#26

464 25 20
                                    

Całą noc nie zmrużyłam oka. W nocy dręczyły mnie koszmary. Wstałam leniwie od niechcenia. Było bardzo późno, więc nie miałam wyjścia. Ubrałam się, chodź szło mi to wolno. W końcu ubrana i wyszykowana zeszłam na dół. Nikogo nie zastałam, prawdopodobnie wszyscy byli już po śniadaniu. Nie zostało mi nic ja zjedzenie szybko i udanie się tam, gdzie wszyscy się znajdują. Wszyscy oprócz mamy i Elizabeth znajdowali się w "biuru" taty. Weszłam powoli i gdy mnie zobaczyli zamilkli.

-Dlaczego przestaliście rozmawiać?-zapytałam.

-No, bo...-zaczął tłumaczyć się mój brat.

-No,bo są sprawy o których nie powinnaś wiedzieć.-dopowiedział ojciec.

-Dlaczego? Przecież jestem Strażniczką, powinnam.-rzekłam.

-Ale, jeszcze nie jesteś gotowa.-mówił brat.

-No, a kiedy będę?-spytałam tym razem ze złością.

-Jeszcze narazie nie.-mówili na zmianę z ojcem.

Wyszłam wściekła. Nie miałam ochoty już tego słuchać. Wszyscy wszystko przede mną ukrywają.

Poszłam poćwiczyć, chciałam się odstresować.
Byłam już zmęczona i postanowiłam udać się do stajni.

Zastałam tam karmiącego Austina.

-Witaj-powiedziała.
Odwrócił się w moją stronę i odpowiedział:

-Witaj Księżniczko. Czy masz ochotę na spacer?

-Oczywiście-odrzekłam.

Poszliśmy się przejść po ogrodzie. Rozmawialiśmy o naszych zainteresowaniach. Było bardzo przyjemnie. Austin był zabawny. Zauważył, że jestem zła. Odrazu mnie pocieszył.

Nagle zakręciło mi się w głowie. Prawie bym upadła, gdyby nie to że złapał mnie Austin. Leżałam w jego ramionach i wpatrywałam się w jego piękne oczy. Zapatrzyłam się, gdyby nie słowa Legolasa, który to wszystko zobaczył. Szybko wstałam i czym prędzej odsunęłam się od niego, ale jego już nie było. Byłam na siebie zła.

-Przepraszam-powiedziałam

-Za co?-spytał.

-Nie tak to miało wyglądać.-rzekłam.

-Nie podobało ci się to?-zapytał

-Nie, nie podobało-odrzekłam.

Ruszyłam w stronę zamku, szukałam Legolasa lecz nigdzie go nie znalazłam. Zrezygnowana poszłam do swojej komnaty. Wpadłam na brata. Zobaczył, że jestem smutna.

-Co się stało?-spytał.

-Zrobiło mi się słabo i prawie bym upadła gdyby nie Austin, zapatrzyłam się w jego oczy i Legolas to zobaczył.-nawijałam najszybciej jak mogłam.

-To dlatego był taki wściekły, wziął konia i gdzieś wyruszył.-odpowiedział.

-Nie wiesz gdzie?-zapytałam smutna.

-Nie mam pojęcia-odrzekł.

Postanowiłam go poszukać i udałam się do najbliższej gospody, która znajdowała się dobre parę kilometrów od zamku.

Założyłam kaptur, wzięłam łuk, wsiadłam na konia i ruszyłam w drogę. Minęła dobra godzina zanim dojechałam. Obeszłam prawie wszystkie gospody, ale nie mogłam go znaleźć. Wchodząc do ostatniej zobaczyłam go jak siedzi już przy szóstym piwie, a towarzyszy mu jakaś kobieta. Podeszłam do jego zdecydowanym krokiem.
Wygoniłam ją i zostałam sama z nim przy stoliku.

-Przestań już pić. I chodź ze mną.-powiedziałam.

-Zostaw mnie!-wykrzyczał.

-Nie mogę.Proszę cię chodź.-mówiłam.

-Zostaw mnie!! Idź sobie do niego. A mnie zostaw w spokoju.-krzyczał.

-Ale ja do niego nic nie czuję!-powiedziałam tym razem głośniej by do niego dotarło.

-Idź już! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego !! Jesteś dla mnie nikim. Mam cię gdzieś! Nic już dla mnie nie znaczysz-wykrzyczał.

Po moim policzku poleciała łza. Wyszłam nie chciałam już go widzieć.
Wróciłam do królestwa, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłam przed siebie. Nie wiedziałam gdzie jadę. Jechałam nie zważając na nic. Nie miałam się gdzie podziać.

Do głowy przyszedł mi jeden pomysł gdzie mogę przenocować. Kiedy byliśmy mali razem z bratem i pomocą rodziców wybudowaliśmy "fortecę" na drzewie. Każdą wolną chwilę spędzaliśmy właśnie w nim. Nie byłam tam już od dawna.

Było ciemno z trudnością go znalazłam. Weszłam do środka nic się nie zmieniło. Było tam drewniane łóżko, stolik i dwa krzesła. Było zimno. Dobrze, że wzięłam ze sobą parę kocy. Przykryłam się nimi i próbowałam zasnąć. Szło mi marnie. Z zimną nie mogłam spać,a gdy udało mi się przysnąć budziłam się z krzykiem. Na szczęście nikt mnie nie słyszał. Leżałam na brzuchu i myślałam nad słowami wypowiedzianymi przez Legolasa. Nie miałam pojęcia dlaczego się tak zachował. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Postanowiłam, że zostanę na parę dni w tym domku. Zrobię im wszystkim na złość.

Moje myśli, przerwał odgłos łamiących się gałęzi. Wzięłam łuk i ostrożnie podeszłam do okna. Przygotowałam strzałę i ją wystrzeliłam, usłyszałam pisk który wydobywają ze siebie orkowie. Już wiedziałam,że jestem w tarapatach. Szybko zeszłam i ustawiłam się w stronę, z której nadbiegali. Zaczęłam wystrzelać strzała po strzale, a każda z nich trafiała w orka i parę metrów odemnie padał zabity. Było ich całkiem sporo. Byli za blisko i nie dałam rady strzelać już z łuku i przeszłam na miecz. Nagle poczułam jak ostrze wbija mi się w ramie. Upadłam, ale wstałam nie poddałam się. Walczyłam do końca. Pokonując ostatniego orka usiadłam. Straciłam dużo krwi. Chciałam jechać stąd, ale koń się przestraszył i uciekł. Zostałam sama. Z trudem wdrapałem się spowrotem na górę. Zrobiłam sobie opatrunek i opadła na łóżko wyczerpana. Było coś po północy. Nie wiedziałam co zrobić, straciłam zbyt dużo krwi by iść. Zostałam i postanowiłam poczekać do rana. Byłam cała spocona i brudna. Nie kładłam się oparłam się o ścianę i czekałam aż zacznie się robić jasno...

Podoba się ? Czy mam napisać z punktu inne osoby? (Chodzi mi o to ,że nie będę pisać z punktu Cassandry tylko z punktu innej osoby) mam nadzieję, że mnie rozumiecie, a jeśli nie to w następnym rozdziale się dowiecie.

Życie Cassandry [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz