#43

298 16 17
                                    

Obudziwszy się zajrzałam do pokoju Ashe. Jej jednak nie było. Zrobiłam więc swoje i udałam się na dół.
Przywitałam się ze wszystkimi, przy stole brakowało tylko Legolasa z Ashe, ale nie przejmowałam się tym. Ufałam mu.

Po zjedzonym śniadaniu poszłam poćwiczyć, najpierw strzelanie z łuku , a później moje nowe umiejętności. Przeszłam z moją opiekunką da żywiołu ognia.

Tu już było ciężko. Nie szło mi za dobrze, ale zbytnio się tym nie przejmowałam.

Poszłam po konia. W końcu postanowiłam nadać mu imię, zwał się Czarno grzywy. Wymyśliłam to na miejscu trochę mnie to bawiło, ale się uspokoiłam i udałam się z nim na przejażdżkę. Jechaliśmy w nasze poprzednie miejsce. Usłyszałam czyjeś głosy, zeszłam z konia i powoli udałam się w stronę pochodzących odgłosów. Ktoś siedział na kamieniach. Nie widziałam ich z daleka. Podeszłam bliżej. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Na kamieniach siedział Legolas z Ashe. Myślałam, że nie wytrzymam. Chciałam do nich podejść i im to wszystko wygarnąć, ale w tej samej chwili się pocałowali. Łzy zaczęły mi napływać do oczy, a chwile potem leciały już po moich policzkach.

Wróciłam do mojego konia i ruszyłam w stronę zamku. Ufałam mu, zawiodłam się na nim.

Odstawiłam jak najprędzej mojego towarzysza i wróciłam do zamku. Starałam się przejść nie zauważona, ale akurat korytarzem szedł Elader z Elizabeth. Spojrzałam się na nich. Wyglądali cudownie. Pasowali do siebie. Ujrzawszy mnie w stanie jakim byłam z ich twarzy momentalnie znikł uśmiech.

Staliśmy na przeciwko siebie. Podbiegłam do nich i mocno ich przytuliłam, uważając na Elizabeth.

-Co się stało?-spytał zatroskany brat.

-Nic. Poprostu....-przerwałam nie miałam żadnego wytłumaczenia.

-Chcesz porozmawiać?-zaproponowała Elizabeth.

-Nie, nie chcę-odpowiedziałam odsuwając się od nich, wycierając oczy.

-Musze już iść-rzuciłam i minęłam ich.

Położyłam się i leżałam. Przypomniała mi się znów scena z przed paru godzin ,i znów zaczęłam ryczeć.

Nie zeszłam na obiad. Nie byłam głodna i nie miałam zamiaru się na nich patrzeć i udawać, że wszystko jest dobrze. Przesiedziałam całe popołudnie w pokoju, krzątając się po pomieszczeniu i zagarniając drobne rzeczy.

Poszłam się wcześnie umyć. Wzięłam głęboką kąpiel. W wannie przesiedziałam dobrą godzinę. Było mi tam dobrze i nie zamierzałam wyjść, ale kiedy woda zaczęła robić się zimna wyszłam. Osuszyłam swoje mokre ciało. Pozwoliłam by moje włosy same wyschły.

Siadając na parapecie, ktoś zapukał do moich drzwi. Ukazała się w nich Ashe. Od razu, gdy ją zobaczyłam chciałam jej wszystko wygarnąć, ale nie zrobiłam tego tylko się odezwałam:

-Wyjdź stąd. 

-Dlaczego?-spytała zdziwiona

-Nie rozumiesz? Masz stąd wyjść-powiedziałam stanowczo.

-Co ci się stało?-zapytała

-Nic. Jak zaraz stąd nie wyjdziesz to obiecuje, że sama pomogę ci wyjść.-mówiłam coraz bardziej wściekła

Nie odpowiedziawszy nic wyszła, a ja w spokoju mogłam sobie posiedzieć na parapecie i przemyśleć moją zemstę, ale oczywiście nie mogłam, bo ktoś znów zapukał do drzwi.

Tym razem w drzwiach stał Legolas. Podszedł do mnie i chwycił mnie za rękę. Wyrwałam się mu, a po policzkach zaczęły lecieć mi łzy.

Zdziwił się, kiedy ujrzał mój płacz.

-Co się stało?-pytał zatroskanym głosem.

-Wyjdź stąd-mówiłam.

-Co się stało?-spytał tym razem trochę ostrzej.

-Masz stąd wyjść, nic więcej od ciebie nie chce.-powiedziałam.

-Wyjaśnisz mi znów co cię ugryzło?-podpytywał zdenerwowany.

-Jak zaraz nie wyjdziesz to zawołam Eladera.-powiedziałam. 

-Nigdzie nie idę-rzekł stanowczo.

-To ja wyjdę.-wstałam i udałam się w stronę drzwi i wyszłam.

Poszłam do ogrodu. Tam dałam upust emocją i się rozpłakałam. Na szczęście nikt nic nie słyszał, a gdy minęło trochę czasu zdążyłam się opanować i wrócić do swojego pokoju.

Położyła się wygodnie na łóżku i starałam się zasnąć, jednak w mojej głowie co jakiś czas ukazywała się scena dzisiejszego dnia. Rozluźniłam się i zaczęłam myśleć o czymś innym. Pomogło mi to i w końcu zasnęłam.

Życie Cassandry [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz