#21

483 24 4
                                    

Wstałam tak jak zaplanowałam. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy , założyłam kaptur na głowę i ruszyłam do stajni po konia. Wyszłam z nim ostrożnie na dwór. Wsiadłam i ruszyłam w drogę.

Było bardzo wcześnie , pewnie jeszcze spała. Nie wiedziałam gdzie mieszka. Poszłam więc nad jezioro. Zobaczyłam ,że jest na nim łódka , przyjrzałam się dokładnie i zobaczyłam na niej Arona. Spojrzał się w moją stronę. Pomachałam mu. Chwilę później był już na brzegu. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Bardzo się za nim stęskniłam.

-Co się stało ?-spytał.

Odpowiedziałam dokładnie co i jak. Przytulił mnie mocno. Ale nie pocieszał mówił ,że mam się wziąć w garść i mam przestać płakać , posłuchałam go.

Zrobiliśmy sobie przejażdżkę po lesie. Spowrotem wróciliśmy do miasta. Dzieci bawiły się , biegały były szczęśliwe.
Gromadka dzieci podbiegła do Arona i przytuliła go tak mocno , że aż się przewrócił , nie mogłam przestać się śmiać , a zaraz potem sama wylądowałam na ziemi.
Dawno się tak dobrze nie bawiłam , te dzieci były cudowne.

Poszliśmy nad jezioro. Aron zdjął koszulkę i wskoczył do wody. Nie chciałam się kąpać , ale nie miałam wyjścia zostałam ochlapana , a to oznaczało wojnę. Tak głośno się śmialiśmy ,że cała wioska nas słyszała , miałam to gdzieś nic się nie teraz nie liczyło.

Zaczęło robić się ciemno. Nie chciałam go opuszczać ,ale niestety musiałam wracać do domu , gdzie nie chciałam być. Przez ten czas zapomniałam o wszystkim.

Odprowadził mnie do konia.

-Spotkamy się jeszcze?-spytał.

-Oczywiście-odpowiedziałam.

-Możesz jutro wpaść do mnie i zostać na parę dni. Pokaże ci całe królestwo i nauczę cię walczyć-mówiłam śmiejąc się.

-Skąd wiesz ,że nie umiem włączyć?-spytał.

-Oh... Przypuszczam, ale napewno się nie mylę.-zaśmiałam się.

Nic nie odpowiedział zaśmiał się.
-Więc dobrze będę u ciebie w południe. -powiedział.

-Więc czekam na ciebie. -odrzekłam.

Wsiadłam na konia i ruszyłam w stronę domu.

Droga minęła mi szybciej niż myślałam. Odstawiłam konia i ruszyłam do zamku. Na tarasie wszyscy siedzieli. Nie miałam zamiaru iść do nich. Chciałam się przemknąć nie zauważona , ale nagle spojrzał się na mnie ojciec. I zawoła mnie do siebie.

-Gdzie ty byłaś?-spytał zezłoszczony.

-Byłam na przejażdżce -skłamałam.

-Z samego rana?-mówił nadal wściekły.

-Poprostu znalazłam przepiękne miejsce gdzie wschodzi i zachodzi słońce , a widok zapiera dech w piersiach.-improwizowałam.

-Cały dzień tam byłaś?- mówił trochę spokojne, ale w jego głosie jeszcze było słychać złość.

-Tak jest tam taka mała polana. Siedziałam na niej. -odrzekłam.

-Dobrze powiedzmy ,że ci wierzę. -odpowiedział.

Odetchnęłam z ulgą.

-Martwiliśmy się o ciebie.-zaczęła mama.

-Ale nic mi nie jest.-odpowiedziałam.

-Wiem córciu z uważaj na siebie.-odpowiedziała.

-Poza tym jestem już dorosła i moje robić i jeździć gdzie zechce.-odpowiedziałam.

-Ale dopóki z nami mieszkasz będziesz nam mówiła gdzie jeździsz-wtrącił się tata.

-Wątpię-powiedziałam.

-Nie zaczynaj. -odpowiedział.

-Nie zaczynam poprostu traktujecie mnie jak małą dziewczynkę -odpowiedziałam zezłoszczona.

-Poprostu rodzice się o ciebie martwią - powiedziała Aly.

-Możesz się nie wtrącać?-spytałam.

-No wiesz , że nie-powiedziała śmiejąc się .

Nie odezwałam się i wściekła poszłam od nich. Poczułam czyiś dotyk na moim ramieniu. Odwróciłam się i spojrzałam na mojego brata.

-Chcesz pogadać?-spytał.

-Nie nie chce-odpowiedziałam.

-Nawet o Legolasie?-odrzekł.

-Nie chce go znać. A jeśli cię tu przysłał to powiedz mu ,żeby dał mi spokój. -powiedziałam.

Chwyciłam klamkę z przekręciłem ją i weszłam do pokoju. Wzięłam głęboką ,ciepła kąpiel. Przebrałam się w piżamę i wskoczyłam do łóżka. Byłam tak zmęczona ,że momentalnie usnęłam.

Życie Cassandry [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz