z jednej strony jest to wkurzające, ale z drugiej trochę imponuje mi wierność jej drużyny.

-Powinieneś przeprosić Kato i Aiko.- powiedziała, sięgając po szklankę i opróżniając ją jednym haustem.- Już nie wspomnę o rodzinie Simona.

-Niby za co? Każdego dnia giną nasi żołnierze, takie ryzyko zawodowe.

-Chamidło.- mruknęła złośliwie pod nosem i  głośniej dodała.- To przez twoje decyzje jedna z nich wylądowała w szpitalu, walcząc o życie, ą Simon je stracił.

-To decyzje drużyny doprowadziły do tego, nie moje...

-Bo gdybyś nie był takim zadufanym w sobie dupkiem, to wszystko wyglądałoby inaczej i nie doszłoby do takiej sytuacji !- wydarła się na całe gardło.- Było nas za mało, na wyjście w tamten teren.

-Nie podnoś na mnie głosu.- powiedziałem ostrym tonem.

Dziewczyna zmrużyła gniewnie brwi i obracając się na pięcie, wyszła z mojego pokoju. Wyglądała na porządnie wkurzoną, a to ja powinienem być wkurzony na nią. Bez pozwolenia ładuje mi się do pokoju i znowu czegoś ode mnie oczekuje.

Podchodzę do barku i biorąc czystą szklankę, nalewam do niej niewielką ilość bursztynowego alkoholu.

Rozsiadam się wygodnie w fotelu i opróżniam do końca napój. Chwilę jeszcze siedzę i nie myślę o niczym konkretnym, relaksuję się chwilą ciszy i spokoju. Postanawiam nalać sobie jeszcze jedną szklankę alkoholu dla rozluźnienia.
Chowam butelkę z powrotem do braku, gdy ktoś natarczywie wali w moje drzwi wejściowe.

Otwieram je energicznym ruchem, a ktoś stojącym za drzwiami dopada do mnie. Obrywam pięściami w tors i kilka razy zostaję kopnięty w piszczel. W końcu udaje mi się złapać agresorkę za nadgarstki, które unoszę do góry, by ją unieruchomić.

-Kolejna. Czy wyście powariowały?- mówię znudzony, ciągłymi atakami na moją osobę.

-Niech cię szlag.-marudzi pod nosem.

Patrzę chwilę na siostrę i czekam czy coś jeszcze powie.

-Przyszłaś tylko po to, by mnie pokopać?

Wybełkotała, jak mniemam  jeszcze kilka bliżej nieokreślonych wyzwisk w moją stronę, po czym usiadła na drugim fotelu.

Zamknąłem cicho drzwi i podszedłem do barku, nalewając nam po drinku. W ostatnim czasie piłem coraz więcej, ale tylko to mi pomagało się uspokoić. Podałem siostrze szklankę, a ona popatrzyła, jakbym częstował ją jakąś trucizną.
Czekałem aż weźmie szkło, ale nie doczekałem się, więc postawiłem je na stoliku przed nią.

-Mam dla ciebie wiadomość, która zapewne bardzo cię ucieszy, ale nie waż się nikomu tego powtarzać...

Avril

Przez kolejne dwa dni, moja drużyna służyła wsparciem dla innych. Stan Aiko był coraz lepszy, co także udzielało się Kato.

Siedziałam w swoim pokoju nad zaległymi dokumentami, gdy jak zawsze ktoś mi musiał przeszkodzić. Natarczywe pukanie do drzwi nie ustawało nawet na chwilę. Pełna irytacji, która ciągle rosła, ruszyłam głośnym krokiem do drzwi.

Po otworzeniu moim oczom ukazał się Jack, który tupał nerwowo nogą.

-Ile można czekać na ciebie.- jęknął.- główny chce z tobą rozmawiać, jest u siebie.

-I ty się dziwisz, że mi się niespieszny?- wypowiedziałam te słowa z ironią.

-Wiesz, jak bardzo mnie to obchodzi.- powiedział, obracając się do mnie plecami i schodząc po schodach.

Zamknęłam z.powrotem drzwi i uporządkowując papiery, po kwadransie wyszłam z mieszkania.
Nie spieszyłam się specjalnie, więc od poinformowania mnie przez Jacka do momentu dojścia pod drzwi Nestora minęło prawie pół godziny.

Weszłam do jego gabinetu bez pukania, by pokazać temu dupkowi, jak bardzo mam gdzieś jego pozycję.

Siedział, jak zawsze za biurkiem mając nos a papierach. Podniósł wzrok na mnie, a w jego oczach widziałam irytacje. No cóż, chyba nigdy nie będzie koegzystować w zgodzie.

-Masz i spieprzaj.- powiedział, rzucając w moją stronę trzy szare teczki.

Ledwie je złapałam, nim upadły na podłogę.

-Dawałam tylko dwie.

-Mały bonus od tatusia.- powiedział, machając na mnie dłonią, jakby przeganiał natrętną muchę.

Wyszłam, trzaskając drzwiami jak zawsze, pewnie niedługo zawiasy będą do wymiany.
Przejrzałam dwie pierwsze teczki i były tam zatwierdzone pisma w sprawie przenosin Inki i Wasyla. Zaglądam do trzeciej teczki i czytając personalia trzeciej osoby, stwierdzam, że mojego ojca zdrowo pojebało.

Przenosić Aresa do mojej drużyny, chyba oni  wszyscy na głowę upadli. Nie dość, że będzie mi przeszkadzał w drużynie, to jeszcze będzie mieszał mi głowie.

Nadchodzą ciężkie czasu dla nas wszystkich.

Płomień wilka tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz