#53

308 13 1
                                    

Nastał kolejny piękny dzień. Tego właśnie dnia miałam poznać moich rodziców z moim wybrankiem.
Zeszłam na dół w znakomitym humorze. Nie mogłam się doczekać kiedy się z nim spotkam.

Przjechał tuż przed obiadem. Wybiegłam przywitać się z nim. Wybiegłam w jego ramiona zawieszając się mu na szyi. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się, a później zaczął się śmiać.

-Przyjechałeś w samą porę.-powiedziałam

-Dlaczego?-zapytał

-Moi rodzice chcieli cię poznać. Powiedziałam nam o nas. I Zara zjemy razem obiad.-rzekłam

-Ale mogłaś mi coś powiedzieć. Przygotowałbym się  jakoś.-odpowiedział zdenerwowany.

-Przepraszam. Później ci to wynagrodze, a teraz chodź-powiedzialam chwytając go za rękę  prowadząc w stronę zamku.

Weszliśmy do sali. Obiad był już na stole. Gdy drzwi się otworzyły moi rodzice wstali i podeszli do nas.

-Witaj-powiedzieli.

-Dzień dobry-odpowiedział kłaniając się.

-Nie denerwuj się. I proszę usiądź.-odezwał się mama.

Rodzice wypytywali Arona o wiele rzeczy. Polubili go, a on ich też. Mieli z moim ojcem wiele wspólnego.

Po skończonym obiedzie udaliśmy się na mały spacer po ogrodzie.

-Nie było tak źle-odezwalam się

-Musze ci przyznać rację.-odpowiedział-polubili mnie chyba.

-Nie chyba tylko na pewno-zaczelam się śmiać.

-Co powiesz na mały pojedynek?-zaproponowałam po chwili.

-Z tobą zawsze.-powiedział.

Ruszyliśmy w stronę polany biorąc po drodze łuk ze strzałami i sztylety.

Oczywiście wygrałam. Jako nagrodę dostałam całusa. Podobała mi się ta nagroda. Następnie położyliśmy się na polanie i leżeliśmy w siebie wtuleni.

-Teraz będzie więcej takich chwil-rzekłam

-Nie wątpię-odpowiedział.

-Wracamu do zamku? Chyba będzie burza-powiedziałam

-Tak chodźmy-powiedział.

Będąc w zamku wpadliśmy na mojego brata z Elizabeth.

-Cześć-powiedziałam

-Cześć, gdzie idziecie?-zapytał Elader.

-Idziemy do mojej komnaty-odpowiedziałam-a wy?

-Idziemy się pożegnać z rodzicami i wyjeżdżamy do rodziców Elizabeth.

-Rozumiem. Do zobaczenia i uważajcie na siebie-powiedziałam

-Ty na siebie też siostrzyczko uwarzaj.-powiedział i oddalił się od nas, a my poszliśmy do komnaty.

Nie myliłam się i nadeszła burza.
-Chyba zostaniesz na noc-powiedziałam leżąc obok Arona.

-Chyba będę musiał-zasmiał się.

Burza nadal była. Wracaliśmy razem z kolacji. Siedzieliśmy do późna i się wygłupialiśmy. Poszłam się umyć. On chwilę po mnie. Usiadłam na parapecie i przyglądał się jak na niebie pojawiają się błyskawice.

Aron podszedł do mnie, wziął mnie na ręce i położył na łóżku.

-Teraz księżniczko idziemy spać-mowil śmiejąc się

-Dobrze księciu-odpowiedziałam śmiejąc się.

Usneliśmu przytuleni w siebie. Nie słysząc burzy. Nic się w tamtej chwili już nie liczyło. Cieszyłam się, że miałam go przy sobie.

Życie Cassandry [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz