Avril
Kolejne dni mijały w podobnym porządku. Śniadanie, warta przy pilnowaniu ludzi, ćwiczenia, nie było nic nowego. Miałam już dość tej rutyny.
Nawet zadzwoniłam do Hadesa, by urozmaicić sobie trochę dzień. Jego relacja z zaplanowanej akcji na Aresie poprawiła mi trochę humor. Dobrze było wiedzieć, że ma się oddanych przyjaciół.
Szliśmy kolejny raz na teren wycinki drzew, tym razem jednak mieliśmy nocne patrolowanie terenu. Nie było to dla mnie nowością, w starej jednostce też mi się to zdarzało, ale równie rzadko, jak tutaj. Zazwyczaj była jedna czasem dwie drużyny specjalne szkolone do nocnej pracy.
Tacy żołnierze odbywali specjalne treningi, które miały wyczulić ich zmysły w nocy. Nie bez przyczyny mówi się o pijawkach, że są nocnymi stworzeniami.
Znowu jestem w parze z Noctisem i Axelem, nawet polubiłam w jakimś stopniu ich towarzystwo. Zazwyczaj to Axel mówi, gdy my słuchamy lub udajemy, że to robimy.
Ten drugi raczej nic nie mówi, tylko gapi się na różne strony, chyba że pyta się go o coś bezpośrednio, wtedy kieruje na kogoś swoją uwagę.Od któregoś z chłopaków dowiedziałam się, że jego bratnia dusza wybrała życie z człowiekiem, z którym była już, nim on ją znalazł. Większość chłopaków twierdzi jednak, że on już wcześniej był lekko aspołeczny. Zazdrościłam mu lekko tego faktu, że ma spokój ze swoją bratnią duszą. Ja też chciałabym, aby Ares zniknął z mojego życia. Niestety teraz to nie będzie już takie proste.
Robił się już mocny zmierzch, gdy razem z wiatrem, który wiał mi w twarz, poczułam wampirzą woń. Kwaśny odór śmierci. Podeszłam do znajdującego się najbliżej Noctisa i klepnęłam go w ramię, pokazując głową w stronę, gdzie jeszcze chwilę temu było czuć pijawki. Skinął głową na znak, że też to poczuł.
Nie dążyliśmy dojść do znajdującego się dwadzieścia metrów dalej Axela, gdy kilka pijawek rzuciło się na nas ze srebrnymi sztyletami. Skąd wiem, że srebrne? Ponieważ Noctis chcąc mnie ochronić przed pierwszym atakiem, niefortunnie pchnął mnie na innego wampira, którego sztylet przejechał po całym moim ramieniu i prawdopodobnie zatrzymując się na kości.
Wrzasnęłam wniebogłosy na palący ból, który rozchodził się po całym moim lewym ramieniu. Zacisnęłam mocno zęby, że jeszcze trochę, a zaczęłyby się kruszyć. Nie miałam czasu na przejmowanie się bólem, gdy ponownie musiałam walczyć, by obronić się przed kolejnym ciosem. W porę wyciągnęłam sztylet z lewego buta i odparowałam cios zadany z góry.
Krew spływała po moim ramieniu i kapała z palców na ziemię. Wykorzystałam to i z ponowną falą bólu zamachnęłam się ręką na wampira, a pełno kropel trafiło na jego niezakrytą niczym twarz. Upadł na kolana i zaczął dłońmi ścierać ciecz, niestety przyniosło to odmienny efekt. Rozsmarował sobie wszystko po twarzy.
Podeszłam do niego i wbiłam pod jego szczękę, aż po rękojeść mój sztylet. Po wyciągnięciu jego ciało opadło bezwładnie na ziemię.
Spojrzałam na Noctisa, który sprawnie bronił się przed atakami trzech kolejnych wampirów, a Axel na swojej pozycji walczył z kolejna dwójka. Z racji przewagi Noctis nie mógł wykonać żadnego ataku, została mu tylko walka defensywna.
Wyciągnęłam zza paska mój pistolet i wymierzyłam w wampira, który chciał go zaatakować od tyłu. Jeden celny strzał w głowę posłał pijawkę na glebę. Chciałam wymierzyć w kolejną, ale ciągle Noctis stawał na linii strzału.
Wycelowałam więc w nogę wampira i oddałam kolejny celny strzał, tym razem w kolano. Pijawka straciła równowagę, a ten moment wykorzystał wilkołak i kopniakiem powalił go na glebę, zaraz jednak musiał zająć się drugim wampirem, który zaczął atakować.
CZYTASZ
Płomień wilka tom II
WerewolfTrzecia część serii Płomień Luny. Praca brała udział w konkursie literackim Splątane Nici zima 2017/2018