22#

8K 725 81
                                    

Avril

-Tak, jak mogłabym zapomnieć o kimś, kto kazał mi wstawać piątej rano by biegać, a teraz mi powiedz, co tu się odpierdala.

Usłyszałam westchnienie po drugiej stronie słuchawki.

-Zakładam, że twój ojciec o niczym nie wie, ponieważ nie poruszał tego tematu, a to jest do niego niepodobne. Zapewne to tylko kwestia czasu aż się dowie, a skoro ty ani nikt z jednostki go o tym nie poinformował, ja nie mam zamiaru się mieszać...

-I słusznie...

-Jednak martwię się o ciebie, wiem co to za jednostka i jacy są w niej żołnierze, dlatego poprosiłem Ajcara, gdy tylko mi powiedział, że jesteś u niego w jednostce, by się tobą zaopiekował.

Spojrzałam na Ajcara, który stał oparty o ścianę i przysłuchiwał się rozmowie. Pokazałam mu palcem wskazującym, by czekał, a ja weszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi.

-Ja go nie znam i mu nie ufam.- powiedziałam stanowczo ostatnie słowa.

-Ale ufasz mi.- stwierdził Kade.- a ja ufam mu. Znamy się od czasów szkolnych, później razem służyliśmy kilka lat w wojsku. Twój ojciec też go zna.

-Nie wprowadzę się do obcego faceta.

-Avril nie kłócić się, to jest naprawdę dobre rozwiązanie. Wiem, co się stało w nocy i chcemy uniknąć kolejnej takiej sytuacji lub gorszej z uwagi, że jesteś jedyną dziewczyną w tej jednostce.

-W to ostatnie co insynuujesz, to wątpię.- mimowolnie spojrzałam na lewy nadgarstek, gdzie miałam znamię po Aresie.

Niedługo nie będę pachniała jak ja, tylko jak mieszkanka dwóch różnych zapachów. To jest tylko kwestią czasu i tego, jak mocno go ugryzłam. Wtedy mężczyźni nie będą na mnie zwracać takiej uwagi jak na inne wolne kobiety. Zapach Aresa będzie ich odtrącał.

-Czy ty mnie słuchasz?

-Nie.

-Jeżeli chcesz wrócić do swojej jednostki, musisz mieć nienaganną opinię, a nocne bójki ci w tym nie pomogą. U Ajcara będziesz mieć spokój, zaufaj mi.

Zamyśliłam się na chwilę nad jego słowami. Powrót do mojej starej jednostki to jest to, na czym mi bardzo w tej chwili zależy.

-Zgoda.- powiedziałam zrezygnowanym głosem.

Otworzyłam drzwi i spoglądając najpierw, gdzie jest Ajcar, rzuciłam w jego kierunku telefon. Złapał go jedną ręką i schował do kieszeni.

-Zaraz się spakuję.

Chyba nie spodziewał się zbytnio tego usłyszeć, bo wyglądał na lekko zaskoczonego.

W sumie nie miałam co pakować, ponieważ moje ubrania były nadal w torbie, która leżała kolo szafy. Zabrałam tylko ubrania z łóżka i z torbą w ręce wyszłam z pokoju.

Wyszliśmy z budynku i poszliśmy do innego, gdzie swoje kwatery mieli dowódcy. Było już na tyle późno, że prawie nikogo nie spotkaliśmy po drodze.

Ajcar otworzy drzwi kluczem i wszedł pierwszy, zapalając światło. Podążałam za nim, a będąc w środku, rozejrzałam się dookoła.

Było to pomieszczenie z niewielką kuchnią i coś na wzór niewielkiego salonu. Spojrzałam na małą kanapę, na której mogły zmieścić się dwie i to szczupłe osoby.

-Tu będzie twój pokój.- powiedział mężczyzna, otwierając jedne z trzech kolejnych drzwi.

Przeszłam obok niego. W pomieszczeniu na jednej ścianie były same półki z książkami. A na przeciwnej biurko i jednoosobowa kanapa.

-Jutro mamy nocny patrol granic, więc trening będzie w południe. Nie zapomnij pobrać broni z magazynu. Łazienka jest po lewej stronie od wejścia.

Rzucił jeszcze w moją stronę klucz i wyszedł.

Położyłam torbę na podłodze i zabierając z niej potrzebne rzeczy, udałam się do łazienki.

Ajcar musiał siedzieć już w swoim pokoju, z którego spod drzwi ulatywało światło lampy, doskonale widoczne w ciemności salonu. Weszłam do malutkiej łazienki i wzięłam tym razem długi prysznic.

Mydląc ciało i przejeżdżając dłonią po znamieniu, które sprezentował mi ten dupek, poczułam mrowienie na ciele. Nie spodobało mi się to, ale moje ciało uważało inaczej i poczułam rozluźnienie mięśni.

Cholerny Ares.

Oparłam czoło o chłodne płytki prysznica, a woda spływała po moich włosach i twarzy.
Woda rozcieńczała łzy, które spłynęły po policzkach. Nawet nie wiem czemu, płakałam. Nie czułam smutku czy bezradności. Po prostu same wypływały i nie miałam nad tym żadnej kontroli.

Przekręciłam kurki od prysznica, by leciała sama zimna woda. Może to coś pomoże i moje ciało się uspokoi.

W łazience spędziłam więcej czasu, niż zamierzałam. Przemknęłam do swojego nowego pokoju.
Nie mogłam zasnąć, więc postanowiłam się trochę rozejrzeć. Przeglądając kolejne półki z książkami, trafiłam na kilka ciekawych tytułów. Czytałam jeszcze dwie godziny, nim zrobiłam się na tyle senna, by zasnąć.

Nie spałam długo, lecz mój organizm był już przyzwyczajony, że często spałam po cztery lub mniej godzin. Przebrałam się w swoim pokoju w mundur i wyszłam.

W salonie napotkałam Ajcara, który przy stole jadł śniadanie.

-Możesz jeść śniadania tutaj.- oznajmił, pomiędzy kolejnymi kęsami kanapki.

-Nie potrzebuję specjalnego traktowania, zjem na stołówce.

W drodze na stołówkę zostałam zaczepiona słownie kilka razy, ale nie dałam się sprowokować. Miałam kolejny cel, dzięki słowom Kade'a, że mogę wrócić do mojej starej jednostki.

Ze swoją porcją śniadania dosiadłam się do Ethana, Lortiego i Vincenta. Część chłopaków już jadła, a kolejni schodzi się w różnych odstępach czasu. Już prawie kończyłam swój posiłek, gdy dosiadł się do nas Axel.
Odwrócił się do mnie, by powiedzieć coś do siedzącego po drugiej stronie Iana.

-Pachniesz inaczej?- powiedział.

Spojrzałam na Iana i wciągnęłam powietrze, ale nie czułam różnicy. Odwróciłam się już z zamiarem odpowiedzenia Axelowi i wtedy do mnie dotarło, że te słowa były skierowane w moją stronę.

-Jesteś świeżo po wymianie?- powiedział zszokowany Vincent.

Westchnęłam głośno, opuszczając głowę. Smród tego kretyna będzie się za mną ciągnąć przez całe życie.

-Nie chcę o tym gadać, to przez tego kretyna tu jestem.

Nikt nie powiedział już nic na ten temat, chociaż wiedziałam, że chcieli. Odsunęłam swoją tacę z nie do końca zjedzonym śniadaniem, ale jeszcze nie wstałam od stołu i tak nie miałam co robić, a spędzenie czasu z nową drużyną i poznanie ich pomoże jakoś zabić czas.

-Chłopaki, nie uwierzycie.- powiedział Ricon, dosiadając się ze swoim śniadaniem.-Spotkałem właśnie Ajcara na korytarzu...

-No co ty nie powiesz, to nasz dowódca.- wyśmiał go lekko Lorti.

-Wiem kretynie, chodzi o to, że za tydzień przyjedzie główny alfa i będziemy go ochraniać. Przyjedzie na coś w rodzaju kontroli, chyba chodzi o mur.

Świetnie jeszcze dziadka mi tu brakowało. Nie raz się z nim sprzeczałam, ale gdy podczas rodzinnego obiadu powiedział, że kobiety nie nadają się do wojska, to tak na niego naskoczyłam, że ojciec kazał mi wyjść.

Teraz to na bank się ojciec dowie o moim przeniesieniu i zacznie ustawiać mi życie. Już nie raz się kłóciłam z nim o moje wstąpienie do wojska. Razem z matką woleli, bym wróciła do domu i z nimi została. Jednak ja tak nie mogłam, to nie było życie dla mnie.

Płomień wilka tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz