#51

294 13 5
                                    

Obudziłam się bardzo wcześnie, próbowałam zasnąć, ale na marne, dlatego wstałam i zaczęłam się szykować. Następnie zeszłam na dół. W sali siedział Elader, Legolas wraz z Królami. Weszłam i przywitałam się i słuchałam o czym rozmawiają. Później do nas dołączyła Ashe. 


-Wysłałem na zwiady grupę ludzi, czekamy aż wrócą, będziemy wiedzieć gdzie są orkowie.-powiedział król.

Nikt się nie odezwał. Słuchaliśmy dalej, rozmowę przewało nam wejście, a raczej wpadnięcie do sali dwóch ludzi.

-Królu, orkowie są już blisko, będą tu już wieczorem, a nawet jeszcze wcześniej, tylko nam udało się uciec, tamci niestety zostali zabici-powiedział ciężko dysząc. 

-W takim razie zwołać wojska na stanowiska-rozkazał król

-My też pójdziemy-powiedział Elader i wyszliśmy wszyscy razem


Poszliśmy na wielki taras. 

-Widzicie?-odezwała się Ashe

Wstaliśmy i zobaczyliśmy wojsko, brama się otworzyła i wjechali do środka. Zeszliśmy i udaliśmy się do nich. 


-Witaj przyjacielu-odezwał się Legolas


-Witajcie-powiedział gestem pokazując na nas. 

-Witaj-powiedział Elader podając mu rękę.

-Przybyliśmy aby wam pomóc, jako nasz dług wdzięczności-powiedział

Podszedł do mnie i pocałował mnie w rękę, lekko się ukłoniłam.


~WIECZÓR~


Wszyscy stali na swoich stanowiskach, czekając na to co miało się za chwilę wydarzyć. W oddali było widać pierwsze pochodnie czerwonego światła i tupot stóp. Dzieliło nas parę metrów i mur zamku. Zaczął padać deszcz. Nikt nie zaczął wojny, wszyscy stali i czekaliśmy na nie wiadomo na co. Orkowie wydawali z siebie okropne krzyki, podobne po jęków. Nagle jakiś staruszek wystrzelił strzałę, a ona wleciała prost w jednego z orków i po chwili padł martwy na ziemię. Tamci się zdenerwowali i ruszyli w naszą stronę.

-Łucznicy, gotowi , strzelać-krzyknął Elader

Ogromny deszcz strzał poleciał na orków i duża część padła. Oni jednak podstawili jakieś wielkie drabiny, na których znajdowali się orkowie i zaczęli wspinać się po niej na mury, a z nich do środka zamku. 


Walka trwała w najlepsze, nadal padało. Brama zamku ledwo się trzymała zobaczyłam wielkie coś, było długie i z przodu przypominało wielką twarz wilka, a z pyska wydobywał się ogień. było coraz bliżej i z całą siłą uderzyło w bramę, aż ta ledwo się trzymała i w końcu się rozpadła, i orkowie wtargli do królestwa. Wiedziałam już, że nie mamy szans. Wtedy pojawiła się moja opiekunka i już wiedziałam co miałam robić.  Połączyłam wszystkie moje moce i przekazałam je wszystkim. Zaczęliśmy walczyć, byliśmy silniejsi. Orków ubywało. Wiedzieli, że już nie mają z nami szans i zaczęli uciekać, ale ku naszemu nieszczęściu pojawiły się słonie, a raczej coś co je przypominało. Były ogromne. Moja moc ledwo dawała radę. Daliśmy radę z okami, ale nie wiedziałam jak długo dam radę wytrzymać i czy ich pokonamy. 


Nagle stało się coś co mnie zszokowało, poczułam większą siłę. Dołączył do mnie Legolas, a później Elader. Razem byliśmy  nie do pokonania. Razem ruszyliśmy na nie. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Walka się zakończyła, wygraliśmy. Połowa królestwa była w ruinie, przelano dużo krwi. Ponieśliśmy duże straty. 


Wróciliśmy do zamku, a raczej do jego resztek. Każdy z nas był zmęczony, szłam obok Eladera, wtulona w niego.

-Wszystko w porządku-zapytał

-Tak, tak strasznie się bałam-powiedziałam

-Wiem, ale byłaś dzielna. Jestem z ciebie dumny-rzekł

-Cieszę się-odpowiedziałam

-Jesteś pewnie zmęczona, zużyłaś dużo swojej energii idź się połóż, porozmawiamy jutro-powiedział

-Ty pewnie też jesteś zmęczony, powinieneś się położyć-odpowiedziałam

-Też pójdę-mówił

Pocałował mnie w czoło i rozeszliśmy się w swoje strony.

Idąc korytarzem zobaczyłam całującego się Legolasa z Ashe minęłam ich nie patrząc na nich. 

-Cassandro, zaczekaj-krzyczał, nie słuchałam go i szłam do siebie.

 Jutrze miał odbyć się pogrzeb wszystkich, którzy zginęli dzisiejszej nocy. 

Umyłam się porządnie i zasnęłam bardzo szybko.

Życie Cassandry [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz