25#

8.1K 745 43
                                    

Avril

Minęło pięć dni, kiedy ściągnęli mi wszystkie szwy i mogłam powrócić do pracy. Akurat w dniu, kiedy miał przyjechać główny alfa. Ciekawe czy dziadek będzie zrzędził tak jak zawsze.

Nie lubiłam jeździć do dziadków z właśnie tego powodu. Dziadkowi zawsze coś nie pasowało i ciągle był niezadowolony. Babcia była jego zupełnym przeciwieństwem, zawsze uśmiechnięta i życzliwa dla innych. Nawet gdy zjeżdżało się cale moje kuzynostwo, ona dla każdego znalazła czas.

Rano pobrałam dodatkową broń z magazynu. Do pilnowania głównego alfy musieliśmy być dużo lepiej uzbrojeni. Dwa pistolety i dodatkowe magazynki w tym, co druga kula miała zawierać rtęć.

Staliśmy na głównym placu w gotowości, oczekując przyjazdu alfy. Niektórzy rozmawiali o nim, nie zawsze były to przychylne słowa. Chyba nie zdawali sobie sprawy, kim jest moja rodzina.

Po prawie godzinie czekania w pełnym umundurowaniu, w końcu usłyszeliśmy nadjeżdżające samochody. Po otwarciu się bramy do środka wjechały trzy samochody. Ze środkowego wysiadł jeden człowiek i otworzył tylne drzwi, z których zamiast starszego mężczyzny wysiadł młody.

A jednak dziadek wysłał Hectora, nie spodziewałabym się tego po nim. Nie widziałam się z bratem jakieś siedem miesięcy, miał on więcej obowiązków ode mnie. Do tego dochodziły codzienne spotkania z ważniejszymi osobami.

Wyszedł i szedł dumnym krokiem w stronę głównego dowodzącego tą jednostką, a obok niego szedł Ajcar. Hector przywitał się z nimi, podając każdemu dłoń i wręczył grubą teczkę zapewne z wytycznymi od dziadka. Stary pryk nawet z daleka musiał się rządzić.

Ajcar prowadził mojego brata w naszą stronę, chłopaki zaraz się wyprostowali, by wyglądać na wyższych.

Hector zbliżał się do nas, ale nie zwrócił na mnie większej uwagi.

-Moja jednostka, która będzie dbać o twoje bezpieczeństwo poza terenem jednostki.- oznajmił Ajcar.

Teraz brat bardziej zwrócił na nas wszystkich uwagę i zapatrzył się na mnie. Najpierw było zdziwienie, a po chwili wredny uśmieszek zagościł na jego twarzy.

-No pięknie i ty masz mnie bronić? Zabójcze metr pięćdziesiąt.- zaśmiał się.

Zawsze mi lekko wypominali mój wzrost, a ja zawsze sprzedawałam im kopniaka w piszczel. Nawet po tylu latach wciąż nie był przygotowany, gdy celnie go trafiłam. Sapnął lekko zaskoczony.

To, co wydarzyło się chwile potem, trwało ułamek sekundy. Leżałam na ziemi przyciskana przez Noctisa i Iana. Polowa mojej twarzy leżała przyciskana do suchej ziemi.

-No pięknie teraz wiem, po co zawsze było tylu ochroniarzy.

-Złaźcie ze mnie idioci.-warknęłam.

Jednym okiem widziałam, jak zerkają na reakcje Ajcara, który swoją drogą wyglądał na rozbawionego tą sytuacją. Machnął ręką i skrzyżował ramiona na piersi.

Szybko wstałam i przetarłam ręką ziemie z twarzy. Spojrzałam spod byka na brata, który z rozbawieniem się mi przyglądał.

-Spokojnie, bo będziesz mieć potem kłopoty.- szepnął mi do ucha Axel.

Zignorowałam go.

-Miło znów cię widzieć Hectorze.- powiedziałam przesłodzonym głosem.

-Hunter mi nie uwierzy w to, co właśnie widziałem.

-Powiedz tylko słowo o tym, co się tutaj stało, a powiem mu,  kto wyjadał jego czekoladę w dzieciństwie.

Szok był jedyną jego reakcją. Nie spodziewał się, że ja wiem o jego największym sekrecie. Zjadał swoją tabliczkę, a potem perfidnie kradł naszemu bratu, który zostawiał słodycze na później. Hunter robił wtedy wściekłe awantury i oskarżał każdego, a Hector niby ze współczucia dzielił się z nim na pół jego czekoladą.

-Co ty w ogóle tutaj robisz i gdzie jest Hades?- spytał, rozglądając się na boki.

-Długa historia, ale jak będziesz miał czas, to możemy porozmawiać później.

-Jasne, dla ciebie zawsze go znajdę. Teraz jednak muszę przejrzeć kilka papierów dla dziadka i zdać mu relacje.- po tych słowach przewrócił oczami.- Do zobaczenia potem.

Odszedł w kierunku głównego budynku z dwójką swoich ochroniarzy, kojarzyłam ich z domu dziadka.

-Nie mówiłaś, że masz znajomości u przyszłego głównego alfy.

-Znajomości? To mój brat.- odparłam.

Wszyscy zrobili wytrzeszcz oczu. Myślałam, że są bardziej kumaci i ogarnęli ten temat już wcześniej. Na przykład jak Ajcar wymienił moje nazwisko przy Benie.

-Chwila, chwila. Przecież bliźniaki mieli tylko jedną siostrę, która została porwana i nie przeżyła.- powiedział niepewnie Ethan.

-Tak to ja i jak widać, mam się całkiem nieźle. Koniec tematu.- powiedziałam, odwracając się do nich tyłem.

Nie chciałam kontynuować tego niewygodnego dla mnie tematu.

-Chłopaki i Avi dzisiaj resztę dnia macie wolne, ale wykorzystajcie rozsądnie ten czas. Jutro od świtu czeka was ciężkie zadanie przy pilnowaniu wnuka alfy.

Wszyscy rozeszli się, a ja udałam się do swojego pokoju. Lubiłam ciszę i spokój, gdy nikt nie zawracał mi głowy. Chwyciłam książkę, którą czytałam już od kilku dni. Nie była to łatwa lektura, dlatego każdego dnia czytałam po jednym rozdziale, większej ilości mój mózg nie chciał już przetwarzać.

Słońce nadal było widoczne za oknem, gdy ktoś otworzył moje drzwi do pokoju. Uniosłam wzrok znad książki i zobaczyłam w progu Hectora.

-Można?- zapytał i nie czekał na odpowiedź, bo już zamykał drzwi.- To teraz opowiadaj, a ja...

Nie dokończył, tylko zaciągnął się mocniej powietrzem i przymrużył oczy.

-Jasna cholera... Ty...Ares...ale jak?

Nie widziałam go nigdy w takim szoku.

-Mówiłam, że to długa historia.- westchnęłam zmęczona już tym wszystkim, co się działo wokół mnie.

-Mamy dużo czasu.- powiedział, siadając obok mnie na małej kanapie.

Streściłam mu wszystko z ostatnich dwóch tygodni, ale nie wdawałam się w szczegóły. Wystarczyło mu to, nie zadawał pytań ani nie dociekał. Chwilę trwaliśmy w ciszy, słysząc tylko nasze ciche oddechy, zakłócane przez dźwięki na zewnątrz.

-Wiesz, że ojciec będzie wkurwiony, jak się o tym dowie?- spytał poważnym tonem.

-Nie zamierzam mu nic mówić. To moje życie i niech się przestanie w nie mieszać.

-A rozmawiałaś może ostatnio z Hunterem?

-Jakiś miesiąc temu, może półtora.

-Na początku dzwoniliśmy do siebie codziennie, teraz raz w miesiącu to jest wyczyn. Nawet nie wiesz, ile razy miałem ochotę spieprzyć od dziadka i wrócić do domu.

-Ta, witaj w dorosłym życiu.- powiedziałam sarkastycznie.

Nie rozmawialiśmy długo, ale Hector obiecał, że jeszcze znajdzie dla mnie czas przed wyjazdem. Zmierzał zostać tutaj tak długo, jak tylko mógł sobie na to pozwolić.

Płomień wilka tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz