Clark:
Myliłem się. Gdy tylko znaleźliśmy się na pierwszym piętrze, Jason nie wytrzymał i postanowił się odezwać.
-Podoba ci się ta Rozell?
Wzdycham. Znam mojego brata, i niestety wiem, że jeśli coś go zainteresuje będzie dociekał w dowiedzeniu się wszystkiego.
-To nie tak że mi się podoba...-odpowiadam.
-Gdyby ci się nie podobała, to nie macałbyś jej w lochach. -dopowiada ze śmiechem.
-Nie macałem jej! -wołam.
-Dobra, to nie było macanie. -odpowiada Jason. -To było całowanie, a od tego blisko do macania.
-Mam ci przypomnieć jak nakryłem cię z Katriną? -pytam zły.
Jason milknie. Czasem wystarczy przypomnieć mu jeden błąd, by przestał komuś dogryzać.
-Nadal uważam że to było macanie... -po chwili słyszę jego szept.
Mam go naprawdę dość. Cokolwiek się nie powie, zawsze odbierze to w innym sensie.
-Jak myślisz, mówiła prawdę co do celu swojego śledztwa? -po chwili pyta.
-Niestety tak...-odpowiadam, przypominając sobie naszą rozmowę w lochu.
-To jest śmieszne. -kontynuuje Jason. -Przecież Ariana miała zbyt wielkie rany, by przeżyć. W każdym razie tak nam powiedziała ta czarownica.
Spogląda na mnie, oczekując reakcji. Nic nie mówię, starając się nie okazać że znam prawdę. Jason jednak nie jest głupi.
-Ty coś wiesz. -stwierdza.
-Jason to nie była moja wina. -wymiękam, czując że nie utrzymam tego w sobie. -To Ami sobie coś ubzdurała, a gdy ją odtrąciłem, to...to...
-To?! -pyta zniecierpliwiony.
-To otruła Arianę. -szepcze cicho.
-Co?!! -woła zaskoczony Jason. -Jak mogłeś być tak głupi, by uwieść czarownicę?! Gdyby nie twoje flirty, to może Ariana by przeżyła!
Milczę. Dobrze wiem że Jason ma rację. Po części to moja wina, że Ariana nie żyje.
-Co tu się dzieje? -słyszymy głos naszego ojca. -Słychać was aż w lochach.
-Jego spytaj. -syczy Jason. -Powiedz ojcu, co nawywijałeś.
-Clark, o co chodzi? -pyta ojciec.
-Ja...-mój głos przez chwilę się załamuje. -Ariana została otruta przez Ami, nie umarła naturalną śmiercią.
-I? -dopytuje.
-Ami otruła ją przeze mnie...bo ją odrąciłem. -mówię, czując że to nie skończy się dobrze.
-Clark, coś ty narobił. -mówi ojciec.
Czuję się jakbym zapadał się pod ziemię. Większego wstydu nie można doświadczyć.
-Skąd ta dziewczyna mogła wiedzieć co się wydarzyło? -po chwili odzywa się Jason.
-Może twoja Katrina coś wypaplała w stadzie. -mówię zły.
-Nie mieszaj jej w to. -syczy mój brat.
-Uspokójcie się obydwaj. -mówi ojciec. -Teraz nie jest ważne kto to rozpowszechnił, trzeba pomyśleć co zrobić z tą dziewczyną. Wie zbyt dużo, nie możemy jej wypuścić.
-Uciszmy ją. -proponuje Jason.
-Jason! -ojciec zwraca mu uwagę. -Nie możemy kogoś zabić tylko dlatego, że wie za dużo.
-To niby co mamy z nią zrobić? -pyta.
-Na razie nic. -mówi ojciec. -Zostaje w lochu.
-Ja się w to nie mieszam. -stwierdza mój brat. -Ale coś czuję że to się źle skończy, a ona jeszcze przysporzy nam problemów. -po chwili idzie do swojego pokoju.
-Clark. -odzywa się ojciec. -Jeżeli to prawda, że uwiodłeś tamtą czarownicę, to wiedz, że musisz się bardzo postarać żebym ci wybaczył. Nie zepsuj tego. -następnie i on kieruje się do jakiegoś pokoju.
Ojciec ma rację. Popełniłem ogromny błąd, flirtując z Ami. To moja jedyna szansa by zdobyć szacunek w oczach ojca i brata.
CZYTASZ
Przeznaczona Alfie ✓
FantasyKatrina jest wilkołakiem. Żyje w świecie, gdzie istnieją najróżniejsze istoty, od syren, po niespotykane dajmony. Stara się sumiennie wykonywać swoje zadania w stadzie. Co jeśli spotka swojego mate? Czy wszystko ułoży się po jej myśli? Czy przez sp...