32#

7.9K 762 122
                                    

Avril

Po tym, jak udało mi się wygonić Hadesa z pokoju, przesiedziałam resztę dnia w pokoju całkiem sama. Od ostatniej wizyty Aresa już nie wymiotowałam, jednak nadal czułam się słaba.

Wstałam następnego dnia przed południem, co nigdy mi się nie zdarzyło, odkąd jestem w wojsku. Zrobiłam sobie śniadanie, w lodówce nie było luksusów, jednak na jeden posiłek wystarczyło.

Jadłam przy niewielkim stoliku, gdy z pokoju Hadesa wyszła Luni. Przywitała się ze mną skinieniem głowy i nasypała do pustej miski chrupek dla kota, który wyszedł nie wiadomo skąd, gdy usłyszał charakterystyczny dźwięk w misce.

-Idziesz może potem na trening?

-Nic nie było planowane, odkąd nie ma głównego dowodzącego, nie dostajemy dodatkowych patroli, a więc i dodatkowych ćwiczeń nie ma. Myślę jednak, że kogoś na pewno można spotkać na hali.

-Mam zamiar iść, też chcesz?

-Jasne, Hades i tak gdzieś poszedł, nawet nie raczył wspomnieć gdzie. Daj mi tylko chwilę, żebym się przebrała.

Dziewczyna zniknęła w pokoju, a niespiesznie dokończyłam posiłek i także poszłam do pokoju, ale tylko po to, by przebrać zwykłą koszulkę na jakąś inną z długim rękawem.

Wyszłam w tym samym momencie co Luni. Ubrana w pełne umundurowanie, włosy uczesała w dwa dobierane warkocze. Pamiętam czasy, gdy sama uwielbiałam swoje długie czarne włosy. Ścięłam je jednak, by mi nie przeszkadzały podczas walki. Łatwiej jest złapać kogoś za długie włosy i pociągnąć za nie.

-Możemy iść?

-Jasne.

Wyszłam pierwsza, a dziewczyna zaraz za mną. Nie miałam nic przeciwko temu, że się do nas wprowadziła. Dzięki temu Hades, był częściej w domu. Może i byłam w tej kwestii samolubna, ale on był jedyną osobą, której w pełni ufałam i jako jedyny nigdy nie drażnił mnie swoją obecnością.

Szłyśmy w pełnym słońcu w kierunku hali treningowej, znajdowała się ona na drugim końcu jednostki, gdy szło się do niej z mojego mieszkania. Rozmawiałyśmy o zwykłych rzeczach, Luni opowiadała mi o tym, co się działo podczas mojej nieobecności. Jej wersja nie różniła się od wersji Hadesa, po prostu była z innego punktu widzenia. Dobrze  było wiedzieć, że radzili sobie bardzo dobrze beze mnie. Oznaczało to, że byli bardzo dobrze wyszkoleni, by radzić sobie nawet w wypadku, nieoczekiwanej zmiany dowodzenia.

-Nestor.- wydarła się Luni i pobiegła w stronę jakiegoś mężczyzny.

Normalnie zostawiłabym ją i poszła dalej, jednak trzeba dostarczyć informacji Hadesowi, z kim przytula się jego bratnia dusza. Pochodząc bliżej, mogłam stwierdzić, że mężczyzna jest z dobre dziesięć lat starszy ode mnie.
Zatrzymałam się kawałek od nich i przysłuchiwałam rozmowie, rozglądając się powolnie po otoczeniu.

-Co ty tutaj robisz Lu? Myślałem, że jesteś w innej jednostce.

-Przeniesiono mnie jakieś dwa miesiące temu i ja też się zapytam, co ty tu robisz?

-Mam przejąć stanowisko dowódcy jednostki.

Te ostatnie słowa przywróciły moją czujność. Wlepiłam swoje spojrzenie w bruneta o niebieskich oczach. Był umięśniony, jakby aktywnie służył w wojsku, a nie siedział całe dnie za biurkiem.
Ubrany był w moro, ale nie był to żaden mundur. Zwykłe bojówki i luźna kurtka, opinająca bicepsy.

-Wybacz, zapomniałam cię przedstawić.- zreflektowała się Luni.- To jest A...

-Aurora.- powiedziałam szybko, wyciągając rękę w stronę mężczyzny.

Płomień wilka tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz