8#

11K 816 133
                                    

Avril

Słowa Aresa wyprowadziły mnie lekko z równowagi, ale szybko odzyskuje opanowanie. Równym krokiem idę obok Hadesa do budynku głównego.

Gdy wszyscy dowódcy są już obecni w gabinecie głównego dowódcy, ten zaczyna mówić.

-Rano otrzymaliśmy informację o śmierci Mefista. Nie wiemy, kto jest odpowiedzialny za udany zamach na jego życie, jednak nie to jest teraz najważniejsze. Przewidujemy, że po drugiej stronie granicy nastąpi chaos i bezprawie, dlatego będziemy ewakuować miasta stojące blisko granicy i niechronione przez mur. Jeszcze dzisiaj zostaną wybrani dowódcy, którzy ze swoim odziałem wspomogą ewakuację cywili.

-A jego syn?-spytał się dowódca oddziału dziewiątego.

-Proszę Cię, on nie widzi nic poza czubkiem swojego nosa. Ten smarkacz był jak breloczek do kluczy, które Mefisto zabierał ze sobą na wszystkie spotkania. On się kompletnie nie nadaje do zarządzania taką liczbą wampirów.- powiedział inny dowódca.

Nie interesowały mnie zbytnio sprawy polityczne, ale wiem, że te informacje nie wróżą nic dobrego. Rozmawiałam o tym dzisiaj z ojcem, to od niego wiedziałam o tym, co teraz przekazywał nam główny dowódca.
On także mówił o ewakuacji cywilów z miast oraz o zwiększeniu liczby patroli na granicy.

-Dość tego.- warknął dowódca siedzący za biurkiem.- Podyskutować o waszych opiniach możecie sobie po wyjściu z mojego gabinetu. Nie mam czasu na takie pierdoły. Wieczorem dowódcy dostaną wytyczne, kto jedzie przeprowadzać ewakuacje, a teraz rozejść się.

-Idziemy prosto do mieszkania, musimy porozmawiać.- powiedziałam cicho w kierunku Hadesa.

-Sprawy prywatne czy służbowe?- spytał konspiracyjne.

-To drugie.- powiedziałam, gdy już wychodziliśmy z budynku.

Szliśmy najkrótsza drogą, jaką się dało. Gdy weszliśmy do środka naszego mieszkania, zamknęłam drzwi i uchylone okno, by nikt nie usłyszał naszej rozmowy.

-Sprawa wygląda o wiele poważniej, niż mówił główny. Wiedzą kto to zrobił i go ścigają. To jeden z naszych.

-Naszych?-spytał zaskoczony.

-To był wilkołak.

-Skąd to wiesz?

-Rozmawiałam z ojcem przed treningiem, a on ma informacje od Hectora.

-Ja pierdole.- mruknął pod nosem i zaczął chodzić nerwowo.- Teraz to bladziaki już w ogóle będą na nas cięci.

-Właśnie, więc podczas ewakuacji trzeba będzie się jeszcze bardziej skupić. Nie chcę mieć znowu straty w ludziach.

-Jeżeli nas wybiorą.

-Już wybrali. Z naszej jednostki jadą prawie wszystkie oddziały, a na ten czas w nasze miejsce wejdą oddziały z jednostki trzeciej, które wyjechały dzisiaj w samo południe.

-Dziewczyno, jakie ty masz wtyki.- powiedział, a w jego głosie było słychać podziw, choć pod koniec się zaśmiał.

-Czasem trzeba wykorzystać rodzinne powiązania, ale wszystko w dobrej sprawie.

-Ta.

-I jeszcze jedna sprawa. Nasi ojcowie mają się tu zjawić.

-Co? Kiedy?

-Nie mówił kiedy, ale podejrzewam, że jak już ewakuujemy te miasta.

-Naprawdę nie mają co robić tylko przyjeżdżać tutaj.

Płomień wilka tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz