#8

773 40 11
                                    

Wstałam bardzo wcześnie , co było do mnie nie podobne w sobotę. Zawsze uwielbiałam wylegiwać się w swoim łóżku do późnych godzin popołudniowych.

Więc wstałam , ubrałam się i zeszłam na śniadanie. Rodzice już siedzieli i czekali na mnie. Byli w znakomitych nastrojach co nie było do nich podobne z samego rana. Więc starając się tego nie zepsuć uśmiechnęłam się przyjaźnie i zajęłam swoje miejsce przy stole.

-Cassandro- powiedziała mama- zostaliśmy zaproszeni na bal ,który organizuje nasz przyjaciel
Thranduil, bardzo chciał abyśmy na nim byli , jako jego dobrze znajomi . Król też chciał , abyś wybrała się z nami i chciał abyśmy się spytali czy przybędziesz.-skończyła.

Popatrzyłam się to na nią to na ojca , nie wiedząc co powiedzieć , przeważnie to oni jeździli sami na takie "bale" byłam w szoku ,że mam też jechać. W sumie nie miałam nic do stracenia i tak pewnie bym się nudziła.

-Więc z chęcią z wami pojadę i tak nie mam nic ciekawszego do zrobienia niż wylegiwanie się cały wekeend w łóżku. -powiedziałam , uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść śniadanie.

Po posiłku udałam się na trening jak co rano po śniadaniu. Ćwiczyłam dobre trzy godziny co nie zdarzało się często. Tego dnia się bardzo cieszyłam nie wiedząc dlaczego.

Udając się do swojego pokoju zatrzymała mnie mama

-Słuchaj córciu. Jak się przebierzesz to idź do naszej krawcowej i niech uszyje ci przepiękną suknię na wyjazd. - powiedziała.

-To aż takie ważne - zdziwiłam się.

-Wiesz musisz wypaść jak najlepiej , chyba pora już znaleźć kandydata na męża i zasiąść na tronie nie sądzisz ? -spytała.

-Ale mamo- zaczęłam przecież jeszcze jestem młoda mam czas.

Uśmiechnęła się do mnie i odeszła.

Widziałam że coś jest nie tak ,widziałam w jej oczach smutek. To nie była ta sama mama , która znałam zawsze uśmiechnięta , radosna i pełna życia elfica.

Poszłam do krawcowej , jak mi poleciła. Krawcowa zapisała wszystko i miała mi uszyć najpiękniejszą suknie w całym królestwie.

Tymczasem udałam się do stajni i poszłam zobaczyć jak na się mój koń. Było to czarny ogier ,który jak ja uwielbiał przygody.

Zajęłam się nim. Uczesałam go , napoiłam go i nakarmiłam. Pewnie zastanawiacie się dlaczego ja skoro jest od tego stajenny. Był dla mnie bardzo ważny , miałam tylko jego , bardzo o niego dbałam i bałam się że ktoś pod mu coś źle , za dużo , za mało . Był tak jakby moim przyjacielem. Jako księżniczka nie miałam dużo "znajomych" .

Udałam się na obiad przechodząc koło pokoju usłyszałam rozmowę rodziców :

-Słuchaj, kiedy jej powiemy ?- tego głos należał do mojej mamy.

-Nie wiem to nie jest najlepszy pomysł by mówić jej teraz .-odpowiedział ojciec.

Na tym się rozmowa skończyła , ojciec podszedł do drzwi a ja szybko się odsunęłam i udawałam ,że dopiero się tam znalazłam. Uśmiechnęłam się oni to odwzajemnili i ruszyli za mną do sali.

W czasie obiadu spytałam:

-Kiedy ma się odbyć ten bal?

-Bal odbędzie się w ten piątek.- powiedział ojciec.

Resztę dnia spędziłam w pokoju. Gdy naszedł wieczór poszłam się umyć. I gdy miałam już kłaść się do łóżka do pokoju weszli rodzice , co bardzo mnie zdziwiło , nigdy nie przychodzi do mnie , tylko czasami mama jak miała wolne od pracy. A przychodzili tylko jak ktoś umarł lub coś podobnego. Bardzo się wystraszyłam serce zaczęło mi strasznie bić.

Rodzice podeszli usiedli i wpatrywali się we mnie ,ale żadne z nich się nie odezwało.

-Stało się coś ? - spytałam w końcu.

-Nie córciu - powiedział ojciec tylko przyszliśmy zobaczyć czy wszystko u ciebie w porządku-spytał.

Ja tylko znam kiwnęłam głową , rodzice się uśmiechnęli pocałowali mnie i poszli.

To było bardzo dziwne , albo coś bardzo poważnego się stało, albo na prawdę tylko przyszli. Ja jednak obstawiałam to pierwsze.
Zastanawiając się nad tym długo w końcu zasnęłam.

Życie Cassandry [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz