Clark:
-A tego to nawet ja nie rozumiem. - mówię.
Patrzę na Thomasa, i pomimo że ten stara się tego nie pokazywać, widzę jego cierpienie. Z tego co zdążyłem zauważyć chłopak jest bardzo przywiązany do swojego rodzeństwa. Ja również taki kiedyś byłem. Kiedy miałem jeszcze dwie żyjące siostry, a relacja moja i Jasona miała w sobie choć trochę więcej zaufania. Teraz to wszystko się zmieniło.
-Clark. - Thomas odzywa się, przez co wyrywam się z własnych rozmyśleń. - Napiłbym się czegoś.
Marszczę brwi, patrząc na niego.
- Cóż, akurat w tym mogę ci pomóc. - Mówię. - Ale nie chce cię rozpijać.
-Proszę cię, nie upiję się. - stwierdza Thomas.
-Skoro tak mówisz. - wzruszam ramionami, ale na moich ustach pojawia się delikatny uśmieszek. W jakiś sposób nie wierzę w słowa Thomasa, i sądzę, że chłopak będzie pijany już po jednej butelce.
A mimo to prowadzę go ze sobą, tam, gdzie możemy znaleźć jakiś alkohol. Zejście do piwniczki trochę nam zajmuje, tak samo jak znalezienie odpowiedniego trunku. Mimo prośby chłopaka zabieram słabszy alkohol, bo naprawdę nie widzi mi się tłumaczenie innym jakim cudem Thomas jest pijany.
W tym czasie chłopak nawet się nie odezwał, tak samo jak i w drodze do mojej sypialni. Bo przecież nie pozwolę mu się upijać gdzieś na korytarzu. Chłopak mimo chęci zażycia alkoholu nadal wygląda, jakby rozmyślał o zmarłym bracie. Naprawdę mam nadzieję, że nie będzie się tym obwiniał. To nie jest nasza wina, że chłopiec nie żył już, gdy wróciliśmy. Mógł umrzeć tuż przed naszym powrotem, albo nawet wcześniej.
Widząc jego minę wciskam mu w dłoń alkohol. Ten przyjmuje butelkę, otwiera ją i upija łyk. Robię to samo, siadając na podłodze i jednocześnie ciągnąc ze sobą Thomasa. Nie będzie się przecież upijał na stojąco.
Przez chwilę oboje nic nie mówimy, racząc się alkoholem. Każdy z nas zajęty jest swoimi myślami, i nie ma zamiaru rozpocząć jakiejkolwiek rozmowy.
Widać, że Thomasa nadal męczy śmierć brata. Mam nadzieję, że naprawdę nie obwinia się o jego śmierć. To nie nasza wina, że chłopiec już nie żył, gdy się tu pojawiliśmy. Mógł umrzeć już wcześniej. Moim zdaniem to jedynie wina Petera, za to, że odważył się śmiertelnie otruć dziecko. Ten wilczur jest naprawdę głupi, twierdząc, że to zemsta za śmierć jego rodziców. Czyli, co, teraz my mamy się mścić za to, że zabił moje siostry, Isabelle i Arianę? Thomas i Katrina mają się mścić za śmierć brata? Chociaż Katrina i tak go zdradziła, skoro nam pomaga.Thomas:
Nadal mam przed oczami martwe ciało Briana. Wiem, że to nie moja wina, że to nie przeze mnie umarł. To wszystko wina Petera, bo tylko on jest tak głupi, by truć i zabijać dzieci, tłumacząc się zemstą za śmierć rodziców i zdradę swojej mate. Chciała pomóc, a on nie potrafiłby jej tego wybaczyć.
Ale gdy tak o tym myślę, to w pewien sposób go rozumiem. Gdybym miał przeznaczoną, która za moimi plecami spiskowała by z wrogiem, również byłbym wściekły. Ale nie postępował bym tak jak Peter. Nie zabijał bym z premedytacją jej bliskich.
Spoglądam na Clarka, który zamyślony pije zawartość swojej butelki. Konflikt między jego rodziną a Peterem jest wywołany ciągłymi morderstwami. Nie wiem, jak wyglądały stosunki rodziców Alfy z wampirzym królem kiedy jeszcze żyli. Byłem mały gdy zginęli. Nie pamiętam nawet jakim cudem doszło do walki między królem a ojcem Petera. Ale skutki zamordowania jego ojca ciągną się aż do teraz.
-Słyszałem plotki, że Peter ma romans z Veronicą. - zaczyna Clark. - Ale dla mnie to podejrzane. On nie potrafi kochać. Wmawiał to mojej siostrze, Isabelle... Naszej drogiej Isabelle... A potem jej martwe ciało zostawił pod zamkiem. A ona mu wierzyła. Kiedyś zwierzyła mi się, że chyba go kocha. A on ją tak wykorzystał...
Clark urywa, by napić się alkoholu. Widzę, ile kosztuje go wspominanie zmarłej siostry. Teraz rozumiem, że utrata rodzeństwa, a zwłaszcza w taki sposób, jest bolesna. Po śmierci ojca miałem nadzieję, że nikt więcej z mojej rodziny nie zginie. Teraz ta nadzieja okazała się złudna.
-Teraz to bez znaczenia, czy on potrafi kochać, czy nie. - stwierdzam. - Jego i Veronicę łączy również współdziałanie w wojnie. Bardziej obawiał bym się tego, co razem wymyślą.
- Chce już mieć tą wojnę za sobą. - mówi Clark. - I chce zobaczyć jak ten pies umiera, najlepiej w jak najboleśniejszy sposób. A jego kochanicę Veronicę, oraz tą szuję Ami zlecił bym spalić na stosie. Powinny wystarczająco cierpieć za to, że pozwoliły umrzeć mojej siostrze.
Nie znajduje na to odpowiedzi, więc milczę. Jednak ja również czuję, że najchętniej ruszył bym teraz na Petera, i wymordował każdego, kto stanie mi na drodze. Ale czuję również rozpacz i lęk o matkę i siostry, więc nie mogę sobie na to pozwolić.
Pozwalam sobie na upicie większej ilości alkoholu, chcąc po prostu na chwilę o tym zapomnieć.
-Wiesz... - zaczyna Clark - Nie byłem pewny co do tego, czy prosić o pomoc Elinę. Zdaje się, że już nie ufam czarownicom, po tym co Ami zrobiła mojej siostrze. Cały czas sądziłem, że gdy wrócimy na zamek, Elina zrobi to samo co ona. Ale w pewien sposób nie miałaby do tego powodów, bo Ami zrobiła to dlatego, że złamałem jej serce. Więc to też trochę moja wina.
Nie wiem co na to odpowiedzieć. Nie chce powiedzieć czegoś, co jeszcze bardziej dobije chłopaka. W pewien sposób rozumiem jego lęk przed zaufaniem Elinie, ale to on sam doprowadził do postępowania Ami. Mógł nie pakować się w żaden romans z nią. Teraz będzie musiał żyć z tym już do końca.
CZYTASZ
Przeznaczona Alfie ✓
FantasyKatrina jest wilkołakiem. Żyje w świecie, gdzie istnieją najróżniejsze istoty, od syren, po niespotykane dajmony. Stara się sumiennie wykonywać swoje zadania w stadzie. Co jeśli spotka swojego mate? Czy wszystko ułoży się po jej myśli? Czy przez sp...