#16

557 31 12
                                    

Postanowiłam wstać , poczułam się lepiej. Zeszłam powoli na dół , byłam w sali gdzie zwykle jemy posiłki ,ale nikogo nie było. Poszłam poszukać po "biurach" rodziców ,ale ich tam nie było.
Wyszłam na dwór. Była bardzo ładna pogoda. Usłyszałam śmiechy , poszłam w ich kierunku . Jak się okazało wszyscy korzystali z tej pięknej pogody i siedzieli na dworze.
Zobaczywszy mnie uśmiechnęli się do mnie wszyscy bez wyjątku.

-Wstałaś już?-spytała mama.

-Tak mamo, czuję się dobrze-odpowiedziałam.

Usiadłam i wpatrywałam się w podłogę.

Rozmawiali ze sobą , poczułam się nie potrzebna. Wstałam , chciałam iść do pokoju. Kiedy za rękę ktoś mnie złapał , znałam ten dotyk. Należał on do Legolasa. Odwróciłam się w jego stronę i wpatrywałam się w jego piękne błękitne oczy. Były jednym słowem cudowne.

-Przejdziemy się?-spytał po chwili.

Kiwnęłam tylko twierdząco głową i ruszyliśmy w stronę polany. Szliśmy w ciszy. Żadna z nas się nie odezwało.

-Cassandro, mam ci coś ważnego do powiedzenia.-rzekł.

-Więc cię słucham. -powiedziałam.

-Jesteś dla mnie ważną osobą, kiedy cię zobaczyłem odrazu się w tobie zakochałem. I wiedz ,że możesz na mnie polegać.-powiedział.

-No wiesz... Nie spodziewałam się tego , ale dziękuję.-powiedziałam z uśmiechem.

Dalej szliśmy w ciszy. Chciałbym coś jeszcze powiedzieć , ale nie wiedziałam co.

Doszliśmy na polane i usiedliśmy na niej. Między nami panowała cisza.

-Mamy ładny dzień. -Zaczęłam.

-Tak, bardzo ładny-odpowiedział.
Posiedzieliśmy sobie , po czym wróciliśmy na kolację.
Po skończonym posiłku udałam się do swojej sypialni. Odświeżyłam się , przebrałam i ponownie zeszłam na dół. W sali siedzieli rodzice wraz z Królem, Legolasem i moim bratem.
Weszłam usiadłam i czekałam ,aż ktoś się do mnie odezwie. Ale to nie nastąpiło. Rozmawiali o urodzinach ojca, które miały odbyć się za trzy dni.
Zaczęłam się nudzić. Postanowiłam iść się przewietrzyć.
Na tarasie dostrzegłam płaczącą Elisabeth.
Podeszłam do niej usiadłam i spytałam:

-Stało się coś? Mogę ci jakoś pomóc?

Spojrzała się na mnie po czym mocno mnie przytuliła. Ja uczyniłam to samo ,a gdy trochę się uspokoiła spytałam ponownie.

-Jestem w ciąży-mówiła zapłakanym głosem.

Zdziwiłam się ,że to jest powodem płaczu.

-To źle?-spytałam zaskoczona.

-Poprostu... Twój brat mówił ,że nie jest gotowy- powiedziała ochrypłym głosem.

-Zrozumie to , jak cię kocha , wszystko będzie dobrze. -odpowiedziałam.-nie martw się , damy radę.-ciągłam.

-Może pójdziemy do mojego pokoju ?-zaproponowałam.

Uśmiechnęłam się do mnie po czym znów mnie przytuliła. Razem ruszyliśmy do mojego pokoju.

Chwilę później byliśmy już w komnacie.

-Pomożesz mi ?-spytała a jej głos drżał.

-W czym - rzekłam.

-Pomożesz mi powiecie o tym twojemu bratu?-odpowiedziała.

-Oczywiście-odparłam.

-Powiemy mu dzisiaj dobrze. Najlepiej to może teraz co ?-spytała.

-Oczywiście to ty tu zostań, a ja pójdę go znaleźć -mówiłam.

Ruszyłam w stronę drzwi. Pierwsze gdzie weszłam to do sali ,gdzie siedzieli przed tem. I też tam byli.

-Bracie-zaczęłam-możemy porozmawiać ?

Wstał , po czym podszedł do mnie.

-Stało się coś ?- Spytał wystraszony.

-Nie tylko mamy ci coś do powieszenia-odpowiedziałam.

-Macie?-spytał zdziwiony.

-Tak my-odpowiedziałam.-po czym wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do pokoju. Był zdziwiony tym ,że jego narzeczona siedzi w moim pokoju. Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie.

-No więc bracie... Nie owijając w bawełnę Elizabeth jest w ciąży. -powiedziałam.

Stał , nie ruszał się , był zszokowany tą wiadomością.
Podszedł do Elizabeth po czym ją przytulił i wyszeptał :

-Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?

-Bałam się -odpowiedziała.

-Nie miałaś czego. Jestem bardzo szczęśliwy. -odrzekł.

-Ale nie chciałeś mieć dzieci-odpowiedziała.

-Ale dojrzałem. Później porozmawiamy musimy powiadomić resztę. -odrzekł , chwycił Elisabeth za rękę i ruszyli w stronę drzwi , a ja za nimi.

Chwilę potem byliśmy już w sali.

-Mamo, tato-zaczął- będziemy mieli dziecko. 

Rodzice bardzo się ucieszyli, podeszli do nich i zaczęli im gratulować.

Poszłam do swojego pokoju zostawiając ich by się cieszyli ,było mi trochę smutno, ale cóż...

Wzięłam głęboką kąpiel , przebrałam się w piżamę po czym położyłam się i zaczęłam czytać książkę. Była godzina 23:30 z korytarza było jeszcze słuchać głosy , należały do rodziców i brata z narzeczoną.
Odłożyłam książkę , przewróciłam się na bok po czym poszłam spać. Nie miałam ochoty słuchać tego wszystkiego. 

Życie Cassandry [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz