Rozdział dwudziesty trzeci

3.3K 172 0
                                    

Katrina:
Otwierając drzwi spodziewałam się zwykłego pokoju z łóżkiem, ale na pewno nie tego. Ogromny pokój z pomalowanymi na łososiowo ścianami, okna zdobią długie, fioletowe zasłony, po lewej stronie dostrzegam dużą, białą szafę z lustrami na drzwiach, a obok niej drewniane drzwi, zapewne do łazienki. Na środku pokoju znajduje się ogromne łóżko z baldachimem i mnóstwem poduszek, obok niego zaś stoi biała toaletka.
Jeszcze raz rozglądam się po pokoju, po czym rzucam się na łóżko. Jest miękkie, przez co od razu czuję się śpiąca.
-Nie za dobrze masz? -słyszę głos od strony drzwi.
Unoszę głowę i widzę Jasona stojącego przy drzwiach.
-Nie, jest wprost idealnie. -odpowiadam chytrze.
Jason przez chwilę kręci głową, po czym podchodzi do łóżka i kładzie się obok mnie. Przysuwam się bliżej niego i kładę głowę na jego torsie.
-Clark poszedł poznać tą całą Ami. -odzywa się, po czym zaczyna bawić się moimi włosami zawijając je na palcu. -Podobno jest bardzo mądrą czarownicą, ale strasznie zarozumiałą.
-Myślisz że wytrzymamy z nią? -pytam.
-Będziemy musieli. -odpowiada mi. -Jej pomoc jest potrzebna Arianie. Dobrze że wogóle królowa zgodziła się nam pomóc.
Nagle drzwi się otwierają a w nich staje Clark. Wygląda na zdenerwowanego.
-Ta cała Ami jest jakaś powalona! -mówi, zamykając drzwi. - Ubzdurała sobie że się w niej zakochałem!
-Może wreście się ustatkujesz. -stwierdza Jason. -Ojciec wiele razy próbował cię z kimś zaręczyć.
-Jason, ale to czarownica!  -woła Clark. -One są zarozumiałe, samolubne...
-I całkiem ładne. -przerywa mu.
-Ty się już lepiej swoją Katriną zajmij. -mówi Clark i wychodzi.
-Clark naprawdę nie chce się ustatkować? -pytam zaskoczona.
-Naprawdę. -odpowiada Jason. -Ojciec próbował wiele razy znaleźć mu narzeczoną, ale on każdej odmawiał.
-A ty? -pytam. -Czy od razu zgodziłeś się poślubić Cecilię?
-Cecilia i ja to zupełnie inna historia. -stwierdza. -Dziewczyna jest szlachcianką, a poślubienie księcia było dla niej bardzo dobrą opcją.
Przez chwilę waham się, jednak decyduje się zadań następne pytanie.
-Kochałeś ją?
-Czy ją kochałem? -zamyśla się. -Myślałem że ją kochałem. Obecnie nie potrafię stwierdzić jak wielkie to było uczucie. Cecilia jest jak typowa szlachcianka, lubi wielkie przyjęcia, bale, stroi się w drogie suknie i ozdoby. Lubi żyć w luksusach. Dopóki nie poznałem ciebie sam taki byłem. Ty jesteś zupełnie inna. Zdążyłem cię już trochę poznać, i wiem że jesteś jej całkowitym przeciwieństwem. Pomimo że może się coś źle dla ciebie skończyć, to i tak angażujesz się w pomoc innym. Czasem nie liczysz się z konsekwencjami. Potrafisz poświęcić swoje bezpieczeństwo nawet dla obcych osób.
Nawet nie wiedziałam że Jason postrzega mnie za tak odważną osobę. Sama zawsze uważałam że jestem cichą osobą, nie anażującą się nawet w sprawy stada. Jednak ma rację, pomoc okazana wobec Ariany była bardzo odważnym i ryzykownym krokiem. 
-Kiedy ta królowa wspomniała o Peterze...-Jason zaczyna kolejny temat. -Jak się poczułaś?
-Jak się wtedy poczułam? -powtarzam. -Nie poczułam nic. Żadnej złości, zaskoczenia, żalu. Sama byłam zaskoczona moją reakcją na jej słowa. Wydaje mi się, że Peter stał się dla mnie obcą osobą. Bliższą za to...jesteś ty.
Jason obejmuje mnie ramieniem i całuję mnie w czoło.
-Powinnaś się przespać. -mówi. -Ja i Clark może i mamy szybką regenerację, ale ty odczuwasz zmęczenie.
-Ale argumenty. -stwierdzam, po czym wstaje i idę do łazienki.
Jest to średnie pomieszczenie pokryte karmelowymi płytkami. W pierwszej kolejności zauważam dużą wannę, która jest moim wybawieniem. Zdejmuje ubrania, po czym wchodzę do wanny i napuszczam ciepłej wody. Przez chwilę sie odprężam, po czym sięgam po pierwszy lepszy płyn i namydlam się nim. Następnie spłukuje pianę z siebie i wychodzę z wanny. Sięgam po biały, miękki ręcznik i wycieram się nim. Po chwili nie mając zbyt dużego wyboru ubieram znów białą koszulę.
Wychodzę z łazienki, i spoglądam na łóżko. Jason cały czas na nim leży, jednak gdy tylko wchodzę do pokoju spogląda na mnie.
-Nie chciałabyś powtórzyć tej nocy sprzed kilku dni? -pyta, spoglądając na mnie sugestywnie. Od razu pokrywam się rumieńcem.
Bez słowa podchodzę do łóżka i wślizguje się pod kołdrę. Układam się wygodnie na poduszkach, po czym spoglądam na Jasona.
-Zamierzasz tu zostać? -pytam.
-A coś ci przeszkadza? -pyta, po czym przyciąga mnie w swoje ramiona. Ja za to wtulam się w niego, układając głowę na jego torsie.
-Nic mi nie przeszkadza. -mruczę, po czym zamykam oczy, i natychmiast usypiam.

Przeznaczona Alfie ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz