Obudziłam się i podeszłam do okna. Otworzyłam je i idąc do łazienki zauważyłam, że na biurku leży list. Podeszła i otworzyłam go.
Cassandro!
Możemy się spotkać w twoje okolicy, a dokładnie to w pobliskiej wsi. Proszę spotkajmy się jutro o dziewiętnastej.
AsheWłożyłam do go szuflady, a sama poszłam do łazienki.
Zeszłam na śniadanie. Pierwszy raz się nie spóźniłam. Zjedliśmy wszyscy spokojnie i w miłej atmosferze.
Poszłam poćwiczyć. Do treningu dołączył brat z księciem. Walczyłam sama przeciwko im. Ledwo dawałam radę, ale jakoś dawałam. Świetnie się razem bawiliśmy.
Później mnie opuścili, a ja miałam czas na to by poćwiczyć moje inne moce.
Przywołałam moją opiekunkę i zaczęliśmy ot tego co wcześniej, od ziemi.
Robiłam duże postępy, widziałam je. Prawie do perfekcji opanowałam ten żywioł.
Było bardzo gorąco, wzięłam kąpiel i zeszłam na dół do rodziny, która siedziałam w takie dni na tarasie.
Kiedy przyszłam wszyscy ucichli.
-Co jeszcze robiłaś, gdy cię zostawiliśmy?-spytał podejrzanie Elader.-A co niby miałam robić?-zapytałam
-No tego nie wiemy. Pytamy się ciebie.-odpowiedział brat.
-Siedziałam i myślałam-powiedziałam.
-I czym myślałaś?-dopytywał.
-Czy to ważne ? To chyba moja sprawa o czym myślę.-mówiłam zła.
-Tak, ważne.-odezwał się ojciec.
-Nie wasza sprawa-rzekłam wściekła
-Przestańcie-wtrąciła się mama-dajcie już jej spokoju. Stale na nią coś mówicie.
Byłam wdzięczna mamie za to. Może to co mówiła coś zmieni, ale znając mojego ojca i brata to nie da żadnych efektów.
-Chciałam z wami posiedzieć spokojnie, a wy jak zawsze. Później przychodzicie i przepraszacie, a później od nowa. Mam was już serdecznie dość.-krzyczałam-niech któryś się tylko do mnie odezwie, albo przyjdzie do mnie.
Powiedziawszy to wyszłam. Miałam tego wszystkiego dość, a do tego jeszcze ta wiadomość od Ashe.
Położyłam się, chciałam czas spędzić sama.
Nie poszłam na obiad. Nie byłam jakoś specjalnie głodna. Zaczęłam czytać. Jedna z rzeczy, która mnie odprężała. I też to zrobiła.
Następie udałam się do stajni. Spotkałam w niej Austina. Dawno się z nim nie widziałam.
-Co tam u ciebie słychać?-spytałam
-W porządku, a u ciebie?-zapytał.
-Dobrze, dziękuję-powiedziałam.-dawno się nie widzieliśmy, gdzie byłeś?
-Byłem z wizytą u rodziny. Siostra miała urodziny i chciałem z nią być. Zostałem też na parę dni.-mówił.
-Rozumiem-rzekłam
Pożegnałam się z nim i wzięłam ze sobą konia ,i ruszyłam na trening.
Koń był w znakomitej formie. W nagrodę zabrałam go na przejażdżkę.
Zostawiłam go nieopodal rzeki, gdzie mógłby się napić. Byliśmy w tym samym miejscu, gdzie byłam wczoraj z Legolasem.
Znów spotkałam tego samego jelonka co wczoraj, zresztą tak mi się wydawało, że to ten sam jelonek. Podeszłam do niego. Nie wystraszył się. Więc podeszłam do niego jeszcze bliżej. Byłam z nim na wyciągnięcie ręki.-Nie bój się. Dotknij mnie-powiedział.
Zrobiłam to.
-Co ty tu robisz?-spytałam normalnie.
Zrozumiał moje słowa, bo po chwili mi odpowiedział:
-Niw daleko jest moje stado, nie możemy iść dalej, bo moja mama jest ranna.
Pomyślałam chwilę.
Skoro umiem leczyć ludzi to zapewnie też zwierzęta.
- Mogę spróbować jej pomóc. Tylko zaprowadź mnie do niej.-rzekłam
Zrobił to też żadnej obawy, ufał mi. Na prawdę nie daleko znajdowało się stado.
Powiedział do nich coś. Nie chciałam podsłuchiwać to też nie słuchałam. Czekałam.
-Cassandro, proszę rób swoje.-powiedział jelonek.
Podeszłam do niej. I powiedziałam moje zaklęcie.
Było to samo co z Elizabeth, bałam się, bo nigdy nie próbowałam na zwierzętach. Czekałam więc w napięciu, a gdy opadła na trawę, po chwili wstała. Podszedł do niej prawdopodobnie jej mąż, z tego co wnioskowałam. Przytulił ją. Tak to chyba robią jelenie.
Do mnie podszedł jelonek. Podziękował mi. Odprowadził mnie do miejsca gdzie z nim rozmawiałam. Pożegnałam się i ruszyłam do konia, który cały czas znajdował się na swoim miejscu. Kiedy obróciłam się żeby jeszcze go zobaczyć on zniknął.
Wzięłam konia i ruszyłam do zamku. Panował półmrok.
Akurat była wydawana kolacja. Przysiadłam się i zaczęłam jeść. Nikt nie odezwał się do nikogo słowem.
Poszłam do pokoju. Wzięłam kąpiel i usiadłam na parapecie wpatrując się w gwiazdy. Powiedziałam chwilę i później weszłam do łóżka. Zmarzłam. Zaśnięcie nie zajęło mi długo.
Odpłynęłam do krainy Morfeusza.
CZYTASZ
Życie Cassandry [ZAKOŃCZONA]
FantasyElfkę o imieniu Cassandra czeka wiele przygód. Spotka miłość swojego życia. Kto się nią okarze? Jej życie nie zawsze było kolorowe. Dowie się prawdy o sobie i o tym kim jest. Podoła zadaniu ? Zmieni się ? Czy zostanie tą samą osobą? Czy jest jakaś i...