#47

280 19 0
                                    

Spało mi się całkiem dobrze nie licząc bolących mnie pleców. Wstałam i udałam się prosto do łazienki. Wzięłam szybką kąpiel i ubrałam się w strój do ćwiczeń i zeszłam na dół.

-Dzień dobry-przywitałam się wchodząc do sali.

-Dzień dobry-odpowiedzieli.

Znajdowali się wszyscy oprócz Ashe. Nie przejęłam się zbytnio. Gdy nadszedł czas na śniadanie zjawiła się w drzwiach wejściowych. Usiadła obok Legolasa. Spojrzałam na nich kątem oka, ale odrazu wróciłam do swojego zajęcia. Nie przejęłam się zbytnio.

-Elader-powiedziałam

-Tak?-spytał

-Idziemy?-zapytałam.

-Ale gdzie?-pytał

-Obiecałeś mi, że będziemy ćwiczyć.-powiedziałam

-A tak! Przypomniałem sobie. W takim razie idź już, a ja za chwilę dojdę do Ciebie-powiedział

Wstałam od stołu i poszłam po miecz i łuk ze strzałami.

Chwilę potem byłam już na dole. Nie wiedząc gdzie iść poczekałam na niego na tarasie.

Przyszedł po dziesięciu minutach.

-Idziemy?-zapytał z uśmiechem

-Tak-odpowiedziałam również uśmiechając się.

Poszliśmy na wielką polanę. Stał tam różny sprzęt do ćwiczeń.

-Podoba ci się ?-spytał

-Tak-rzekłam.

-To nie wszystko-powiedział

-Jak to?-zdziwiłam się

-Jeszcze wiele rzeczy znajduje się w środku w inne sali.-mówił

-Zajrzymy tam?-spytałam z nadzieją

-Jeśli tylko będziesz miała ochotę, ale teraz nie przeciągamy i bierzmy się do pracy.-powiedział i zaczęliśmy ćwiczyć.

Po godzinie treningu dołączył do nas Legolas.

-Mogę się dołączy?-zapytał

-Jasne-odpowiedział Elader.

Zaczęłam walczyć z bratem. Pokonałam go parę razy, ale nie byłam tak dobra jak on.

Później Elader włączył z Legolasem. Obaj byli dobrzy, patrzyłam na ich każdy ruch, na ich każde posunięcie. Robili to z "gracją".  W końcu doszło do końca, wygrał Legolas.

Przyszła kolej na mnie. Wzięłam miecz w rękę i zaczęłam z nim walczyć. Nie zamierzałam się nad nim litować czy coś. Walczyłam jakby był dla mnie kimś obcym i od wygranej zależało moje życie.
Parę minut później leżał już na ziemi.

-Zrobiłaś duże postępy-odezwał się.

Nie odpowiedziałam nic. Obróciłam się do niego plecami i spytałam się Eladera:

-Teraz strzelanie z łuku?

Kiwnął głową, odłożyłam miecz i sięgnęłam po strzały.

Pierwsze trzy wleciały w sam środek tarczy inne zaś trafiały niedaleko środka.

Obaj zostali przeze mnie pokonani.

Patrzyli się na mnie z niedowierzaniem.

-No co? Miałam tyle przygód z orkami, że no jakoś samo przyszło-powiedziałam.

-To na dziś starczy idź odpocząć-odezwał się po chwili Elader.

-Pójdę się przejść-rzekłam

-Dobrze tylko uwarzaj na siebie-powiedział, a ja odwróciłam się do niego plecami i poszłam.

Kiedy byłam już w bezpieczne odległości i byłam pewna, że nikt mnie nie zobaczy przywołałam moją opiekunkę i zaczęliśmy ćwiczyć wszystkie już żywioły. Dopracowywałam jeszcze ogień, ale nie było tak źle.

Poszłam padnięta do zamku, moje nogi ledwo mnie niosły. Poszłam do swojego pokoju umyłam się i poszłam na kolację.

Będę już w pokoju przebrałam się w piżamę i usiadłam na parapecie. Analizowałam ostatnie wydarzenia, gdy na niebie zaczęła pojawiać się pierwsze gwiazdy. Pół godziny później całe niebo było w nich. Uwielbiałam ten widok, mogłam się na niego patrzeć godzinami. Jak byłam mała zdarzyło mi się, że całą noc przesiedziałam na parapecie przyglądając się im.

Ale tego dnia byłam zbyt zmęczona by siedzieć do rana. Weszłam do łóżka, przykryłam się pierzyną do samej szyi, zamknęłam oczy i czekałam aż zasnę.

Życie Cassandry [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz