Avril
Wybiegłam z mieszkania najszybciej, jak tylko się dało. Drzwi trzasnęły tak mocno, że czułam wibracje w powietrzu.
Nikt nie zwracał na mnie większej uwagi niż zazwyczaj, gdy biegłam przez teren jednostki. Tylko tym razem byłam nieziemsko wkurwiona, co potwierdzały moje głośne kroki.Będąc już prawie przy męskim budynku mieszkalnym, mój pełen gniewu wzrok napotkał Aresa.
Będąc już dosłownie przednim, wymierzyłam mu cios pięścią prosto w twarz.
-Ty kretynie skończony!- krzyknęłam jednocześnie.
Cios był tak mocny, że zachwiał się, robiąc parę kroków do tyłu. Zahaczył stopą o nierówny krawężnik i poleciał na plecy. Doskoczyłam do niego i w furii, zaczęłam okładać go pięściami na oślep. Nie zwracałam uwagi, gdzie trafiam.
-Jak mogłeś mi to zrobić!
Nie oczekiwałam od niego żadnej odpowiedzi. Po moich polikach zaczęły spływać łzy, spowodowane goryczą porażki. Przez tę ciemną masę moje marzenia dobiegną końca, a wszystko, dlaczego starałam się istnieć, zostanie mi zabrane. Kolejny raz wymierzyłam pięść w stronę tego złamasa i tym razem trafiłam go w nos. Poczułam chrupnięcie i przemieszczanie się kości. Zaraz po tym złapał moje ręce w nadgarstkach.
-Uspokój się i porozmawiamy.
-Nie mamy już o czym rozmawiać ty zapchlony kundlu, zniszczyłeś wszystko, na co pracowałam całe swoje życie.
Obróciłam swój prawy łokieć i jeszcze raz przyłożyłam mu w twarz. Odepchnęłam się jakoś nogami, by wstać. Kretyn puścił moje nadgarstki i rękawem wytarł krew, która zaczynała płynąć z jego nosa.
Dookoła nas zrobiło się już niezłe zbiegowisko gapiów, szepczących między sobą.
-Czego tu szukacie? Spieprzać!
Odwróciłam się z powrotem do największego kretyna na świecie i czubkiem buta kopnęłam go w żebra, aż wypuścił powietrze.
-Nienawidzę Cię!
Kopnęłam go jeszcze dwa razy, gdy zostałam złapana za ramiona od tyłu i odciągnięta. Byłam złapana w taki sposób, że nie mogłam się ani obrócić, ani wykonać żadnego ruchu. Dodatkowo czułam na plecach czyjeś kolano, które wyginało mi plecy w lekkim łuku.
-Puszczaj mnie.- warknęłam wściekła, że ktoś mi przerwał.
-Uspokój się w tej chwili.- usłyszałam głos Jacka za sobą.- i przestać się pastwić nad moim podwładnym.
-Do mojego gabinetu dowódco.- usłyszałam z boku ostry głos dowodzącego jednostką.
Jack rozluźnił chwyt, a ja się wyswobodziłam. Spojrzałam z pogardą na tego matoła i z całą złością i jadem w głosie powiedziałam.
-Jeszcze z tobą nie skończyłam.
Na jego twarzy było trochę zaschniętej krwi i zaczynały się formować siniaki. To było zdecydowanie za delikatne potraktowanie go, biorąc pod uwagę, co mi zrobił.
Obróciłam się i ruszyłam za starszym mężczyzną do jego gabinetu. Przez całą drogę nie odezwał się do mnie ani słowem.
Wpuścił mnie pierwszą do pomieszczenia i głośno zamknął za sobą drzwi.-Siadaj.- powiedział.
Chyba kroiło się coś poważnego, bo tylko wtedy kazał siadać przed jego biurkiem.
-Miałem rozmawiać z tobą odnośnie ostatniej misji, bo rano otrzymałem raport od Archiego, lecz to, co widziałem przed chwilą, także wymaga wyjaśnień. Słucham.- powiedział, krzyżując ramiona na piersi.
CZYTASZ
Płomień wilka tom II
WerewolfTrzecia część serii Płomień Luny. Praca brała udział w konkursie literackim Splątane Nici zima 2017/2018